Przejdź do głównej zawartości

Aniołek, bałwanki i elf - na konkurs do szkoły.

      Jakoś w listopadzie mój starszy synek poinformował mnie, że w szkole jest konkurs na aniołka. I on chciał wziąć udział w tym konkursie. Najpierw namalował obrazek z aniołkiem. Potem zapytałam go czy by nie chciał zrobić aniołka - synek chciał. Więc mama musiała wymyślić z czego by tu zrobić tego aniołka? No i wymyśliłam: tektura, kulka styropianowa, łańcuch choinkowy, lameta, klej, drucik i małe inne pierdułki. Zresztą zobaczcie, co zmajstrował Ksawery przy małej pomocy mamy na ten konkurs.



     Tak skromnie oddam, że aniołek zdobył 1 miejsce :) 



     Teraz w szkole do wtorku trwał konkurs na ozdobę bożonarodzeniową. Najpierw młodszy synio zaczął prosić, abym wymyśliła jakąś ozdobę świąteczną, którą on mógłby zanieść do szkoły. Później starszy też chciał i nie chciał, sam nie wiedział, czy brać udział czy nie. Ale ostatecznie się zaoferował, ze chce wziąć udział w tym konkursie. No i znów wymyślanie - co by tu zrobić? Tym razem przyszła mi z pomocą książka, którą mam w domku z takimi świątecznymi ozdobami ale z rzeczy z recyklingu. Spodobał mi się bałwanek z buteleczki po actimelu. Pokazałam Patrykowi co będziemy tworzyć i był tak wciągnięty w pracę, wszystko chciał sam! No, jednak mama trochę musiała mu pomóc i trochę wyręczyć, ale starałam się, żeby to on zrobił przy bałwankach - tak, baławankach - 2 bałwankach, jak najwięcej. Jak widzicie na zdjęciu, potrzebowaliśmy 2 butelki po actimelkach, nie dostałam małych styropianowych kulek, więc kupiłam małe plastykowe bombki,klej,  pocięłam bluzkę, tektura kolorowa, kolorowe druciki, plastykowe paski i inne pierdułki. A oto efekt:)



     Kiedy ja pomagałam młodszemu w pracy, tato musiał pomóc starszemu i to tato wymyślił, że zrobią elfa :) Tu też tato wymyślał, co chwilę dokładał jakiś produkt (też recyklingowy ) i synio działał pod czujnym okiem taty. Choć i tato wyręczył synka, w szczególności, kiedy pojemnik po jogurcie trzeba było spryskać farbą. Ale resztę synek tworzył z udziałem taty. Potrzebowali pojemniczka po jogurcie - wiecie, takim, co to w nim połowa to jogurt, a połowa to prezent, patyczki po lodach, patyczki po lizakach, kolorowe druciki, plastykowe paski,klej,  starą skarpetę, pociętą bluzkę, tektura. A tu ich praca na konkurs:)



     W ferworze tak aktywnego pomagania synkowi, tato postanowił stworzyć swoje arcydzieło - również z recyklingu :) Wykorzystał klej, kapsle od piwa, sznurek, sztywną tasiemkę, korektor i pisaki. A tu dzieło taty :)



     Chłopcom strasznie spodobały się te ozdoby taty i każdy dostał po jednej i zaniósł do szkoły na ich choinki klasowe. Ale będziemy tworzyć te ozdoby też na naszą choinkę:) Powiedzcie sami - czy takie ozdoby nie są super? I to z rzeczy, które normalnie były by wyrzucone! A! Jeszcze rozstrzygnięcia konkursu u dzieci nie było - więc nie wiem, czy któryś z nich zdobędzie miejsce na podium czy nie?!  Ale nawet jeśli nie, to ja i tak jestem z nich dumna, że chcieli właśnie takie ozdoby wykonać i że chcieli wziąć udział w konkursie!

Komentarze

  1. Wspólne robienie takich ozdób, to frajda dla dzieciaczków :) Można wiele cudeniek zrobić z rzeczy, które pozornie do niczego Nam by się nie przydały :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, wesoło było podczas naszej twórczej pracy :)

      Usuń
  2. Ale u Was twórczo :) Fajne te ozdoby :) Trochę tylko mnie zmartwiła ta pocięta bluzka :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;) A bluzką się nie przejmuj - i tak była do wyrzucenia :)

      Usuń
  3. Świetna sprawa te ozdoby na choinkę własnoręczne tylko jest jedno ale brak czasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz Kochana, a u mnie to raczej nie brak czasu, tylko brak chęci ostatnio - ale wyrobiliśmy się w czasie z ozdobami :)

      Usuń
  4. bardzo lubię takie własnoręcznie robione ozdoby choinkowe :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ależ inspirujące te pomysły! Dzieciaki uwielbiają takie robótki :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo