Przejdź do głównej zawartości

Akysz chorobo!!!

     Nie mam siły na nic. Jakoś w ogóle człowiek nie nacieszył się tymi świętami co to właśnie niedawno były, a to wszystko z powodu choroby. 

     Patryś zaczął z niedzieli na poniedziałek wymiotować. Była jazda caaaaałą noc! Można by rzec, mama w ogóle nie spała. Nad ranem jeszcze biegunka wystąpiła u synia. Więc bomba. Starszy kaszlał coraz mocniej i w sumie nasz pobyt u dziadków został okrojony, a co się z tym wiąże - szybciej wróciliśmy do siebie. O tyle co starszego uspokoiła inhalacja - kaszel trochę ustąpił. O tyle z młodszym wesoło nie było, bo leciało z niego górą i dołem. Nic nie jadł, tylko pił. No w sumie dobre i to. We wtorek umówiłam obu do lekarza - dopiero na 18.30. Ale co zrobić. Lekarz przepisał obu różne leki i dał skierowanie do szpitala dla młodszego, jakby leki nie zadziałały we wtorek, to miałam z małym an drugi dzień na szpital rwać. Co by się nie odwodnił. Ale na szczęście dziś młodszy zjadł 2 banany, 1 całego ugotowanego ziemniaka i sporo pił. Nawet rozmowny się zrobił, czego dosłownie brakowało przez ostatnie 2 dni. I psikusy nam robił, czyli wraca do życia. Za to ja obudziłam się z okropnym bólem brzucha i chęcią na wymioty. O dziwo - do tej pory nie wymiotowałam, ale brzuch pobolewa dalej. Do południa w ogóle apetytu nie miała, za to potem jadłam co popadnie. Więc chyba nie jest ze mną tak źle. Szkoda mi tylko starszego synia, bo jego wzięły okropnie wymioty i biegunka taka, ze do toalety ze 4 razy nie zdążył. Wiadomo co to dla mamy oznaczało - sprzątanie. Ale cóż począć! Taki los mamusi, że po syniu, chorym syniu posprzątać musi. Oby dzisiejsza nocka minęła nam spokojnie. Wczorajsza była spokojna, więc jest nadzieja. 

NIECH NAS TO CHORÓBSKO OPUŚCI JAK NAJSZYBCIEJ, BO JA ZWARIUJĘ!!!!

Komentarze

  1. To faktycznie, ciekawie to Wy nie mieliście :/
    Szybkiego powrotu do zdrowia :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewnie jelitówka, na szczęście trwa kilka dni, więc z każdym dniem będzie tylko lepiej. Zdrówka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Współczuję. U nas w szpitalu na dziecięcym nie ma już wolnych miejsc, bo tyle dzieci z rotawirusem leży, a lekarze nie mogą nic zrobić. Zdrówka

    OdpowiedzUsuń
  4. Taaa, my w innym kraju, a mielismy to samo.. pocieszajace jedynie to, ze tak szybko jak sie pojawila - tak szybko zniknie ... duzo zdrowka!

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki dziewczyny!!! Pati czuje się lepiej, ja też, tylko biedny Ksawek jeszcze marnie! Ale dajemy radę!

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochana trzymajcie się! My też ciągle chorzy ciągle jakieś choroby są przy nas! ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, tyle tego paskudztwa w powietrzu, że ciągle cosik jak nie dzieciom dolega, to dorosłym. Okropieństwo!

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo