Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2013

Andrzejkowo.

       Dzień jak co dzień. Nic specjalnego. A jednak to dziś wszyscy imprezują na balach andrzejkowych lub przynajmniej na imprezkach andrzejkowych:) Ja z dziećmi w domku siedziałam cały dzień, bo mżawka siąpiła u nas. A mężulo jest w pracy i wróci jutro przed obiadem dopiero. Trzeba było sobie jakoś urozmaicić ten dzień. Więc po południu poza oglądaniem tv, graniem w gry czy kolorowaniem, znalazłam inną zabawę dla dzieci:) Przypomniałam sobie o zbieranych planszach. Kupowałam kiedyś książki z literkami, a w komplecie była jeszcze zawsze karta do nauki pisania + sztywna kartka z obrazkami czy literkami. Jedne literki były do wycięcia, inne to niby gra jakaś. Ja jednak postanowiłam wszystkie literki powycinać dzieciom.     Jak widać, Ksawkowi się spodobało i układał sobie różne słowa i słówka. Był bardzo zadowolony, że sam układał słowa.    Później chciałam pokazać synkom jak się leje wosk przez dziurkę od klucza. Ale jakoś tak wyszło, że już mi się nie ch

Pierwszy śnieg, pierwszy bałwanek;)

       Rano za oknem widziałam przymrozek - w sumie to widziałam, że trawa jest pobielona , a ulica aż się świeci. Całe szczęście nie wiało, to aż tak zimno nie było. A temperatura o 7.00 rano pokazywała -1 stopnia. Koło 9.30 zaczął padać deszcz ze śniegiem, później już sam śnieg i to nieźle sypało. Taki widok miałam za oknem około 12.00.  Patryk od razu chciał iść lepić bałwanka. Ale odczekaliśmy jeszcze trochę i jak Ksawek wrócił ze szkoły, to trochę pobiegali po śniegu sobie. A tu uciecha z pierwszego śniegu:)  U Was też dziś padał śnieżek? Bo my już powoli czujemy magię nadchodzących świąt;)

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo

Pan Kukiełka:)

      Na poniedziałek mój pierworodny miał do szkoły przynieść drewnianą łyżkę, jakieś szmatki, sznurek, plastelinę, włóczkę. No niby nic nadzwyczajnego, ale drewnianej łyżki u mnie brak - za to mam bambusową, a to w sumie też drewno. Miałam też kłopot z włóczką. Dlaczego? Bo nic z włóczki nie robię, a jak była potrzeba, to brałam od mojej mamy. Ona ma resztki z lat, jak to kiedyś często skarpety na drutach robiła, a teraz te resztki gdzieś na strychu leżą. Muszę sobie wbić do głowy, aby będąc u moich rodziców trochę tych resztek włóczki zabrać, bo widzę, że przynajmniej raz w tygodniu robią coś z włóczką w szkole. A że teraz mam dalej do rodziców, to specjalnie po samą włóczkę do babci nie pojadę. Miałam na szczęście nici kolorowe do wyszywania i to właśnie synkowi dałam. Z resztą kłopotu nie było i synek z przygotowanymi rzeczami poszedł do szkoły robić kukiełkę z łyżki - w naszym przypadku - bambusowej.       Przyznam się szczerze i bez bicia, że tej łyżki często używałam w kuchni.

Atoperal Baby przetestowany:)

      Dziś opiszę Wam naszą przygodę z kosmetykami Atoperal Baby.  Na portalu  http://ebobas.pl/  udało mi się zakwalifikować do testów kosmetyków tej firmy. Piszę mi, a to raczej moim synkom się udało. Otrzymaliśmy takie kosmetyki: krem i piankę do mycia.      Dodam, że jakiś czas wcześniej udało mi się wygrać 3 kosmetyki tej samej firmy, a dokładnie: emulsję do ciała, szampon i również piankę do mycia. Tak więc miałam co potestować na synkach. Obaj moi synkowie mają trochę przesuszoną skórę, czasem aż pojawiają się takie suche kawałki popękanej skóry, to wygląda jakby chciały odpaść:) Na szczęście ze skórą głowy jest wszystko ok. Nie ma łupieżu czy czego jakiegoś innego problemu. Więc tymi kosmetykami chętnie myłam synków i wcierałam w nich emulsję czy krem. KOSMETYKI ATOPERAL BABY SĄ PRZEZNACZONE DO CODZIENNEGO MYCIA I PIELĘGNACJI SKÓRY ATOPOWEJ, SUCHEJ, SZORSTKIEJ, WRAŻLIWEJ Z NADMIERNIE ZŁUSZCZAJĄCYM SIĘ NASKÓRKIEM I/LUB ŚWIĄDEM U DZIECI I NIEMOWLĄT. Teraz po troszku

Szaszłykomania.

       Moje dzieciaki uwielbiają szaszłyki. Parę razy pomagali mi zrobić szaszłyki na obiad. Oczywiście to nie było tak, że mama wszystkie produkty przygotowała, pokroiła, doprawiła i nadziała. O nie! Chłopcy kroili paprykę, ogórki, cukinię czy cosik innego. Przeważnie mięso i cebulę zostawiam sobie do pokrojenia. Potem jest mnóstwo zabawy z nadziewaniem na patyki tego wszystkiego i doprawianiem. Smażenie oczywiście pozostaje znów dla mamy - z wiadomych przyczyn - dzieci jeszcze za małe, żeby same mogły smażyć. A podczas jedzenia to już w ogóle mega radocha:) Tym bardziej, jak zjadają te szaszłyki, które sami zrobili:)     I tak tym moim chłopcom zachciewało się szaszłyków, że jednego wieczorka chcieli robić je na kolację! Pech, bo akurat żadnego mięsa w domku nie miałam - a teraz mieszkając na wsi nie mam supermarketów pod ręką, żeby w każdej chwili wyskoczyć na zakupy. Brakowało mi też innych składników na szaszłyki, a dzieci upierały się, że chcą szaszłyki zjeść! I co miałam zrobi

Najlepiej to się rozchorować!

      Będąc mamą dwójki dzieci, strasznie przeżywam, jak dopadnie ich choroba. Bez różnicy czy mają tylko katar, czy może jednak gorączkę, kaszel i niedaj Boże coś jeszcze! I tak w sobotę wylądowaliśmy z Ksawerym u lekarza, bo strasznie dusił się kaszlem. Wyszło, że pani dr. coś słyszała na oskrzelach i dostał syrop + inhalacje. Oraz przykazanie, że od soboty do środy włącznie nie ma wychodzić z domu. No i trochę byłam zła, bo w nowej szkole spędził pierwszy tydzień i tu już 2 dni trzeba opuścić w nauce. Ale cóż. Zdrówko ważniejsze.       Ja w sobotę czułam się dobrze, za to w niedzielę już jakby mnie coś brało. Ale miałam tylko kaszel. W poniedziałek miałam już okropną chrypkę. Za to we wtorek nie miałam już głosu w ogóle!!! Wiecie jakie to okropne uczucie, jak chce się coś dzieciom powiedzieć a z ust wydobywa się tylko szept?! Ale to jest pikuś, bo z dziećmi to ja się i szeptem dogadywałam, jak nie mogłam ich "przekrzyczeć" tym szeptem, to klaskałam i wtedy się chłopcy usp

A więc już na sowim i dodatkowe ciekawostki.

          Ach dzieje się u nas, dzieje i nie ogarniam jeszcze wszystkiego. Ale jesteśmy już na swoim:):):) Ach jaka jestem szczęśliwa i wkurzona jednocześnie. Szczęśliwa to wiadomo, bo mamy w końcu swój kącik - własny kącik:) Wkurzona, bo bałagan, bajzel nieziemski w chałupie jest i nie ogarnęłam go w kilka dni - potrzebuję do tego jeszcze kilku dni! Ale jest dobrze, bo mamy gdzie i na czym spać, co jeść i jesteśmy we czwórkę razem - a to najważniejsze:)         Cała przeprowadzka poszła w miarę sprawnie, synkowie byli wywiezieni do babci - bo wiadomo, że ich pomoc trochę opóźniała by robotę. A tak oni 2 dni spędzili u babci, a rodzice ciężko pracowali ustawiając meble i próbując przedostać się z kąta w kąt przez masę kartonów, worków i innych bibelotów. O matko - aż sama się sobie dziwię, że tyyyyyle tego mam. A to jeszcze i tak nie wszystko, bo jeszcze mam różne rzeczy u moich rodziców pochowane na strychu, jeszcze cosik tam jest też u teściów. O mamciu!!! Chyba trzeba będzie zrobić