Przejdź do głównej zawartości

Anomalia pogodowe z Mikołajem w tle.

     Wczoraj tyle mówili w tv, że nadchodzi Orkan Ksawery na Polskę. Wiedziałam, że i do nas dojdzie, bo na pomorzu mieszkam. Ale żeby aż tak było to się nie spodziewałam. 
     Do południa nanosiłam drzewa do domku, żeby potem w zawierusze się nie ruszać z domku. I dobrze zrobiłam, bo później było coraz gorzej. Nawet śniegiem sypało pod wieczór. Ok 18.00 wyłączyli nam prąd. Przynajmniej z początku myślałam, że w całym domu, ale potem się okazało, że w kontaktach prawie wszędzie prąd mamy. W sumie pocieszające to:) Bo i tv działało, i komp, i podłączyć lampki można:) Całkiem nieźle. A przy okazji dowiedziałam się, że w naszym domku mamy dwie różne fazy z prądem:) Zaraz po moim wielkim odkryciu pozbyliśmy się programów telewizyjnych. Sygnał zanikł. No ale mamy co robić. Więc nie martwiłam się. Zresztą czekałam kiedy dzieci pójdą spać, bo wiadomo, że Mikołajowi pomóc rodzice muszą;) Ale o 20.00 wyłączyli nam naszą drugą fazę z prądem. Kurczaki, wtedy nam do śmiechu nie było! Latarki i świeczki poszły w ruch. Jak na złość właśnie wtedy mi się przypomniało, ze chłopcy nie mają wyczyszczonych butów! To przy blasku świeczek czyścili swoje kozaki:) Jak buty były czyste, to postawili je na parapecie. Później nie było widoków, żeby przywrócili prąd, to wszyscy poszliśmy się umyć i spać. Oczywiście JA miałam w planie nie zasnąć, bo trzeba misję z Mikołajem wykonać. Ale zasnęłam! Obudziłam się jak mężu wstawał dziś do pracy i Patryk też już nie spał. No jak an złość!!! A buty ciągle puste! I tak od 5.00 do prawie 6.30 prosiłam Patrysia, aby zasnął jeszcze! W końcu się udało, zasnął, a mama szybko, szybko poukładać w tych ich butach słodkości, bo już o 7.00 czas Ksawka do szkoły budzić. Zdążyłam:) Choć miałam w zamiarze im jeszcze trochę łupin od ziemniaków powrzucać, za to że jednak tacy grzeczni nie byli, ale w tym całym zamieszaniu - zapomniałam. Do tego ciągle miałam ciemno:) Bo prądu nie było. Znaczy jedną fazę miałam, w kontaktach prąd był. Ale nie będę paliła  światła w pokoju, jak synkowie śpią. We wszystkich żyrandolach do tej pory prądu nie mamy. Ale ratujemy się tym z kontaktów. I super, ze woda jest, bo u mojej mamy jak wczoraj zabrakło prądu, to za chwilę i wody. Wodę włączyli im dziś ok 16.00 ale prądu do tej pory nie mają!!! Masakra! Wracając do nas. Wiało, kurzyło, śnieżyło, prószyło, po prostu jedna wielka masakra! Autobus szkolny spóźniony i to sporo - dobrze, że jeden z sąsiadów jechał większym autem, to pozbierał dzieci po drodze, które czekały na autobus - w tym mojego synia też i odwiózł ich do szkoły:) Z powrotem autobus miał spóźnienie ale dojechał:)

Tu fotki z popołudnia - robione przez okna.















     I wyobraźcie sobie, że w takiej pogodzie podkusiło mnie, aby spróbować zadziałać z anteną Cyfrowego Polsatu. Jak zadziałać? A no zauważyłam, że cała antena, jak i ten pieruński mikrofon z anteny, są lodem skute. Wytaszczyłam drabinę z garażu, ale ta za krótka. Więc schowałam ją z powrotem. Za domem stała dłuższa drabina, to ją ustawiłam pod ścianą domu i w wiaterku takim wlazłam na drabinę i paznokciami zeskrobywałam lód z anteny! Młodsza latorośl stała czujnie w oknie pokoju, cały czas pokazując zęby w uśmiechu i podniesiony kciuk w górę! Czyli dobrze mi szło! Zeskrobawszy lód, zlazłam na dół, drabkę za dom i biegusiem do domku! Ależ się cieszyłam, że wiatr mnie nie zwiał z tej drabiny:) A dzięki mojej morderczej pracy, tv działał - bo w końcu sygnał ściągaliśmy. Ależ ja zdolna jestem :) 

     A teraz słów kilka o Mikołaju. Jak już u góry wspomniałam, zdążyłam podłożyć prezenty na krótko przed wstaniem Ksawka. Jak on już wstał, to ubrał się, a potem przypomniało mu się o Mikołaju! I biegiem do okna, spojrzeć na buty - a potem uśmiech i takie słówka - A JEDNAK DOSTALIŚMY SŁODYCZE:) MAMO ZOBACZ CO NAM MIKOŁAJ PRZYNIÓSŁ!  No przyniósł, przyniósł;) Od razu wszystko powyjmował, w sumie to i musiał, bo to w szkolne buty prezenty dostał. Potem zachwyty, achy i ochy:) A potem poleciał mi Patryka obudzić. A tak myślałam, że ten mały mi jeszcze pośpi!! No nic, to dwójka zachwycała się słodkościami:)














     A Wasze smyki też prezenty w bucikach dostali? Czy inny zwyczaj u Was? A! To frugo co dzieci dostały, to rodzice myśleli, ze załapią się na troszkę łyczków. Ale nie zdążyliśmy. Synkowie mają już wypite;) A wiatr dalej wieje i to okropnie!!!

Komentarze

  1. Oj ty szalona kobieto :) Tak się poświęcać, żeby mieć tv ;) My nie w ogóle nie mamy tv i dobrze nam z tym :) Ja żałuję że nie wsypałam dzieciom obierków od ziemniaków czy czegokolwiek innego, czego by nie chcieli, bo ostatnio są tacy niedobrzy że szok.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ulka a no widzisz, bo moi znów na kompie nie oglądają bajek czy czegoś innego. Oni jedynie grają, jak mają od rodziców pozwolenie. Za to częściej na kompie siedzę ja lub mężu:) Ja też żałuję, że zapomniałam o obierkach, ale nie martw się - nadrobimy to za rok;)

      Usuń
  2. Fajnych masz chłopaków - a może córka by się przydała ? ;)))))))
    Kochana faktycznie u Ciebie śniegu duuuuużooooo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, są takie plany, ale czy to wyjdzie akurat córka?! Tego nie wiemy:) Mój starszy synio też chciałby siostrzyczkę i ciągle mu powtarzam, że tego zamówić sobie nie można;) Jak Bozia da, to super, a jak za 3 razem będzie synek, to też super! Ale na razie wstrzymujemy sie jeszcze. A śnieżku to jest już mało, ale owszem, nasypało nieźle;)

      Usuń
  3. zima zima ziiiiima :D ale podobno teraz śnieg dopiero w styczniu ;-)
    trochę szkoda bo brakuje mi mega białych Świąt !!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też wolę jak na święta śnieżek popruszy:) Ale może jeszcze popada ten biały puch w tym roku;)

      Usuń
  4. Bardzo ciekawie to zostało opisane.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo