Przejdź do głównej zawartości

Konkurs wierszy kaszubskich + targi ogrodnicze.

     Oj dzień pełen wrażeń mieliśmy. A zaczęło się od tego, iż zostaliśmy zaproszeni na konkurs wierszy mówionych po kaszubsku. Zaprosiła nas córka naszych przyjaciół, bo ona brała udział w tym konkursie. Jako że my jeszcze do tej pory na takim czymś nie byliśmy, to z chęcią się wybraliśmy:) Całość zaczynała się o 9.00 w Szkole Podstawowej nr 2 im. ks. dra Leona Heykego w Kościerzynie. Ja po kaszubsku nie umiem - z rozumieniem też słabo, ale cosik tam kumam, w końcu mój ojciec z Kaszub pochodzi. Ale jak się całe życie wychowuje na Kociewiu, to ciężko inną gwarę zrozumieć i umieć. Jakoś nigdy nie korciło mnie, aby nauczyć się języka kaszubskiego, kociewskiego też się nie uczyłam - no dobra, wierszyka po kociewsku w podstawówce się uczyłam. I tyle:) 

     Ale wracając do tematu. W konkursie recytatorskim brały udział dzieci przedszkolne i dzieci szkolne klas I-III. Przynajmniej na tej części konkursu my byliśmy, bo potem była druga część i udział w tej części konkursu brały dzieci ze starszych klas. My byliśmy tylko na tej pierwszej części. Byłam zaskoczona, że tak malutkie dzieci - bo były tam i 4-latki, że te dzieci tak ładnie, głośno i jedne wyraźniej inne trochę mniej mówiły, ale i tak mi się podobało. 





Przywitanie wszystkich.











 No i się zaczęło.
  




  


 



     Sami powiedzcie - te ich stroje wyglądają cudnie! Albo inaczej - te dzieci w tych strojach wyglądają cudnie!

                 A teraz ja z Oleńką - naszą faworytką:):)

  

 
  Jury :)










 

 Obrady Jury i po chwili ogłoszenie wyników i wręczenie nagród.












  Ten chłopiec ( jak nie pomyliłam wieku to ma on 4 latka) zajął I miejsce w grupie przedszkolnej.

  Tu cała grupa przedszkolna.

  Nasza Oleńka zajęła II miejsce w grupie szkolnej klas I-III. 
GRATULACJE RAZ JESZCZE OLU!!!

  A tutaj mamy całą grupę szkolną klas I-III.

 A tutaj zwycięzcy - czyli osoby, które zajęły I miejsca w tym konkursie.
 

     Całe te występy mi się osobiście bardzo podobały, mojej rodzince też, choć ta mniejsza część rodzinki nie umiała usiedzieć za cicho na występach! No cóż, może kiedyś się doczekam, ze grzecznie posiedzą lub sami będą brali udział w podobnych wydarzeniach. A mama z tatą będą na widowni synów oglądać i słuchać;) Dodam, że w przerwie, kiedy to Jury obradowało nad ciężkim podjęciem decyzji, wszyscy - czyli dzieci i dorośli zostali poproszeni na poczęstunek - była kawa, herbata, ciastko do tego, owoce, napoje dla dzieci. Hmmm... na takie imprezki to ja mogę chodzić;) 

     A popołudniu wybraliśmy się do Lubania. A po co? Bo dziś i jutro odbywają się tam VI TARGI OGRODNICZE. 




     Wybraliśmy się tam, bo od naszego domku nie mamy wcale daleko do tej miejscowości, a przy okazji liczyliśmy na obejrzenie drzewek i kwiatów, które nas interesowały. Najbardziej interesowały nas: czereśnie, tuje, jakieś kwiatki, które mogłabym posadzić przed domem oraz na zamówienie dla przyjaciół za żurawiną i borówką amerykańską. Przy okazji - zamówienie zrealizowane :)
Oj czego tam nie było! Drzewka mieli różne, różniste, kwiatów mnóstwo, jedzonko, słodkości, ozdoby do ogrodu a nawet ciuchy i wyroby własne. Pooglądaliśmy wszystko, cosik powybieraliśmy dla siebie i po kilku spędzonych tam godzinach zmęczeni wróciliśmy z naszymi łupami do domku! A tu trochę tego co tam widzieliśmy.
















  To drzewko nam się mega podobało i dalej podoba, tylko ta cena! :( 


 Były i rybki do stawików.



   Takie małe węgorzyki chłopcy chcieli, żeby kupić do naszego akwarium! Hi, hi, dobre, chyba wybiłyby nam nasze rybki akwariowe:)





 Cudeńka z drewna.





 A tym cudeńkiem byłam zauroczona. To są cudeńka z blachy zrobione. Jak wiatr zawiewał to się super obkręcało. Widziałam podobne z drewna, ale z blachy jeszcze nie. Więc byłam zauroczona!I sam wykonuje je pan z Małkowa /koło Żukowa. 






  Widzicie jakie to piękne! Te większe, które są na zdjęciach kosztowały po 50zł za 1 sztukę.







  A tu już kolejne prace drewniane.



 Nie wiem jak to coś się nazywa, ale młodzi strażacy zaprosili naszych synów na przejażdżkę tym cośkiem:) Z początku Ksawek nie chciał, ale mama go namówiła i karnął się z chęcią:) Patrysia namawiać nie trzeba było, wręcz baliśmy się, żeby strażak nadążył za rozbrykanym kierowcą:):)



 W nagrodę za przejechanie się dostali dyplomy imienne i naklejki oraz słodkości w postaci kilku cukiereczków. Ileż to trzeba do szczęścia dzieciom:) 

     Było miło, ale się skończyło. Po powrocie do domku trzeba było wsadzić zakupione drzewka i kwiatki - więc troszkę popracowaliśmy sobie. Niech teraz ładnie nam rosną w ogrodzie i owocują:)



     

Komentarze

  1. Pogoda Wam dopisała :)
    Te cuda z blachy ... ten, kto je robi ma talent :)
    A te dzieciaczki małe na tym konkursie... słodziutkie :)
    Twoi chłopcy byli chyba zadowoleni z "wyprawy", co?! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, pogoda nam dopisała - dziś jest pochmurno i deszczowo, wiec dziś mają tam gorzej. Te cudeńka, to faktycznie można pozazdrościć talentu temu panu co je wytwarza. Chłopcy zadowoleni i zmęczeni po tym łażeniu:)

      Usuń
  2. No to dzień mieliście pełen wrażeń :) M mówi że to coś do jeżdżenia to segway, moich dzieci na pewno nie trzeba by było namawiać, obawiam się że raczej nie chcieliby z tego zejść ;) Stroje dzieciaczków cudne :) Tylko czy rodzice tych dzieci wyrazili zgodę na umieszczenie ich na blogu? Gratulacje dla Oli i buziaki dla chłopaków :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki;) A co do zgody, to nie mam, ale myślę, że rodzice tych dzieci się nie obrażą, a jeśli tak, to wykasuję.

      Usuń
    2. A poza tym takie też zdjęcia tych samych osób będą na stronie internetowej miasta Kościerzyna i chyba na stronie szkoły w której był konkurs też.

      Usuń
  3. Tak, to segway, u nas w CH ochroniarze na takich jeżdżą ;)
    Super targi, ja bym stamtąd nie wyszła :D a te rzeczy z blachy WOWW! Cuda! Ciekawe czy można gdzieś przez internet obejrzeć, kupić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopytywaliśmy się tego pana, co wytwarza te cudeńka, ale na razie swojej strony internetowej nie mają - a szkoda. Mam ich adres i numer telefonu gdyby ktoś był zainteresowany kontaktem z nimi.

      Usuń
  4. Aniu, widzę, że dzień pełen atrakcji. Ogromne gratulacje dla Oleński, to niesamowite przeżycie dla takich dzieci, a jeszcze wygrana to podwójne szczęście. Stroje cudowne, dzieci wyglądają w nich prześlicznie. Sama wybrałabym się na takie targi, już niedługo w naszej okolicy też takie będą. Cieszę się, że nie wyszliście z niczym :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu żeby nie ograniczenia finansowe, to byśmy nakupowali a nakupowali! :) Hi, hi, a tak chociaż cosik kupiliśmy:) Ale dzionek naprawdę był udany.

      Usuń
  5. SUPER! Ja uwielbiam takie wyprawy. A zwiedzenie Kaszub jest moim wieeelkim marzeniem!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo