Przejdź do głównej zawartości

Czekoladki.

     Jakiś czas temu moje dzieci wygrały czekoladki do samodzielnego wykonania. Tak leżały, leżały i mocy urzędowej nabierały :) W końcu nabrały i wczoraj je robiliśmy :)



     W opakowaniu były czekoladki brązowe, białe, plastykowa forma do wyrobu czekoladek, różowe chyba lukrowe serduszka do dekoracji, instrukcja obsługi - szkoda, że nie po polsku, no i 2 woreczki - nie bardzo wiem do czego?! 


     Tak się domyśliłam, że czekoladę trzeba rozpuścić. Więc nastawiłam garnek z wodą na palnik i kiedy już woda bulgotała wrzuciłam dwa woreczki z czekoladkami. Myślałam, że czekolada rozpuści się raz dwa! Nic bardziej mylnego!!! Nie wiem co robiłam źle, że ta pieruńska czekolada nie chciała się rozpuścić!!! Trochę to trwało nim wyjęłam woreczki z gęstą jeszcze jak się okazało czekoladą. Po odcięciu rogu w woreczku nie za bardzo szło dzieciom wyciskanie tej gęstej czekolady, mi zresztą lepiej też nic nie szło!




     Ale wspólnymi siłami wycisnęliśmy czekoladki jakoś do foremek - tylko nie śmiejcie się z naszych efektów! 


     Może i nie wyglądają te czekoladki za ciekawie, ale po ponad pół godzince w lodówce, wycisnęli chłopcy pyszne czekoladki!



     Naprawdę czekoladki smakowały wyśmienicie. Choć miałam swoje podejrzenia, że czekolada nie chciała nam się rozpuścić z powodu swej czekoladopodobności, ale nie! Czekolada bardzo dobra w smaku. Ale nie rozgryzłam tego - dlaczego nam się roztopić nie chciała?!!! No cóż, zabawa z dzieciakami była, choć do takiej zabawy trzeba mieć też cierpliwość! Teraz choć czekoladki zjedzone, foremka nam została - więc jak co, to zwykłą czekoladę można rozpuścić i znów swoje czekoladki porobić :) I będzie wesoło :)

Komentarze

  1. O! Jaka smakowita zabawa :D
    Fajna opcja, nie widziałam nic takiego :) Gdzie można kupić taki zestaw? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana nie powiem gdzie można kupić, bo moi chłopcy wygrali je w konkursie. Ale jak gdzieś zobaczę, to dam znać :)

      Usuń
  2. Niesamowicie smakowita zabawa :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie ważne czy ładne czy brzydkie ważne że smakowite :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie co racja, to racja :) Szkoda, że było tego tak mało :)

      Usuń
  4. Czekolada w miarę łatwo rozpuszcza się w mikrofali, ale trzeba uważać, żeby nie przedobrzyć, bo wtedy jest tak jakby spalona (w smaku dobra, ale już się nic z niej nie da zrobić). Madzia dostała kiedyś zestaw do robienia podobnych czekoladek i jeszcze można było zrobić większe formy puste w środku ale w sumie to tylko raz je robiliśmy, dzieci nie są tym zbytnio zainteresowane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz, u nas chłopaki marudzili i marudzili, aż zrobiliśmy te czekoladki. Ale foremki nie kazali mi wyrzucać, bo sami mówili, ze jeszcze będziemy robić czekoladki. Była to dla moich chłopców mała frajda.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo