Przejdź do głównej zawartości

Niepokoje ciężarówki.

      Kurcze, kurcze i jeszcze raz kurcze! Niby to moja 3 ciąża, ale od samego początku przeżywam ją inaczej niż poprzednie dwie. A teraz jeszcze od soboty łapią mnie jakieś dziwne bóle brzucha, mam bóle z krzyża i nawet pupa mnie momentami boli - czyli podsumowując mam bóle jak tuż przed porodem lub nawet w trakcie jak miałam. Masakra!

     Mówi się, że ciąża to nie choroba! No i z tego co pamiętam, to podczas moich dwóch poprzednich ciąż czułam się świetnie i mogłam robić wszystko - dużo chodzić, schylać się, kucać czy po schodach zasuwać na 5 piętro. A teraz? Hmmm... No właśnie, do niedawna mogłam robić prawie to wszystko - prawie, bo czasem sił nie miałam, jakoś w tej ciąży często spanie mnie męczyło i dalej mnie męczy. Ale teraz jeszcze szybko się męczę nawet podczas chodzenia po pokoju i układaniu ciuchów do szafek - no troszkę muszę się wtedy schylić, ale nie przesadzajmy, ktoś musi pranie poskładać i je ułożyć, żeby porządek był. Ale żeby takimi prostymi czynnościami się męczyć?! Aż wstyd się przyznać, ale mnie to dopadło! Przejdę się kawałek na spacer i też jestem zmęczona! A to dopiero 27 tydzień ciąży! 

      Zaniepokoiły mnie dziwne bóle, jakoś w sobotę przed południem mnie dopadły. Ale czekałam na rozwój sytuacji, bo nie będę panikowała od razu, zresztą męża mam na poligonie i dzieci nie było by z kim zostawić. Ale całe szczęście, że tego dnia przyjechali do nas moi dwaj bracia i jeden z nich u nas zostaje na tydzień. Do powrotu mojego męża. To choćby w razie czego przypilnuje mi dzieci. Ale moja dzidźka wierci się w brzuchu okropnie! Nawet momentami rozpycha mi brzuch w poprzek! Aż nie wiem co tego bąbelka opętało! :) Ma za mało miejsca w moim brzuchu czy jak?! A poza tymi bólami zauważyłam większą ilość bardziej żółtawej wydzieliny wypływającej ze mnie. Ale ta wydzielina pojawiła się tylko w sobotę. Dziś, odpukać, czuję się w miarę, choć nie wróciło wszystko do normy! Ale jest spokojniej, bo większość dnia przeleżałam w łóżku! Wstawałam tylko żeby coś zjeść lub na siusiu. Wiecie - trochę nawet fajnie tak poleżeć sobie i odpocząć, jak ktoś inny przypilnuje chłopców. Ale jak tak leżałam, to przeszła mi taka myśl, że jednak do samego rozwiązania nie chciałabym tak leżeć w łóżku! Wiem, wiem, jakbym musiała, to bym leżała, ale sam fakt, że bym nie chciała. Jutro będę dzwoniła do mojego gina, nich mnie zbada, co to się u mnie zaczęło dziać, bo do szpitala jak się wybiorę, to od razu może by mnie zostawili choćby na 2-3 dni obserwacji, a jednak w domku też jest co do robienia, muszę dzieci do szkoły wyprawić i do dentysty z młodszym musimy jutro jechać, więc na razie nie mam czasu na szpital i musi mi gin wystarczyć. 

     Trzymajcie kciuki, aby u mnie się wszystko uspokoiło i dzidziola więcej nie straszyła mamusi! Od wczoraj więcej się oszczędzam i leniuchuję - choć sporo rzeczy jest w domku do zrobienia - odpuszczam sobie większość i tak teraz przynajmniej przez tydzień zamierzam robić. Odpoczynek, odpoczynek, odpoczynek i raz jeszcze odpoczynek - oby to pomogło. 

Komentarze

  1. Oszczedzaj sie, jeszcze za wczesnie na dzidziusia!!! Prosze uwazaj na siebie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiem i staram się oszczędzać, ale maluszek daje mi popalić.

      Usuń
  2. Nic się nie stanie, jak pranie do prasowania będzie parę dni zalegać, czy podłoga nie będzie błyszczeć... najważniejsza to jest dzidzia! Musisz odpoczywać. Dużo za wcześnie na dzidziusia. Oszczędzaj się :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się odpoczywać, chłopcy się sobą zajmują, oby to pomogło!

      Usuń
  3. Uważaj Kochana na siebie. Szczypta w zeszłym tygodniu urodził (32 tydzień), a nic na to nie wskazywało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurcze! Nic nie wiedziałam? Ale wszystko z nią i z dzidzią w porządku???

      Usuń
    2. Iza jeszcze obolała, ale czuje się już dobrze. Niestety jest przeziębiona i na razie nie może widzieć się z Maleństwem. A Córa miała robione badania i jest wszystko dobrze. Chyba już jest na mleku, bo do tej pory szły kroplówki.

      Usuń
    3. O! Skoro masz z nią kontakt, to przekaż gratulacje i życzenia zdrówka dla niej!!!

      Usuń
    4. Dziękuję, przekażę.

      Usuń
  4. Już 27 tydzień ? Ale ten czas leci matko jedyna. To idz do gina niech cię przebada, to co co z Ciebie leci to może normalne a może jakiś stan zapalny? Jej obyś nie musiała leżeć w szpitalu - ZDRÓWKA!!!!!
    A Jak cię tak rozwala w brzuszku to pewnie dziewczynka! :D:D:D:D:D:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No leci ten czas Kochana, leci! Jutro mam wizytę u gina i jestem ciekawa co powie? Aż się boję, żeby mnie tylko do szpitala nie położył!!! Co do płci - oj chciałabym żeby to była dziewczynka :)

      Usuń
  5. Wiem jak to jest też musiałam dużo odpoczywać i za żadne skarby nie mogła bym do końca ciąży więc lepiej sobie odpuścić,niż potem żałować.Na pewno wszystko się uspokoi ale teraz wrzuć na luz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jest! Wrzucam an luz i teraz odpoczywanie jest na pierwszym planie :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo