Przejdź do głównej zawartości

No to się pochwalę;)

     Czas najwyższy napisać, że za nasze testy z ATOPERAL BABY otrzymaliśmy wieeelką emulsję do ciała. Co to za emulsja, jak działa i jak się u nas sprawdziła możecie tutaj poczytać http://zycnieumieracania.blogspot.com/2013/11/atoperal-baby-przetestowany.html.  Tyle, że tamto opakowanie miało 200 ml, a teraz otrzymaliśmy 500 ml opakowanie:) Oczywiście bardzo dziękujemy za to superowe opakowanie - mamy znów czym się smarować;) No co? Ja też korzystam z tej emulsji;)



     Poza tym odwiedził nas listonosz z inna przesyłką;) Jakiś czas temu udało mi się w rozdaniu na blogu Karlity wygrać gifcik  http://www.karlitka.blogspot.com/2013/11/konkurs-bezpieczenstwo-z-mysafety.html  . I właśnie taki gifcik otrzymaliśmy dla Ksawerego. 




     Jest to bransoletka MySafety. Producenci tejże bransoletki piszą, że zapewnia ona poczucie bezpieczeństwa.Więcej możecie tutaj poczytać http://www.mysafety.pl/smyk.html  . Przyznam się szczerze i bez bicia, że w pierwszym momencie obejrzałam bransoletkę i zapytałam samą siebie - komu mam ją założyć? Ale nie dlatego, że mam dwóch synów i nie wiedziałam któremu ją dać. Od początku mówiłam, że jeśli się uda, to dostanie ją Ksawuś. Miałam problem z tym - komu ją dać, ponieważ nie wiedziałam jak ją powiększyć do takiego rozmiaru, aby założyć ją na rączkę synkowi. Naprawdę! Spodziewałam się, że to czarne - dookoła samochodziku z numerem telefonu, to będzie gumka. A tu zonk! Jest to jakiś rodzaj sznurka, rzemyka, nie wiem sama, ale nie rozciąga się to. Dopiero jak mąż wrócił z pracy, to od razu rozeznał się w temacie i dokształcił też i mnie jak też poszerza się tą bransoletkę! I co ja bidula zrobiła bym bez mojego Kochanie:) Dziękujemy raz jeszcze zarówno Karlicie jak i firmie MySafety. I teraz pozostało mi tylko założyć synkowi bransoletkę, choć przyznam, że boję się trochę dawać ją synkowi do szkoły. No i jeszcze jest kwestia wykonania telefonu do firmy MySafety i zarejestrowaniu bezpiecznika. Muszę to nadrobić;)A Wy co myślicie o tego typu "zabezpieczenia" własnych dzieci?? 


Komentarze

  1. wcale się nie dziwię, że z niej korzystasz, bo jest rewelacyjna:)o bransoletce nie słyszałam.. ale jak się ma wiecej niż jedno dziecko, do tego MEGA energiczne, to każde" zabezpieczenie" jest dobre.. i potrzebne- BARDZO;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, emulsja u nas się sprawdza;) A co do bransoletki, to niby fajna, ale tak sie zastanawiam, gdzie ten mój syn miałby się zgubić? Takie bransoletki to sprawdziły by się bardziej na wakacjach czy na wycieczkach szkolnych. A nie jak codzień idzie tylko do szkoły i dalej już nigdzie.

      Usuń
  2. My myjemy łapki pianką atoperal baby, którą nam wysłałaś, fajnie nawilża, ale niestety AZS znów się pojawia na dłoniach i w zgięciu łokci, póki co działają tylko sterydy :( Bransoletka fajna, tylko czy jak dziecko się zgubi i ktoś je znajdzie, to nie wiem czy przyjdzie mu do głowy żeby spojrzeć na bransoletkę. Rozbawiłaś mnie tym nierozciągającym się sznurkiem :) Ostatnio coś modziłam w tym temacie :P http://lacusie.blogspot.com/2013/11/bransoletka.html Chciałam też zrobić dla Piotrusia taką chłopięcą ale stanowczo odmówił. Ksawek chce nosić tę bransoletkę? Nie mówi że to dla dziewczyn?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ulka to szkoda, że znów to AZS wychodzi. Może gdybyście mieli jeszcze krem lub emulsję z Atoperal Baby to może wtedy by ie wychodziło?! No ale tak gdybam, bo każdy ma inną skórę i inaczej działa to na niego. Co do bransoletki, to przynajmniej na razie, to początek, to Ksawery jest zafascynowany tą bransoletką - może dlatego, że mu ją pokazałam i schowałam od razu:) On chciał od razu ją ubrać i pokazać wszystkim w szkole;) A czy potem by ją chętnie nosił? Hm... jakiś czas owszem, ale potem może już mniej. Zresztą pani w szkole prosiła, żeby za bardzo dzieci nie miały łańcuszków i takiej innej biżuterii wiszącej. Więc nawet za bardzo nie chcę mu jej do szkoły zakładać.

      Usuń
    2. A! Co do Twojego pytania - czy ktoś wpadnie na pomysł, że na bransoletce ma numer telefonu? Zawsze można wytłumaczyć dziecku, tak jak ja już tłumaczyłam Ksawkowi, jak ta bransoletka ma działać. Czyli, ze jakby się zgubił, mają bransoletkę na ręce, to ma zaczepić kogoś i powiedzieć, że na niej jest numer telefonu, pod który ta osoba ma zadzwonić. Więc z tak dużym chłopcem nie ma pod tym względem problemu, tylko z mniejszym dzieckiem mógł by być!

      Usuń
  3. rewelacyjny pomysł z ta bransoletką - bezpieczeństwo przed wszystkim!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby tak, ale wolałabym jakiegoś dżipiesa im zamontować. To nawet jak w sklepie by mi sie schowali, to bym od razu ich wyśledziła;) Hi, hi:)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo