Przejdź do głównej zawartości

Opalenizna czy spalenizna?!

     Robi się coraz cieplej, ładniej, słoneczniej - aż chce się siedzieć więcej czasu na dworze, a nie w domu! I też tak ludzie wylegają na balkony, podwórka, ogrody czy nawet na plaże:) A wiadomo, że spędzając sporo czasu na słoneczku, nasza skóra się opala! Albo spala czasem :) 

     No właśnie - jak to u Was wygląda? Lubicie się opalać czy też nie lubicie? Bo ja osobiście nie uleżę za długo na słońcu. Owszem, jak wybieramy się nad jeziorko, popluskam się i wyjdę na brzeg, to najpierw posiedzę trochę owinięta ręcznikiem, a potem z miłą chęcią nawet położę się trochę na ręczniku żeby słonko mnie ogrzało. Ale już po paru minutach mam dość! I albo chowam się w cieniu, albo wracam do wody. Zresztą moja cera, dosyć blada zresztą, ma ten defekt, że podczas opalania spalam się na raka - czyli moja skóra robi się czerwoniutka! Tu mały pokaz z przed 2 dni - :)


    Jak widać - moja ręka czerwoniutka, karczycho też spalone - ale nie umiałam sfotografować swojego karku, więc fotki nie ma. Nie opalałam się, tylko kilka godzin spędziłam na podwórku i w ogrodzie kosząc trawę, potem zgrabiając ją i wyrzucając do kompostownika. Wieczorem, nie wiedząc, że słonko tak mnie wzięło, poczułam ból na karku - myśląc, że zadrapałam się. Poprosiłam męża, żeby sprawdził, co mnie tak piecze na karku?! Mężu z uśmiechem stwierdził, że to nie zadrapanie, tylko spalony od słonka kark! Wtedy poszłam do łazienki i obejrzałam swój kark no i ręce:) Śmiechu warte:) Ale cóż, pozostało mi tylko szybko wysmarować się balsamem po opalaniu! I choć minęły 2 dni, to dalej smaruję się tym balsamem, bo trochę mnie te najczerwieńsze miejsca pieką. 

     Pamiętam, jak jako dziecko - chyba już kilkunastoletnie, jeździłam w wakacje z rodzeństwem i rodzicami pomóc wujkowi przy sianokosach. Jedną łąkę wujek miał i ma do dziś przy rzece. Więc jako dzieci, ja i moje rodzeństwo, w upalne dni pomagając zagrabiać siano, co jakiś czas robiliśmy sobie przerwę i dorośli odpoczywali, a my myk do rzeki pochlapać się trochę! Jak super kładło się na plecach na wodzie i ona z prądem nas niosła! Potem trzeba było wyjść najlepiej z rzeki i wrócić łąką, bo pod prąd nie dawaliśmy rady wrócić:) I oczywiście dopiero wieczorem zaczynało grzać, piec - o czym mówię? A no o spalonych plecach i ramionach! Bo wiadomo, że człowiek pracując na słonku, pocił się, to i słonko lepiej brało plecy i ramiona, a potem co jakiś czas wskakując do wody i wychodząc znów na słonko, to ono osuszało szybko nasze ciała, ale i znów dopiekając nam po tych wystawionych plecach i ramionach! Moja siostra, jako jedyna z mojego rodzeństwa ma ciemniejszą karnację. Zawsze jej zazdrościłam, bo jak ona się opalała, to na brąz. A ja i moi bracia zawsze na raka! Po takich sianokosach, my piszczeliśmy, a ona przeważnie nie. Bo to my mieliśmy plecy i ramiona czerwone jak raki! I co najgorsze, zostało mi to do dziś. Ja się nie opalam, tylko spalam na raka! Czasem taka spalenizna, jak już skóra zejdzie, to trochę tej opalenizny zostaje na moim ciele. Ale czemu to musi być okupione takim bólem? No cóż, chcesz być piękna to cierp - tak mówi się! A jak chcesz być opalona, to czasem najpierw musisz się trochę spalić:) To już moje słowa:)  

Komentarze

  1. Aniu, ładnie Cię słoneczko poparzyło. Ja uwielbiam się opalać. Każdą wolną chwilę mogłabym spędzać na dworze. Jednak mam ten plus, że opalam się na brązowo (jako dziecko zawsze byłam raczkiem) i taka opalenizna mnie nie boli - chyba, że przesadzę ;P Jednak w tym roku nie mam czasu na takie leżenie, a mimo wszystko, jak to mówi moja Teściowa, jestem czarna. Do "czarności" jeszcze mi dużo brakuje, ale słońce mnie lubi i byle kontakt z nim sprawia, że kolor się zmienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To masz fajną karnację, jak moja siostra, mój mąż i mój Patryczek:) Bo ja i mój Ksawek to białasy jesteśmy:):)

      Usuń
  2. Uuuu współczuję. A nie pomagają balsamy do opalania?
    Jak byłam dzieckiem mniej więcej do liceum opalałam się na brązowo od razu, zawsze mi inne dziewczyny zazdrościły :P
    A później jak pojechałam na studia coś się zmieniło. Być może wpływ miało to, że wakacje zamiast jak zwykle spędzać nad jeziorem to spędzałam w pracy, ale właśnie jakoś od czasów studiów moja skóra potrzebuje ochrony przed słońcem choćby delikatnej bo inaczej spala się na czerwono. A to ani zdrowe ani ładne :/
    Dlatego jak tylko zaczyna się sezon ze słońcem ( już w kwietniu!) smaruje się faktorem 8 i jest dobrze ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Balsam pomaga, bo łagodzi mi ból, z tym że na karku i na samej górze ramiona mam mocno czerwone i tam troszku pobolewa, ale jest już lepiej;):) Widzisz, nawet nie pomyślałam, ze tak się opalę, bo w ten dzień nawet dużo słonka nie było! Ale się spaliłam;)

      Usuń
    2. to na takie bolące to już tylko panthenol pomoże :)

      Usuń
    3. Na szczęście dziś już nic mnie nie pobolewa;)

      Usuń
  3. O MATULU JAKI RACZEK :D
    jak mi się marzy opalanie ... dzieciaki zazwyczaj smaruję dokładnie ale i Gabi mi spiekło rok temu ....

    OdpowiedzUsuń
  4. Głowa do góry nie jesteś sama. N mnie często mówili córka młynarza, ja jestem też blada wręcz przezroczysta, ale przyzwyczaiłam się, że mam taki szlachecki kolor skór ( bo w końcu sięgnijmy do dawnych czasów, arystokracja się nie opalała, chowali się za parasolami i dbali o bladość skóry, opalali się Ci co ciężko pracowali) hhhihihi. Jak zawsze wracałam z wakacyjnych wojaży i to zagranicznych jak Egipt zawsze słyszałam byłaś w Egipcie, a nic się nie opaliłaś, ale ja swoje wiedziałam i widziałam, że pod majteczkami jestem blada, a tu gdzie się opalałam brązowa :) Do tego filtr zawsze 50 po kilku dniach schodzę na 25, a opalenizna czerwona jak rak, boląca, piekąca, szczypiąca, potem schodzi skóra i znów jestem blada jak byłam. Ale opalać się lubię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to mam najbielsze nogi! Bo jednak nogi to ciężko się opala. I znajomi też zawsze mi powtarzają, że w młynie pracuję:):) Co do tej arystokracji, to niezłe, niezłe;):) Może kiedyś należałyśmy do niej:):)

      Usuń
  5. Kiedyś dawno temu byłam człowiekiem mąką - białasem na sto %, jednakże opalając się na raka, moja skóra się zmieniła. Lubię sie opalać i już opala mnie na brąz, używam masła shea i polecam - natural i zejdzie piekący czerwony kolor :) nie zalączę fot mojej ręki , ale jestem lekko brązowa juz :D summer, summer, a ja miesiąc jak pojedziemy z małą na *wakacje* to będę murzynem, yeeah. Ciemny jednak wyszczupla :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie nie lubię opalania, więc Tobie życzę udanych - słonecznych wakacji i miłego opalania:)

      Usuń
  6. Ja mam ciemną karnację jako dziecko wyglądałam jak dziecko cyganów. Nie opalam się wcale a wygladam jakbym chodziła regularnie na solarium:) nigdy nie spieklam sie na raka. Mam tez ciemne włosy i oczy. A mój Mąż jak tylko wyjdzie na słońce zaraz czerwony. Na tak spieczona skórę super działa kompres ze zsiadlego, zimnego mleka. Sprawdziłam na Mężu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten sposób zsiadłym mlekiem znam, tylko nie miałam takiego w domku, więc nie mogłam tego zastosować;):)

      Usuń
  7. Ja lubię się opalać choć przy pierwszym opalaniu w sezonie też mnie na czerwono chwyta. Ale przy kolejnym kontakcie ze słońcem już nie cierpię ;))
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę, że przy kolejnym opalaniu już się nie spalasz. Ja spalam się, ale muszę uważać, aby za mocno się nie opalić, to wtedy spalenizny nie będzie, hi, hi:)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo