Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2014

Wesoła kanapka.

       Jakiś czas temu Ksawek w szkole robił na lekcjach kanapki. Dzieci miały przynieść chlebek i to do chlebka co lubią, żeby potem te kanapki samemu przygotować. Jakież było moje zdziwienie, kiedy synio wczoraj przygotował sobie wesołą kanapkę;) Nie powiem, obaj synkowie już sami sobie przygotowują kanapki, mama jedynie ukroi pomidorka czy ogórka, a tak to oni wszystko sami - co do chlebka, to kupujemy już krojony;) Ale taką kanapkę to i ja ze smakiem bym zjadła. Chyba dziś poproszę synka, żeby mi taką kanapkę przygotował:)

Mamine święto :)

           I nastał kolejny dzień do świętowania. Przynajmniej taki dzień do świętowania w teorii, bo wiadomo, ze mama nawet w swoje święto ugotować musi, posprzątać musi, zająć się dziećmi musi. Ale odpuściłam sobie dziś wszystkie zbędne obowiązki - a co! Też należy mi się trochę świętowania - jestem mamą w końcu :)      Mój starszak w szkole przygotował laurkę już w piątek na ten właśnie dzień - i przyznam się szczerze, że kartkę dostałam wczoraj wieczorem - bo już nie mogłam się doczekać. :) Za to rano dzisiaj, jak Ksawek wstał, to mamę wyściskał, wycałował i powiedział: JESTEŚ NAJLEPSZĄ MAMĄ NA ŚWIECIE! Och - po takich słowach, nie pozostało mi nic innego, jak go też wycałować:) Potem Ksawek pojechał do szkoły, a za jakiś czas wstał młodszy synio, który mamę też wycałował i wyściskał. Oj jak miło tak od rana :) Za to na 12.00 byłam już w szkole na przedstawieniu z okazji dzisiejszego święta mamuś:) Dzieci klas od 0 do III przygotowały piosenki, wierszyki, przedstawienie -

Ot taki sobie gradzik poleciał z nieba.

      Od rana chłopców energia rozpierała, a mama chciała posprzątać w domku. Więc chłopcom zorganizowałam biwak pod domem. Pogoda dopisywała, bo słonko świeciło, ciepło, nawet trochę za ciepło bym rzekła, ale troszku wiaterku u nas było. Czyli w sumie pogoda ok.       Przyznam się szczerze, że nawet chciałam, żeby u nas popadało, bo przynajmniej podlało by mi ogródek:) A tak musiałabym sama go podlać. Ale jeszcze jak po obiadku, cosik po 13.00 wyjeżdżaliśmy do babci, nic nie wskazywało na taką zmianę pogody! Już w drodze złapał nas deszcz, który po kilku kolejnych kilometrach przejechanych zniknął. Ale będąc już u babci, po niecałej godzinie zrobiło się ciemno i jak lunęło deszczem! Waliło i waliło, siwo za oknem, że sąsiadów nie widać. Aż nagle zaczęło walić gradem! Aż wybiegłam na dwór, żeby zobaczyć ten gradzik i przy okazji go sfotografować. Żeby nie było, że zmyślam, to popatrzcie na fotki.       Dosyć szybko topił się ten grad w dłoniach. I szybko znikł

"CIEKAWE DLACZEGO"

     "CIEKAWE DLACZEGO" to seria mega fajnych, edukacyjnych książeczek dla dzieci. Z tyłu każdej książki piszą: " Ta niezwykła seria opracowana została z myślą o dzieciach, które zadają różne - czasem trudne, czasem nietypowe - pytania. Na kartkach tych książeczek znajdziecie najdziwniejsze i najbardziej zaskakujące odpowiedzi oraz ciekawie opracowane kolorowe ilustracje." W sumie wszystko się zgadza. To teraz przedstawię Wam naszą kolekcję z tej serii.      Z tego co tu widzicie, nasze jest 6 książeczek - te u góry. Ta samotna w rzędzie, jest z Biblioteki.  Powiem Wam, że naprawdę ciekawe są te książeczki, jest w nich wiele niby takich normalnych pytań, na które ja jako rodzic nie zawsze umiem odpowiedzieć tak moim ciekawskim synkom, aby czuli się usatysfakcjonowani. A czytając pytania i odpowiedzi, do tego pokazując ciekawe obrazki dzieciom, od razu jakby szybciej wszystko pojmowali.  Zobaczcie jakie przykładowe pytania i odpowiedzi są w tych książeczk

Nasz weekend.

      Weekend minął nam dosyć fajnie. W sumie fajności to już rozpoczęły nam się w piątek. Bo w piątek byliśmy w szkole u Ksawka, bo odbywały się tam występy dzieci z okazji poczwórnej imprezy w szkole. Dlaczego poczwórnej? Już wyjaśniam: * 20-lecie reaktywacji szkoły podstawowej w Wielkim Podlesiu, * 15-lecie nadania sztandaru szkoły podstawowej, * 10-lecie gimnazjum w naszej szkole podstawowej, * 5 - lecie nadania sztandaru gimnazjum + tyle lat uczą się tu dzieci języka kaszubskiego.      Powiem Wam, że dzieciaki przygotowały z nauczycielami przebojowe przedstawienie upamiętniające wszystkie te okazje do świętowania + przypomnienie kim był patron szkoły Xawery Czernicki. Bardzo się cieszę, że poza wszystkimi szychami zaproszonymi na te uroczystości w szkole również zaproszono rodziców. Nie powiem, żeby tych rodziców było dużo, ale ja z moim młodszym syniem byliśmy, przedstawienie nam się bardzo podobało i wróciliśmy zadowoleni.       W sobotę przed południem przyjechała do na

Kiedy ta praca się skończy? + mała przyjemność :D

     Mężu wyjechał ponad tydzień temu, więc chcąc nie chcąc nie pomaga mi w ogrodzie. Ale przed wyjazdem dostałam szczegółowe informacje - starą ziemię, tak na głębokość szpadla, mam odsunąć na bok, wtedy rozsypać czarnoziem, co to nam sąsiad nawiózł, potem całość przekopać no i wtedy można siać:) Tak, instrukcja jest, gorzej z wykonaniem. No ale nie jest tak źle! Już na połowie mojego warzywniaka mam wszystko zgodnie z mężowską instrukcją zrobione:) Ku mojej wielkiej uciesze, pomagał mi Patryń. Może będzie z niego jakiś ogrodnik, lub rolnik - zresztą, to jeszcze nie czas, żeby synkowi wybierać zawód na przyszłość. A wracając do tematu, to pietruszka, marchewka, koperek, 3 rodzaje sałaty posiane, seler, pora i cebula wsadzone. Ale jeszcze kilka różności do wsiania zostało. Ale to później.       Powiem szczerze, że wczoraj to popracowaliśmy z Patryniem sporo i tak mnie ramiona i plecy bolały. No ale mówią, że praca popłaca. W co ja też wierzę. I będę mega zadowolona, jak nasze warzywka

"Między występkiem a miłością" Mary Balogh

      Czytałam tę książkę w ubiegłym roku, bo wtedy też ją zakupiłam. I teraz przeczytałam ją raz jeszcze. Czasem tak mam, że lubię wrócić do jakiejś książki. A książka pani M. Balogh "Między występkiem a miłością"  bardzo mi się podoba i kto wie czy jeszcze kiedyś znów jej nie przeczytam:)       " Lordowi Rannulfowi nie można się oprzeć. Judith, która znalazła się w opałach, widzi w nim również wybawcę i bohatera. Ukrywając swe prawdziwe imię, nagradza go nocą namiętności i uniesień. I znika, pewna, że się już nigdy nie spotkają. Jakaż więc jest przerażona, gdy los znów krzyżuje ich ścieżki. I gdy dowiaduje się, kim jest przystojny nieznajomy..."       Romans historyczny - to coś co ja bardzo lubię czytać. Romanse jako tako, ale historyczne czyta się całkiem inaczej. To słownictwo, te zwroty, ta kurtuazja, te konwenanse, stroje i nazewnictwo poszczególnych części ubioru. No coś cudownego! Uwielbiam czytać takie książki:) Aż chciałoby się przenieść w tamte cz

"Fotograf śmierci" Annie Solomon

      Jakiś czas temu zapisałam się do biblioteki, z której to od razu wypożyczyłam książkę Annie Solomon "Fotograf śmierci".        Jest to thriller romantyczny. Niepokojący klimat, nierozwiązane sprawy z przeszłości i artystyczne zaproszenie dla mordercy w powieści laureatki RITA Award 2007, najważniejszej amerykańskiej nagrody dla literatury kobiecej.        "Zdjęcia Gillian są szokujące. Na wszystkich jest ona - upozowana na zamordowaną. To prowokacja czy zaproszenie dla mordercy? Pewnego dnia zostaje zamordowana młoda kobieta. Niebawem następne. Wszystkie pozostawione w identycznych pozach jak na fotografiach Gillian. Ofiary są zupełnie przypadkowe, nie ma żadnych poszlak. Wiadomo tylko jedno: Gillian jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Ray Pierce, były policjant, który ma chronić dziewczynę, robi wszystko, by zapewnić jej bezpieczeństwo. Nie wie jednak, że Gillian rozpaczliwie chce stanąć z mordercą twarzą w twarz... "         Ogólnie to z początku

Moje roślinki.

     Jakiś czas temu pisałam o moich roślinkach i wstawiłam wtedy fotki jak one wyglądają.  TUTAJ  Od tego czasu minął miesiąc i zobaczcie jak teraz wyglądają:)      A jest na co popatrzeć. Pierwsza czerwona truskawka już zjedzona - podział dla dwóch synków był oczywiście. Zaraz druga czerwona będzie.           I wiecie, cieszę się, że ciągle truskaweczki mam w doniczkach i trzymam je w domku. Bo u nas ostatnio w nocy przymrozek jest -3 stopnie było ok 4.00 nad ranem. Więc słyszałam że niektórym w ogrodzie kwiatki truskawek poczerniały. A moje nie, bo w domku trzymam. Przynajmniej jeszcze trochę pobędą w domku, ale potem je przesadzę.      A teraz papryka. Taka malutka była, a teraz...      I pochwalę się jeszcze moimi pomidorkami, które zaskoczyły mnie, bo już pierwsze zieloniutkie, okrąglutkie pomidorki się pojawiły:) Zobaczcie:)      A na koniec pokażę Wam, co po wielkiej ulewie z gradobiciem nam się pokazało na niebie:) Piękne zakończeni

Wywiadówka z dużym zaskoczeniem!

     Wywiadówka. Znów trzeba zaszczycić swoją obecnością progi szkolne:) Już na kilku wywiadówka tutaj byłam i jak do tej pory, nie było źle, ale nasłuchałam się bardziej o zachowaniu mojego pierworodnego, że kręci się, gaduła z niego, musi mieć ostatnie zdanie i basta, itp. O nauce zazwyczaj pani mówiła - nie jest źle, Ksawek daje radę . Lub - co do nauki nie mam się do czego przyczepić, tylko to zachowanie !        I tym razem szłam do szkoły licząc na słowa tego typu. Choć przyznam szczerze, że zauważyłam zmianę w zachowaniu syncia od czasu mojej ostatniej wizyty w szkole, co to chłopaki mu się psocili. Jak starszaki przestali dokuczać mu, to zauważyłam, że i częściej opowiadał mi, że czekając na autobus bawił się z tym kolegą czy z tamtym. Więc jakaś zmiana zaszła. I to pozytywna. Z czego mega się cieszyłam i dalej cieszę. Pani podczas wywiadówki powiedziała do mnie, bym została chwilkę po wywiadówce, bo chce porozmawiać ze mną o Ksawku. Ale pozytywnie tym razem! Hmmm... Oj dała

Patrykowy wniosek:)

      Byliśmy w Kościele i wręczyłam synkom po pieniążku, aby wrzucili do koszyka podczas zbierania kolekty. Zresztą robię tak na każdej mszy. Jak dotąd, chłopcy brali pieniążki od mamy czy taty i z zadowoleniem wrzucali do koszyka. Tym razem było inaczej! Nim ministrant podszedł z koszykiem do ans, Patryk powiedział: - MAMO PRZECIEŻ TEN KSIĄDZ NORMALNIE ZABIERA CI PIENIĄŻKI CO NIEDZIELĘ! A ZABIERA CI JE DLATEGO, ABYŚ NA COŚ INNEGO NIE WYDAŁA ICH.  Hmmm... coś w tym jest:):)

Majówkowo:)

     Od wczoraj mamy MAJ. Piękny miesiąc.      U nas rozpoczął się ten miesiąc wspólną pracą u rodziców. Zjechało się moje rodzeństwo i pomagaliśmy w sadzeniu ziemniaków. No więc posadzone - niech rosną. A chłopcy wybiegali się u babci i dziadka, powariowali, aż Pati za mocno wywariował. A to dlatego, że jego wariactwo skończyło się wizytą na pogotowiu. Tato i wujek J. pojechali z nim do szpitala, a że Pati wył nie tylko podczas podróży do szpitala, ale i w szpitalu, to pewnie dlatego został szybko przyjęty, żeby reszcie pracowników i pacjentom szpitala dał spokój. Dokładnie to rozcięty ma mały paluszek w prawej dłoni. Rozcięcie jest wzdłuż całego palca, kończy się na poduszce paluszka. Synuś ma 3 szwy założone - nie wiem jak to wygląda, bo ma bandaż, a na zdjęcie bandaża i szwów mam jechać z nim w poniedziałek. To wtedy zobaczę jak paluszek wygląda. Oby szybko się zagoiło, bo na razie to musimy trochę na tego palca uważać i podczas ubierania, rozbierania, mycia.      Ale poza ty