Przejdź do głównej zawartości

Szczerbatek ;)

   Od kilku dni ruszał się jeden ząbek mojemu pierworodnemu. Z początku Ksawek był trochę przestraszony tym faktem, ale wytłumaczyłam mu, że to normalne. Po prostu te ząbki które on ma, to mleczaki, czyli pierwsze ząbki, które z czasem wszystkie wypadną bądź trzeba będzie pójść do dentysty je usunąć. I oczywiście zapewniłam go, że na tym miejscu urośnie mu nowy, piękny, zdrowy ząbek:) Więc od razu Ksaweremu poprawił się humorek i zaczął być wręcz niecierpliwy - no kiedy wypadnie ten ząbek, no kiedy? Wczoraj od rana chodził i delikatnie ruszał tym ząbkiem. Jak wrócił ze szkoły ząbek był przechylony, ale jeszcze jeden korzeń dosyć trzymał. Obiecywałam synkowi, że jak nie tego samego dnia, to na drugi już na pewno on wypadnie, bo tylko jeden korzonek go trzyma. A w myślach tylko prosiłam Bozię, aby nie połknął tego zęba w śpiku! Dziś rano synek obudził się, sprawdził zęba - ale zęba już nie było! Tylko goła szparka pomiędzy rzędem jego zębów. Na szczęście zęba nie połknął, ząbek leżał na poduszce - musiał mu wypaść:) Ależ Ksawek był zadowolony! Chyba jeszcze bardziej się ucieszył, kiedy przypomniał mamie, że teraz powinna przyjść do niego Wróżka Zębuszka! Upss... No jakby mama dopilnowała wypadniętego zęba, to już synek miałby pieniążka od Wróżki pod poduszką. A tak, musiałam mu naściemniać, że jak dziś pójdzie spać wieczorem to włoży ząbek pod poduszkę i wtedy jutro rano powinien znaleźć pieniążka! Na szczęście synek na to przystał. Kurcze, dlaczego za moich dziecięcych czasów nie było Wróżki Zębuszki?? 

                       A tutaj mój kochany Szczerbatek:)

Komentarze

  1. Hmm... moje dzieci o wróżce zębuszce nic nie wiedzą ale jak pójdą do szkoły to pewnie się dowiedzą. Jakoś do mnie ta wróżka nie przemawia ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie, w tej szkole sobie dzieci nagadają, nagadają i potem rodzice nie wiedzą co z tym zrobić!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo