Przejdź do głównej zawartości

Piknik w Ośnie - czyli spotkanie blogujących mamuś - cz.3 - kres naszej podróży :)

     Oj rodzinnie spędziłam weekend, to też naładowało moje akumulatorki i mogę w końcu opisać Wam nasz poprzedni weekend. Czyli nasz kres podróży w kierunku Ośna pod Janowcem Wielkopolskim. Po co tam pojechałam z moją rodzinką? A no na spotkanie blogujących mamuś, które organizowała Monika z blogu Zawód Kobieta . 



     Oj przyznam się Wam, że jak tylko moim synkom powiedziałam, że  pojedziemy na taki piknik, gdzie poznamy nowe dzieci i będą mogły się z nimi bawić, to dzień w dzień dopytywali się czy to już dziś jedziemy na ten piknik?! :) Tacy niecierpliwi byli. Więc kiedy już nastał ten szczęśliwy dzionek - a spaliśmy w namiocie na boisku, gdzie odbywał się ten piknik, to dzieciaki od rana były zadowolone :) Jako że my dosyć samo wystarczalni jesteśmy, to kiedy już po śniadanku poszłam umyć kubki na świetlicę, Monika była zaskoczona, że my nawet śniadanko sobie sami zorganizowaliśmy:) A co! Jak miał być biwak, to my przygotowani - kuchenka turystyczna była zabrana, woda była, kawunia też, kanapki dzień wcześniej przygotowane, to wszystko było:) Więc potem Monika poprosiła mamusie i tatusiów którzy już tam byli o pomoc, mi przypadło nadmuchanie balonów - oj jak tak się nadmuchałam, to w głowie mi się potem nieźle kręciło! Ale wraz z innymi mamusiami pomogłyśmy choć troszkę, żeby wszystko miało ręce i nogi:) Nie powiem, dzieciaki też pomagały! Więc współpraca była:)

     Samo nasze spotkanie odbywało się na szczęście pod namiotem, bo żar z nieba się lał tego dnia! Na początek, kiedy mamy zaczęły powolne zapoznawcze rozmowy, Klaun Tosia zajęła zabawą nasze dzieci. Oj cudna kobieta z tej Klaun Tosi:) Wszystkie dzieci garnęły się do zabawy z nią. 






     Mamy - tatusiowie w sumie też, w tym czasie zajęli się przepysznym torcikiem, specjalnie przygotowanym na nasze spotkanie.



     Podczas zajadania się przepysznym tortem, zostałyśmy obdarowane prezentami ( w tym poście nie pokażę jakimi - będzie osobny post o tym - bądźcie cierpliwi).





     Po tej części naszego spotkania, mamusie nawiązywały dalsze rozmowy w swoim gronie. 





     A co robiły dzieci w tym czasie? A no bawiły się w najlepsze, oczywiście z Klaun Tosią. Kochana Tosia nawet malowała dzieciom buźki, rączki - co kto chciał! Hi, hi, ja też chciałam mieć tatuaż :) Zobaczcie jaki:)







     Mój mąż też zorganizował małą atrakcję dla małych i tych dużych :) Nawet nasz Pan Fotograf skorzystał z okazji:) Jak to panowie mówili - oni też są chłopcami, tylko dorosłymi, a z wiekiem zmienia się tylko wielkość zabawek :)





     Odwiedził nas też Zajec Kicajec:) Oj słodki ten Zajec:)




     Klaun Tosia dalej zabawiała na różne sposoby dzieciaki, ale były i atrakcje dla dorosłych - czyli konkursy, w których brały udział też mamy blogujące lub mężowie tychże mamuś, albo i całe rodziny:) Oj działo się działo! 

















     Mogliśmy obejrzeć pokaz sztuk walki,


 ale także słodki pokaz Karmelkowo .






Była też pyszna grochówka dla wszystkich, 



była loteria fantowa - w której każdy los wygrywał jakiś upominek. Ale na koniec loterii było wielkie losowanie 3 nagród głównych:
1 miejsce - tygodniowy pobyt w pensjonacie     Kościelisko,
2 miejsce - fotelik samochodowy,
3 miejsce - kosz słodyczy.

Kolejka po losy :)

   
 A tu już losowanie:)


     Oj powiem Wam, że działo się sporo i naprawdę szkoda, że niektóre mamy pojechały szybciej. Jednak te, które zostały z rodzinkami mogły nieźle się pośmiać podczas zabaw i tańców, mogły poszaleć - ja korzystałam ile się dało, a co! Nie co dzień ma człowiek okazję pobawić się w takim fajnym gronie:) Żeby nie ta ilość kilometrów czekających nas w drodze powrotnej, to człowiek posiedziałby tam dłużej. Ale i tak wracaliśmy zadowoleni. Tak na koniec jeszcze pamiątkowe fotki, na jedno załapał się nasz przemiły pan, od którego dostałyśmy hula hop :)


 Miło wiedzieć, że mieszkamy niedaleko siebie - jak co to na grilla koniecznie musimy się zmówić:)


     Jak widzicie, było naprawdę super:) Miło zostaliśmy przyjęci w Ośnie - zarówno przez samą organizatorkę Monikę, ale także przez jej rodziców oraz resztę rodzinki czy znajomych - których z tego miejsca serdecznie pozdrawiam z całą moją rodzinką:):)To do następnego spotkania :) Teraz pozostają nam wspomnienia i pamiątkowe fotki - a sporo ich nacykaliśmy :) I oczywiście prezenty - ale o nich, jak wcześniej wspomniałam, napiszę w kolejnym poście! Więc zapraszam na cz.4 - naszej podróży:):) 

Komentarze

  1. Fantastyczny piknik i fantastyczne spotkanie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. działo się działo !Mało czasu żeby pogadać ale mam nadzieje że jeszcze będzie nam dane się spotkać:)pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak jakoś wyszło, że faktycznie nie było nam dane z każdą mamą porozmawiać, ale myślę, że jeszcze uda nam się spotkać i porozmawiać;) Pozdrawiam:)

      Usuń
  3. Świetne zdjęcia, ale niech zazdrości ten, kto nie był :-p

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie, że pogoda dopisała, że fajnie było!
    Bardzo się cieszę, że spotkanie się udało!! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spotkanie było udane, choć tego słonka mogło być troszkę mniej ;)

      Usuń
  5. Super było, długo będzie co wspominać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Była super zabawa i miło było Cię Aniu poznać mam nadzieje że jeszcze się kiedyś spotkamy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza mi też było miło i na pewno jeszcze się spotkamy:) Koniecznie jakoś musimy się zgadać:)

      Usuń
  7. Widać, że spotkanie udane! Atrakcji mnóstwo.
    Czekam na kolejną relację i zapraszam do siebie na rozdawajke:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kolejna relacja już na blogu - zapraszam do przeczytania - a będzie jeszcze jeden wpis o tym spotkaniu:) I już zaglądam na rozdawajkę:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo