Przejdź do głównej zawartości

Perełki piorące Perlux. Znacie?

     Udało mi się po długim czasie dostać od STREETCOM paczkę do przetestowania. Tym razem jak dla mnie kampania mega ciekawa, bo otrzymałam perełki piorące Perlux. Znacie je? Ja owszem, widziałam już je w sklepach, ale jakoś nie kupowałam ich do tej pory. Dlaczego? Chyba dlatego, że porównując ceny tych właśnie perełek i kapsułek innych firm, to te Perlux wypadały drożej niż inne. Na inne firmy często są promocje, a na te Perlux nie załapałam się nigdy i chyba dlatego ich wcześniej nie miałam okazji przetestować. Tym bardziej ucieszyłam się z faktu, że dostałam się do tejże kampanii :)




     Tak elegancko zapakowane produkty otrzymałam :) Te duże opakowania są dla mnie do testów ( do koloru i do białego). Natomiast te wszystkie malutkie, z 2 perełkami do prania białych rzeczy, są do rozdania. Większość mam już rozdane swoim koleżankom i sąsiadkom. Ale kilka jeszcze muszę rozdać. Obym zdążyła nim się sama rozsypię :) 

      W przewodniku ambasadorki piszą, że "... perły piorące Perlux łączą w sobie to, co dla Twoich ubrań jest najlepsze: skuteczność proszku i delikatność żelu." Perełki Perlux mają radzić sobie świetnie z plamami po:
- herbacie
- czerwonym winie
- pomidorze
- sosie mięsnym
- krwi
- trawie
- białku.
" Perlux zawiera aktywne związki, które skutecznie usuwają w praniu w temperaturze 40 stopni C zarówno codzienne zabrudzenia, jak i trudne, zaschnięte plamy."

      Ja najpierw przetestowałam perełki do białego. Nastawiłam pranie - dodam, że bez płynu zmiękczającego, bo chciałam się przekonać, jak będzie pachniało pranie w samych kapsułkach. Moje białe pranko nie było za mocno wybrudzone, toteż perełki poradziły sobie bez problemu. Pranko pachniało przyjemnie i przez jakiś czas wisząc i schnąc zapach się wyczuwało. Po wyschnięciu już tak nie było czuć choćby na koszulach tego proszku z perełki. Zadowolona byłam, bo całe kapsułeczki rozpuściły się, nigdzie nie było ani na mojej pralce, ani na ciuchach żadnych odbarwień czy pozostałości proszku albo żelu. Więc jak dla mnie spoko. 
     Na drugi dzień nastawiłam pranko z kolorowymi ciuszkami. I tu wrzuciłam między innymi bluzkę synka, którą dzień wcześniej wybrudził kakao. Przez nockę plama zaschła i chciałam przeprowadzić teścik - jak perełka poradzi sobie z tą plamą? No i nie poradziła sobie niestety! Owszem, prawie całą wielką palmę sprało w 40 stopniach C, ale jednak taka malutka została! Takie lekkie zabrudzenia, od potu czy obtarć o ścianę czy jak moi synkowie wygłupiali się na dworze to ze wszystkim dosyć w tym praniu sobie perełka Parlux poradziła. I tym razem do prania dodałam płyn zmiękczający. Choć tego płynu zmiękczającego używam od dłuższego czasu, to wydaje mi się, że dzięki tym kapsułeczkom Perlux intensywniej odczuwało się na wypranych i wyschniętych ciuszkach właśnie ten mój płyn. Postanowiłam jeszcze tego samego dnia nastawić drugie pranko z kolorowymi ciuchami. A dokładnie prałam same jeansowe spodnie. Prawie same spodnie chłopców. Moi synkowie to najbardziej dobijają mnie, kiedy w jeansowych spodniach idą grać w piłkę nożną! Jako, że w domku każę im się przebierać, to mam nad nimi kontrolę, ale kiedy idą do szkoły ubrani w jeansowe spodnie, to nie wiem co tam wyprawiają i jakie plamy tym razem mama ujrzy na portałkach! Najczęściej są to całe kolana umorusane od trawy! Bo przecież próbując okiwać przeciwnika niejednokrotnie trzeba wykonać poślizg na trawie, żeby piłkę odebrać przeciwnikowi. A że spodnie się wybrudzą?! Eh... tym się moi synkowie nie przejmują! No ale mam wtedy okazję, żeby sprawdzić jakiś nowo zakupiony produkt do prania czy odplamiania. Tak też i tym razem, zaraz po szkole nastawiałam pranko ze spodniami chłopaków. Wrzuciłam do pralki 2 perełki do kolorowego pranka. I powiem szczerze - kolana na spodniach tak jak były zielone przed praniem, tak były zielone i po praniu! Musiałam je potem odplamiaczem potraktować i raz jeszcze nastawić pranko. Tym razem spodnie były doprane! Nie wiem czy u mnie trawa mocniej farbuje, czy może jeans lepiej przyjmuje brud, czy to wina wody - mojej pralki, że za pierwszym podejściem same perełki nie dały rady!????? 

      Tak ogólnie to zarówno opakowanie z perełkami Perlux jak i same perełki moim skromnym zdaniem, prezentują się elegancko, ciekawie dla oka. Nawet mojemu mężusiowi to opakowanie przypadło do gustu. Już zaklepał sobie opakowanko, jak perełki mi się skończą! :) Poza tym bardzo to wygodny sposób stosowania tych perełek. Proszek musimy odmierzać pojemniczkiem do każdej z komór w pralce, tak samo z płynami piorącymi - trzeba je odmierzać. A tutaj - jak pranko nastawiam to jedną perełkę wrzucam i gotowe:) Jak mocniej zabrudzone pranko mam prać, wrzucam 2 perełki i też gotowe. Proste? A no proste! Oczywiście zalecane jest, aby najpierw na dno bębna wrzucić perełkę, potem nakładamy pranko do wyprania. Ja wypróbowałam nawet sposób odwrotny: czyli nałożyłam ciuchów do mojej pralki ( mam taką ładowaną od góry!) i potem na samą górę położyłam jedną perełkę piorącą. Też się ładnie perełka rozpuściła, pranko się wyprało. Tylko u mnie osobiście tych kilka palm nie doprało na ciuchach, ale ogólnie to jestem zadowolona z tych perełek, tak jak i z innych kapsułek firm, które już wcześniej wypróbowywałam. 

     Czy Wy znacie perełki Perlux? Próbowaliście ich? Jakie są Wasze wrażenia po ich wypróbowaniu? Będę wdzięczna za każdą wypowiedź. A gdyby ktoś chciał czegoś więcej się jeszcze dowiedzieć - choćby o asortymencie Perlux, to zapraszam na ich stronkę PERLUX. Bo mają do wyboru nie tylko perełki do białego czy koloru. Są też i Perlux Baby, Perlux Black oraz koncentraty do płukania Perlux. Wpadajcie do nich zapoznać się z ich ofertą :) 

Komentarze

  1. No takie testowanie to ja rozumiem, coś konkretnego a nie kosmetyki i kosmetyki :) Brawo Kochana :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję, dziękuję :) A próbowałaś te kapsułki? Masz jakieś zdanie na ich temat?

      Usuń
  2. W końcu jakaś sensowna recenzja! Wszyscy się zachwycają naokoło tymi kapsułkami, biją pokłony, a tu proszę... Podoba mi się taka uczciwość! Ja mam Vizir i nawet je lubię, tym bardziej, że piorę w nich białe i kolorowe na raz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, też czytałam, że te właśnie perełki świetnie sobie radzą choćby z plamami po trawie. Dlatego kiedy moi mali sportowcy wybrudzili spodnie, mogłam sama sprawdzić skuteczność tych kapsułek. No niestety, u mnie się nie sprawdziły, więc nie mogłam napisać inaczej. Vizira kapsułki też używałam i o dziwo też plam z trawy ze spodni chłopców nie spierały te kapsułki. Też musiałam użyć dodatkowo odplamiacza.

      Usuń
    2. oh mi vizir całkowicie nie odpowiada, ciągle zostawiał żel na ubraniach... dodatkowe płukanie zawsze musiałam robić. A z perluxu jestem bardzo zadowolona, doprał mi nawet plamy po czerwonym winie, piwie i atramencie. Zapraszam do siebie na http://vitraillight.blogspot.com.

      Usuń
  3. Dzisiaj na pewno jedną przetestuję. Zobaczę jak u mnie się sprawdzi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, opinia już u mnie na blogu. Mam nadzieję, że Ci się przyda :)

      Usuń
    2. Dziękuję Ci bardzo za szczerą opinię ;) Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. W sumie fajne, ciekawe, choć swe minusy mają. A przynajmniej u mnie.

      Usuń
  5. Chciałabym się przekonać o ich mocy na ubraniach i plamach po żłobku. Ja sceptycznie podchodzę do wszystkich tych super reklamowanych środków piorących. Perełek Perlux nie używałam, używałam Ariela.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ciekawie się sprawdza takie nowości na rynku. Bo można sobie zdanie wyrobić. I ja jeszcze złotego środka na wszystkie plamy nie znalazłam :) ALe ciągle szukam!

      Usuń
    2. Mi się udało, dałam 3 perły i moje pokrowce na krzesła wyglądają jak nowe. A już chciałam je wyrzucić i kupić nowe, większa ilość przy takim konkretnym odplamianiu naprawdę się sprawdziła.

      Usuń
    3. A widzisz, ja nie wpadłam na to, żeby wrzucić aż 3 perełki na jedno pranie. Ale najważniejsze, że u Ciebie się sprawdziło :)

      Usuń
  6. Chętnie wybieram kapsułki, są bardzo wygodne.

    Zapraszam do zapoznania się z opinią o Perluxie na moim blogu: http://test-it.blog.pl/2015/05/28/perly-piorace-perlux-nieslychanie-proste-pranie/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak! To jest mega duży plus kapsułek! Że to jest taka mega wygodna forma dozowania! Tu daję duuuuży pokłon! I oczywiście zajrzę na Twojego bloga z chęcią :)

      Usuń
  7. A ja wolę normalny proszek niż takie kapsułki :) Często nastawiam pół pralki i wtedy taka kapsułka to za dużo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz, takiego rozwiązania nie uwzględniają w kapsułkach. A może powinni producenci i to wziąć pod uwagę :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo