Przejdź do głównej zawartości

Szkolny recykling.

     Za moich czasów szkoły podstawowej zbieraliśmy tylko makulaturę - w sumie to już nie pamiętam, co się wtedy dostawało za największą ilość zebranej makulatury. Ale u nas w szkole odbywało się to na zasadzie, że wygrywał uczeń, który z całej szkoły przez określony tam termin nazbierał i przyniósł do szkoły tę makulaturę. Teraz mam porównanie, jak to dziś wygląda w szkole u moich synków. A wygląda to tak:
- zbierają nakrętki na dobroczynny cel, którym jest oddanie zebranych nakrętek chorej dziewczynce na nowy wózek,
- zbieranie baterii - tu w sumie z tego co mi się udało dowiedzieć, nie ma żadnych wygranych czy nagród lub czegoś takiego, po prostu dzieci znoszą baterie do szkoły, żeby rodzice nie wyrzucili ich do zwykłego śmietnika, a szkoła oddaje je do specjalnego punktu, 
- zbierają też makulaturę, ale tylko do 15 grudnia i tutaj wygra klasa, która nazbiera do tego terminu najwięcej tej makulatury. 

     Ksawek jakoś tak mniej chce zanosić do szkoły nakrętek, no chyba, że mama mu naszykuje siateczkę z nakrętkami, to zaniesie, baterii w cale nosić nie chce, za to makulaturę a i owszem! Najlepiej sam i całą, którą mama z tatą nazbierali w domku! Tyle, że jest jeszcze Patryk, który sam mi krzyczy co któryś dzień - mamo! muszę przynieść jakieś baterie do szkoły, przecież tu są zużyte, to je wezmę! :) Albo dopytuje o nakrętki, czy już sporo zebrałam! A jak widział, że zaczęłam szykować stosik makulatury dla Ksawka, to oczywiści i dla niego musiałam naszykować! Owszem, sporo tego się nazbierało, bo swego czasu, jak zaczynaliśmy remont góry, to sporo różnych katalogów się nazbierało u nas, a teraz wszystko poszło do szkoły. Oj mieliście mnie dziś widzieć, jak wchodziłam do szkoły obładowana dwiema ciężkimi paczuszkami z makulaturą! Dobrze, że Ksawek mi pomógł z auta do schodów szkoły je ponieść, bo chyba szła bym z przystankami :) Zarówno wychowawczyni Ksawka jak i Patryka, obie były zadowolone z tych przesyłek. No i ja też, bo w domku porządek się zrobił z gazetami :) A na korytarzu, w szkole, podbiegł do mnie kolega moich synków, z trochę starszej klasy i powiedział trochę rozżalony: DLACZEGO PANI TYYYYLE TEJ MAKULATURY IM PRZYNIOSŁA? TERAZ MOJA KLASA NA PEWNO PRZEGRA! :) Hmmmm... no i chyba jednak trzeba było przyjść z makulaturą w czasie lekcji, żeby inni nie widzieli :) 

     A jak jest w szkołach u Waszych dzieci? Lub jak to było u Was w szkołach, jak kiedyś tam chodziliście jeszcze do podstawówki? Zbieracie/zbieraliście makulaturę, nakrętki czy baterie? A może jeszcze coś innego???

Komentarze

  1. U Nas baterie zbierane sa w duzych hipermarketach,wiec zanosimy je tam. Tusze od drukarek w pracy zabiera specjalna fundacja na chore dzieci. Wiem,ze kiedys byla akcja oddawania starego telefonu dla chorego ,polskiego chlopca....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas baterie też przyjmują w hipermarketach i sklepach gdzie kupisz Agd/Rtv, ale w szkołach tylko to co opisałam :)

      Usuń
  2. W podziękowaniu za piękny blog i bardzo ciekawe wpisy, pragnę wyróżnić Twój blog odznaczeniem Liebster Award Blog. Zapraszam Cię do tej blogowej zabawy. Więcej szczegółów u mnie: http://kobi-eco.blogspot.com/2014/10/liebster-blog-award-kobi-eco-wyrozniona.html Pozdrawiam cieplutko ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję i na pewno odpowiem na pytania :) Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Za moich czasów nagrodą za makulaturę była 5 z zachowania, czegoś takiego jak zakrętki albo baterie się nie zbierało. Teraz ? Teraz to mi dzieci wyrosły ze szkól, więc się nie będę wymądrzać w temacie, w którym nie jestem zorientowana, ale zbieram zakrętki dla znajomych dzieciaków, więc pewnie zbierają :)
    Pozdrawiam i dzięki za wizytę na moim blogu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co czasy to inaczej ;) A zaglądam do Ciebie, bo mi się podoba Twój blog i Twoje pomysły :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo