Przejdź do głównej zawartości

Patryk i rower.

     Jakoś w maju postanowiłam Patrykowi w jego rowerze odkręcić boczne kółka i chciałam, żeby nauczył się normalnie jeździć na nim. Oczywiście nie szło to po mojej myśli. Patryk jak pedałował, to nie patrzył gdzie jedzie tylko spoglądał na swoje nogi i nie utrzymywał równowagi na rowerze. Jak zaczął utrzymywać równowagę, to znów przestawał pedałować - jakby zapominał, że trzeba to robić. Ach... 

     Jakoś byliśmy u mojego brata, który ma córkę w wieku Patryka i on mi powiedział, że jego córcia już nie potrzebuje swojego rowerka, na którym uczyła się jeździć, bo śmiga na normalnym rowerze już. Ten rowerek, na którym ona uczyła się, to malutki rowerek, z którego mój bracki odkręciła pedały i zębatki i powstał "rowerek pchacz" :) Dobry wujcio Patrykowi pożyczył owego pchacza, aby ten się na nim uczył jeździć. 

     Patrykowi od razu nowy rowerek pchacz się spodobał i śmigał na nim nawet goniąc Ksawka:) Oj jak on dawał na tym pchaczu! Jak chciał iść na spacer, to wszyscy mieli iść pieszo, a on zabierał pchacza! Oszust mały :) Przestałam nawet Patrykowi wspominać o normalnym rowerze. Aż w piątek jechaliśmy całą rodzinką nad jezioro rowerami. A Patryk, jako że na rowerze jeszcze nie umie, to jechał na foteliku rowerowym z tatą na rowerze. Tato cosik tam wspominał podczas jazdy, że mu ciężko pod górkę z syniem. No i że synio jak chce jeździć rowerem nad jeziorko, to musi nauczyć się na swoim normalnym rowerku jeździć. 

    I nastała sobota. Mama wzięła się za pielenie ogrodu, Ksawek wziął swój rower i jeździł sobie, a Pati na pchaczu śmigał. W pewnym momencie Ksawek krzyknął: MAMO WIDZIAŁAŚ JAK PATRYK JECHAŁ NA ROWERZE? No niby jak miałam to widzieć, kiedy głowę blisko ziemi miałam, przecież wyrywałam chwasty! Podniosłam więc głowę i zaniemówiłam!!! Patryk nie jechał na pchaczu, tylko na swoim rowerze! Nie wiedziałam nawet, kiedy on go wyjął z garażu, a co dopiero miałam się spodziewać, że on na nim będzie jeździł! I co najlepsze - szło mu super! Jaki on był zadowolony! Od razu chciał się pochwalić tacie, że już umie sam jeździć na rowerze!!! 

     I od tejże soboty - czyli od tygodnia, normalnie przyrósł do roweru! Jak tylko budzi się, to prosi o wyprowadzenie roweru z garażu. I śmiga, z Ksawkiem urządzają sobie zawody - na których ucierpiały moje kwiatki, które rosną pod płotem. A chłopcy muszą i ten kawałek podwórka poobjeżdżać. Ach... Cieszę się, że już Patryś normalnie jeździ, ale niech się trzyma z dala od kwiatów! :)


Komentarze

  1. Zauważyłam na przykładzie swoich dzieci, że jeśli chcę im coś pokazać, bądź nauczyć to zazwyczaj wychodzi mi to z marnym skutkiem, bo udają, że nie mają ochoty mnie słuchać. A za jakiś dzień czy dwa sami przychodzą pochwalić się tym, co przyswoili. Patryk to już duży i mądry chłopak. Musiał dojrzeć do zmiany i cieszę się, że tak szybko przyszła i uszczęśliwiła nie tylko Patryczka, ale też pozostałą rodzinkę :) Gratulacje :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. No to teraz będziecie śmigać:D
    Gratulacje!

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratulacje wielkie i brawa się należą widac wziął sobie do serca że ojcu ciężko i postanowił tatka odciążyć.Teraz to Wy za nim nie nadążycie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, ciągle mnie męczy : mamo choć pojedziemy rowerami na spacer! A mama akurat sprząta lub obiad gotuje i musi dziecku odmawiać, a ten dalej mamę męczy;) Hi, hi:)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo