Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2014

Mały podjadacz.

     Czasem mam niezły ubaw z mojego młodszego synka. Kiedy naleję sobie do talerza zupkę, a najlepiej ostatnie kropelki zupki i już siedzę przy stole, macham łyżką w stronę mojej buzi - nagle biegnie Patryk z łyżką w dłoni i krzyczy - MAMO JA TEŻ CHCIAŁEM TROCHĘ ZUPKI! I cóż zrobić? A no podzielić się z synkiem lub oddać mu już tę zupkę! I mało tego, że zdarzyło się to raz czy drugi! Nie wiem czemu, ale jemu najczęściej chce się zupki, jak mama resztkę ma wylaną do swojego talerza! Czyli chyba lepiej mu smakuje, jak ktoś też ma na nią chętkę :)

Piękna ta natura jest:)

     Dookoła tyle pięknych rzeczy do sfotografowania. Czasem widzę choćby fajnego ptaszka, ale nim pobiegnę do domku po aparat i wrócę w miejsce gdzie pięknisia widziałam - to już go tam nie ma! Ale czasem uda mi się uchwycić coś/kogoś moim aparatem.       Ach jaka ta natura potrafi być piękna! 

Szkolenie młodzieży.

     W ubiegłym roku była pierwsza taka akcja WOJSKOWI SZKOLĄ LICEALISTÓW Z XII LO Z GDYNI. W tym roku była druga taka akcja.       I tak znów  w czerwcu zjechało kilkudziesięciu licealistów (klasy I i II) - w sumie ok 60 osób chętnych na szkolenie pod dowództwem kilku wojskowych ( w tym mojego męża). Młodzież owa chodzi do Liceum o profilu wojskowym, stąd takowe szkolenie sobie wymyślili - wszystko zgodnie z przepisami i uzgodnione z dowództwem wojskowym. I co mnie troszkę dziwi - oni chętnie przyjechali na takie szkolenie! Dodam, że II klasa była też w ubiegłym roku i już wiedzieli jak to będzie  z grubsza wyglądało - i nikt ich nie zmuszał, oni chętnie przyjechali na takie męki do Garczyna! W Garczynie kiedyś był wojskowy ośrodek przysposobienia dla kobiet. Dziś jest po prostu ośrodek wczasowy, w którym dosyć sporo się w ciągu roku dzieje.       Klasy I i II były szkolone przez zawodowych żołnierzy z: pierwszej pomocy na polu walki i w życiu codziennym, z SERE, OPBMR, walki wręc

Laurka dla TATY.

     Wczoraj niby od samego rana wiedziałam, że to DZIEŃ OJCA, ale jakoś tak w ferworze wydarzeń w ciągu całego dnia - wyleciało mi to z głowy!       Rano wyprawiłam starszaka do szkoły, potem śniadanko, ubieranko, budzonko młodszego i od nowa ubieranko, dla niego śniadanko i potem jechałam z młodszym do taty. Mój mężu był cały tydzień w Garczynie za Kościerzyną i tam wraz z kilkoma kolegami szkolili młodzież - ale o tym napisze w innym poście. Wracając do sprawy, wczoraj było pożegnanie z nimi. Fajnie było, fotek troszkę im pocykałam, i zabraliśmy w końcu tatę do domku:) A w domku, jak to w domku, codzienność. Dopiero jak Ksawery wręczył tacie zrobioną w szkole laurkę - oprzytomniałam, że to przecież Dziś!       Przeprosiłam tatę, że nie zdążyłam nic więcej z chłopakami przygotować. Ale tato i tak był mega zadowolony z laurki i uścisków oraz buziaków od synków:) Jak czasem mało trzeba, by zadowolić rodzica:) 

Ogrodowa odsłona.

     Warzywka mi w końcu trochę powyrastały, przynajmniej na tyle, że mogę się nimi pochwalić, więc to teraz zrobię. Nie mam za dużego warzywniaka, ale i tak jestem zadowolona, bo jednak troszkę warzywek będziemy mieli swoich. A to cieszy:)      Zacznę od tego, że jak zakupiliśmy nasz domek z działką, to już na ogrodzie rosły 2 drzewka. Wprowadziliśmy się tam późną jesienią, kiedy to na drzewkach tych nie było już żadnych liści i nie mieliśmy pojęcia - co to za drzewka owocowe tu rosną. Teraz już wiemy, że jedno z drzewek to wiśnia, a drugie prawdopodobnie jabłoń. My dokupiliśmy sobie czereśnię niskopienną, borówkę amerykańską, porzeczkę czerwoną i lubczyk, a od mojej mamy dostaliśmy żurawinę i 2 krzaczki agrestu. To wszystko widać na kolażu:)         Ta wisionka to akurat w tym roku jeszcze nie została przesadzona, i rośnie w moim warzywniaku - tu widoczna na fotkach :) Poza tym na dolnej foci z lewej strony widać nowy płotek odgradzający mój warzywnika od reszty ogrodu, któ

Sobota w Jednostce Wojskowej w Pruszczu Gdańskim.

     W sobotę rano, pomimo niezafajnej pogody wybraliśmy się rodzinnie do Pruszcza Gdańskiego do Jednostki Wojskowej. A dlaczego? A dlatego, że tam było święto 49. Bazy Lotniczej i 85-lecie Aeroklubu Gdańskiego. Poza tym, chcieliśmy naszej Oleńce ( mojej bratanicy) też pokazać fajne szybowce, śmigłowce i w ogóle jeszcze inne atrakcje które tam były przygotowane.       Więc w piątkę pooglądaliśmy sobie przeróżne śmigłowce, szybowce i samolot + różne rodzaje broni wojskowej, poza sprzętu wojskowego, był Hamer, straż pożarna, auto do czyszczenia pasu startowego, wywrotka i był jeszcze podniebny pokaz śmigłowców - rewelacyjnie by się to oglądało, gdyby nie padający deszcz! Ale i tak choć trochę popatrzeliśmy, poza tym moi chłopcy wzięli udział w zawodach sportowych :) No po prostu - dla każdego coś miłego:) Oleńka najbardziej cieszyła się z biegania po dużej przestrzeni, jaką tam musieliśmy pokonywać, przechodząc od jednego szybowca, do śmigłowca itd. Ale zainteresowana tymi stworkami

Ot mała zmiana koloru włosów i różne zdania na ten temat.

    Korciło mnie, oj jak mnie korciło - już dłuższy czas korciło mnie na zmianę kolorku włosów! Kiedyś często farbowałam włosy, na rudo, na czerwień, na fiolet - czasem na brąz. Ostatnio robię to rzadziej, bo chciałam dać odpocząć włosom. No i chciałam pozbyć się odrostów po zeszłorocznych farbowaniach. Teraz zbliżają się okazje w rodzinie ( roczek mojego chrześniaka, podwójne chrzciny moich bratanic), to chcąc jakoś inaczej wyglądać, matka się pofarbowała! Ale nie tylko dla tych okazji się pofarbowałam - chyba najbardziej dla siebie samej - w końcu każda z nas lubi jakieś zmiany. Ot mała zmiana kolorku włosów i tyle radości:)       Chcąc zaoszczędzić na fryzjerze, sama zakupiłam farbę, sama ją sobie nałożyłam z małą pomocą męża  - z tyłu nie widzę ile skóry sobie farbuję zamiast włosów, więc mała pomoc męża nieoceniona! I tym to właśnie efektem teraz się chwalę:)       Sama robiłam fotki,więc jedna też dlatego niezaostra wyszła, ale co tam. Kolorek widać. Zresztą w późniejsz