Przejdź do głównej zawartości

Wypad do kina - BEZ DZIECI!!!

     Od dosyć długiego czasu marzył mi się wypad do kina tylko z moim mężem. BEZ DZIECI I KONIECZNIE NIE NA FILM DLA DZIECI TYLKO NA JAKIŚ FILM DLA DOROSŁYCH! I jak tylko mężu usłyszał, że w kinach będzie film "KAMIENIE NA SZANIEC" od razu powiedział do mnie, że z chęcią by na to poszedł. Trzeba było tylko zaczekać cierpliwie, aż w Kościerzynie w kinie będzie ten film. 


     W poniedziałek mężu wrócił z pracy i powiedział, że nasi przyjaciele też chcą iść na ten fil i może poszlibyśmy razem do kina? Czemu nie! Tylko co z naszymi dziećmi? We wtorek telefon - rozmowa dotyczyła znów naszego wypadu do kina, ale nie rozmawiałam z mężem;) I ustaliliśmy, że jedna z babć dzieci naszych przyjaciół będzie pilnowała i swoje wnuczki i naszych synów. No skoro wszystko ustalone, to tylko czekać na seans:)

      I tym sposobem - wczoraj właśnie byłam w kinie z mężem i naszymi przyjaciółmi. Poza nami i kilkoma dorosłymi jeszcze była spora grupka młodzieży szkolnej na tym filmie. Wiadomo, że "Kamienie na szaniec" to lektura ze szkoły, to i młodzież przyszła obejrzeć lekturę na wielkim ekranie. Powiem Wam szczerze, że ja już sporo widziałam - chodzi mi o filmy, widziałam też zdjęcia męża z misji - nie wszystkie, bo do dziś mi wszystkich nie pokazał, ale kurcze film wywarł na mnie wrażenie! Tak pokazali realistycznie tę młodzież walczącą, że aż łezki mi się puściły. A kiedy popłakałam sobie troszkę? Głównie wtedy, kiedy Rudy już taki był potorturowany, że aż zmarł. Całe jego torturowanie oglądałam z poważną miną, wielkimi oczyma i momentem na zatrzymanym powietrzu w płucach! Ale żal mi było, ach strasznie żal, że zmarł. Chociaż z tymi jego obrażeniami, to pewnie i tak by się nie wylizał. Ale było mi smutno, że ten młody chłopak, młody mężczyzna zmarł, a miał przecież całe życie przed sobą. 

     Film mega fajny, przede wszystkim POLSKI, opowiadający o naszej historii, pokazujący patriotyzm ale i przyjaźń - piękną przyjaźń. Kto widział, ten wie o czym piszę, a kto nie widział, nich obejrzy!

Komentarze

  1. Oj z przyjemnoscia bym obejrzala...a w kinie nie bylo mnie z 3 lata juz :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My czasem wychodzimy do kina ale zawsze z dziećmi na jakiś film-bajkę. Więc cieszyłam się z tego wypadu jak dziecko:)

      Usuń
  2. Cieszę się, że udało Wam się wyskoczyć samodzielnie. Nam na razie muszą wystarczyć domowe seanse w "romantycznych" sceneriach łóżkowych, gdy nasze dzieci śpią :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Takie seanse też miłe! My akurat w sypialni nie mamy i mieć nie chcemy telewizora. Więc jak co, to choćby seansik przy kominku możemy sobie zrobić:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ech zazdroszczę :D:D Też bym wyrwała się do kina :/ U nas jednak to nie takie proste z różnych względów... Ale fajnie, że się chociaż troszkę oderwaliście :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojejuniu ... kiedy my w kinie byliśmy??????? Super oderwanie od codzienności, aż Wam zazdroszczę (oczywiście tak pozytywnie i w motywującym mnie znaczeniu) :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwierzcie mi, że naprawdę się ucieszyłam z takiego wypadu do kina, mam nadzieję, ze w niedługim czasie uda nam się to powtórzyć:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo