Przejdź do głównej zawartości

Dzisiejszy spacer.

     Dziś od rana cudne słonko świeciło i Patryk chciał iść na spacerek. Więc obiecałam, że jak tylko Ksawek wróci ze szkoły, to się przejdziemy na ten spacerek. Jednak chłopcy zamiast iść z mamą, postanowili pojechać. I tym sposobem mama zasuwała na nogach, Ksawek jechał rowerem, a Pati jechał na hulajnodze. Zresztą popatrzcie na tych moich synków;)


























   Ale ten spacerek bardzo nam się spodobał:) I jakoś człowiek tak lepiej się poczuł jak się dotlenił:) No i przede wszystkim poznajemy coraz lepiej naszą okolicę;)

Komentarze

  1. Wyszło trochę słoneczko, zapachniało wiosną i aż chce się żyć! U nas w ruch poszły rowery i inne podwórkowe pojazdy :-) Widać, że Twoim chłopcom też wiosna służy :-) Grunt to dobra zabawa!
    Pozdrawiam :-)

    W wolnej chwil zapraszam na urodzinowe rozdanie z mocą nagród do wygrania! :-) http://mamablogujepl.blogspot.com/2014/03/urodzinowe-rozdanie-czyli-urodziny.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, aż chce się an dworze przebywać;) Dzięki, zajrzę do Ciebie na rozdanie;)

      Usuń
  2. No na tych torach to istni modele Ci rosną

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie balas sie na tych torach? Chlopaki super!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miniu u nas akurat mało pociągów w ciągu dnia jeździ, więc spoko;)

      Usuń
  4. Słońce nas nastraja do spacerów, zachęca do zabaw na świeżym powietrzu. Fajnie tak się wyluzować i spezić miło czas :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Trafiłam tu przez przypadek, i taka myśl mi się nasunęła: kiedy moje dzieci były małe - dużo czasu spędzałam na dworze, kiedy odrosły od ziemi i znalazły kolegów spaceruję zdecydowanie mniej, bo praca, bo mąż nie chce wyjść, bo koleżanka nie lubi chodzić (zaraz ugrzęzłybyśmy gdzieś na piwie). Psa sobie nie wezmę, bo za nic nie dam rady wyjść z nim rano na spacer. I tak ostatnio lepiej się dzieje, bo rowery wróciły do łask - małżonek o figurę zaczął się martwić ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To obyście coraz więcej i więcej tego czasu spędzali RAZEM na dworze;) Zapraszam częściej w odwiedziny na moje strony:)

      Usuń
  6. Widać, że chlopcy to wulkany energii:) zaczytalam się w Twoim blogu, więc zapraszam też do siebie!

    OdpowiedzUsuń
  7. ale pozują - urodzeni z nich modele ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe słowa;) Ksawek bardziej lubi pozować, ale Pati podpatruje brata;)

      Usuń
  8. Kocham spacery z moim synem, nawet jak jest brzydka pogoda. Wspolne spedzanie czasu to coś, czego nam potrzeba.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo