Przejdź do głównej zawartości

Trylogia "Magiczny krąg" Libby Bray.

     Już jakiś czas temu udało mi się przeczytać trylogię pani Libby Bray "Magiczny krąg", na którą składają się 3 książki : "Mroczny sekret", " Zbuntowane Anioły", "Studnia wieczności". Teraz dopiero zebrałam się by Wam o tych książkach słów kilka napisać. 

     Zacznę od 1 części, czyli od książki " Mroczny sekret". 


      "Szesnastoletnia Gemma Doyle w niczym nie przypomina swoich rówieśniczek - panien o nienagannych manierach, które grzecznie odpowiadają na pytania i marzą o bogatym zamążpójściu. Gemmma, osóbka uparta i przekorna, trafia do londyńskiej Akademii Spence po tragedii, która spotyka jej rodzinę w Indiach. Dziewczyna jest samotna, dręczy ją poczucie winy i nękają wizje przyszłości, które mają tę paskudną cechę, że zawsze się spełniają. Nie jest jednak zupełnie sama... Jej śladem podąża tajemniczy młodzieniec, który utrzymuje, że ma ją chronić przed tajemniczymi siłami. W Spence Gemma zaprzyjaźnia się z najbardziej wpływowymi dziewczętami, odkrywa w sobie nadprzyrodzone zdolności, a także dowiaduje się o dawnych powiązaniach swojej matki z tajnym stowarzyszeniem nazywanym Zakonem. Tutaj czeka na nią przeznaczenie ... jeśli tylko będzie potrafiła w nie uwierzyć."

     2 część  to "Zbuntowane Anioły" .


     "Gemma Doyle opuszcza Akademię Spence i wyjeżdża na ferie świąteczne do Londynu, gdzie wesoło spędza czas z przyjaciółkami, w sukniach z głębokimi dekoltami chodzi na bale i flirtuje z przystojnym Simonem Middletonem. Coraz częściej miewa jednak przerażające wizje. Pojawiają się w nich trzy dziewczyny w bieli, którym przydarzyło się coś strasznego, a zagadkę ich losu może rozwiązać tylko wizyta w międzyświecie. Pokusa jest silna i wkrótce Gemma, Felicity oraz Ann przemieniają kwiaty w motyle w zaczarowanej rzeczywistości. Spotykają tam też Pippę, za którą bardzo tęskniły i która gotowa jest znów dołączyć do ich grona. Ale nie wszystko w międzyświecie - i wokół niego - układa się dobrze. Kartik nalega, żeby Gemma poskromiła magię, inaczej dojdzie do okropnej katastrofy. Dziewczyna chce to zrobić, gdyż w ten sposób może stanąć twarzą w twarz ze swym wielkim wrogiem - Kirke. Dopóki Kirke nie zostanie zniszczona, Gemma nie może spełnić swego przeznaczenia. Lecz jej odnalezienie okazuje się niezwykle niebezpiecznym zadaniem..."

     No i 3 część trylogii to " Studnia wieczności".


     "Upłynął już prawie rok od przybycia Gemmy Doyle do Akademii Spence. Wiele się w tym czasie wydarzyło. Dziewczyna sądziła, że pokonanie Kirke to koniec kłopotów. Miała nadzieję, że będzie mogła zająć się już tylko przygotowaniami do debiutu na londyńskich salonach. Niestety kolejne zdarzenia przekreślają jej plany. Gemma ma teraz poważne powody do obaw o swoje zdolności magiczne. Nie dają jej spokoju tajemnicze wizje. Kim jest dama w lawendowej sukni? Co oznacza Drzewo Wszystkich Dusz? Gdzie zniknął Kartik? To tylko niektóre z pytań, na które nie zna odpowiedzi. W poszukiwaniu przeznaczenia nie może sobie pozwolić na błędne decyzje - musi przecież chronić świat i najbliższych. "


       Przyznam się szczerze, że od momentu, kiedy to Gemma odkryła swoje magiczne zdolności i razem z przyjaciółkami zaczęła odwiedzać magiczny świat, zaczęła się dziać większa akcja. Dodatkowo odkrywa przeszłość swojej matki, dowiaduje się o swoim przeznaczeniu, ale odkrywa też swoją kobiecą naturę i zaczyna się interesować najpierw Kartikiem, a później też Simmonem. Czy z którymś młodzieńcem do czegoś dojdzie? Trzeba przeczytać książki. :) Ale dzięki nim obu sporo w Gemmie się zmieni, dojrzeje jako kobieta. Poza tym ma swoje przyjaciółki, z którymi też niejedno przeżyje - i te lepsze momenty i te gorsze. Zmagać się będzie w całej trylogii z dziwnymi rzeczami - w końcu kto by się spodziewał, że taka zwykła wydawałoby się dziewczyna, ucząca się wydawałoby się w zwykłej szkole dla panienek, przeżyje to wszystko, co przeżyła Gemma! To czego ona doświadczyła - normalnie było by i jest nieosiągalne nam zwykłym ludziom. Zresztą chyba nawet nie chciałabym przeżywać tych magicznych wizji i magicznych wycieczek do dziwnego zaczarowanego świata! Bo spoczywają na tej młodej dziewczynie spore odpowiedzialności - których jej nie zazdroszczę. Ale ogólnie czytało mi się dobrze te książki, ciekawość wciągała mnie w ten świat i jeśli lubicie książki, gdzie realny świat łączy się z magicznym, gdzie zwykła dziewczyna boryka się ze zwykłymi problemami, ale i z takimi odmiennej natury, gdzie rodzina nic nie wie o Twoich zdolnościach,ale bardzo chciałabyś się nimi im pochwalić - to zapraszam do przeczytania całej trylogii "Magiczny krąg" Libby Bray.

Komentarze

  1. Nie znałam, ale poznać zamierzam :)
    Opis jest bardzo ciekawy, kusisz, kusisz :)

    Ja za to wsiąkłam w erotyki
    jestem na etapie tej serii http://www.empik.com/pakiet-za-scena-ostra-gra-goracy-rytm-cunning-olivia,p1078340854,ksiazka-p ale te mam już przeczytane, zabieram się za czwartą :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, a ja ostatnio romanse czytuję :) Chyba mam braki, hi, hi :)

      Usuń
  2. łeee, myślałem że tu o inne magiczne kręgi chodzi ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo