Przejdź do głównej zawartości

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!

     Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu. 
      Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje mnie czy chcę wykonać następną transakcję czy nie? Hmmmm....     W pierwszym momencie zgłupiałam! No przecież zabrali kartę, to dlaczego wyświetlała mi się informacja o ich stanie konta??? I po chwili, kiedy dalej stałam i gapiłam się na ten monitor, bankomat wypluł ich kartę! Szybko mężusiowi powiedziałam, że Tamta para zostawiła swoją kartę w bankomacie! I zaczęliśmy rozglądać się, za nimi - do którego banku poszli?! W ostatnim momencie zauważyłam ich, jak już wchodzili do banku. No i zamiast mężowi powiedzieć - gdzie oni wchodzili, sama puściłam się z moim brzuszkiem za nimi do banku. A mój mąż w tym czasie trzymał ich kartę. Wpadłam do banku, podeszłam do nich i szeptem ich poinformowałam, że nie zabrali swojej karty z bankomatu! Kobita w szoku, jej mężu w złości - całe szczęście nie na mnie, ale na żonę! :) Wyszliśmy z banku, gdzie czekał już mój małżonek z ich kartą w rękach. Tak tylko dla bezpieczeństwa - zapytał się kobitki o jej imię i nazwisko - zgadzało się z tymi na karcie i jej oddał. Bardzo nam dziękowali, ona jeszcze była w szoku, że ja z brzuchem za nimi się puściłam - że niby mi się chciało. A jej mężu ciągle w złości powtarzał, że żonie na łańcuchu tę kartę na szyji zawiesi! Hmmmm.... Może i to byłby jakiś sposób, ale kurcze on stał przy niej i razem w ten monitor bankomatu spoglądali i on też nie zwrócił uwagi, że żona karty nie wzięła! Moim skromnym zdaniem - oboje zawinili. A że nam i tak nic po ich karcie czy pieniążkach - bo jak to mówią: KRADZIONE NIE TUCZY, to też oddaliśmy im kartę i mieliśmy ubaw z nich.  

      Czy Wam się też jakieś takie historyjki przy ścianie płaczu zdarzyły? Albo sami kiedyś kartę zostawiliście? Jednak to prawda, że swojego trzeba pilnować i mieć oczy dookoła głowy - nawet kiedy nie jest się z dziećmi! 

Komentarze

  1. Przez 3 lata pracowałam w banku i takie historie zdarzały się wielokrotnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Juz sie obawialam,ze Ty ja zostawilas. Karty nie zapomnialam,ale zdarza mi sie byc zapominalska :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. odpukać, nigdy mi się to nie zdarzyło i oby nie zdarzyło się! Ja czasem też cosik zapomnę, ale karty pilnuję! :)

      Usuń
  3. Po tytule pomyślałam, że może Wam się coś takiego przytrafiło. Zaciekawiona przebiegiem całej akcji wchodzę, a tu taki numer. Ja to po milion razy sprawdzam, czy kartę z bankomatu schowałam do portfela :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Mojej mamie zdarzyła się podobna historia, zostawiła kartę w bankomacie i potem uruchamiała całą machinę zastrzegania wszystkiego, strasznie dużo z tym zachodu więc lepiej przywiązać na łańcuszku :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewne są potem problemy i lepiej pilnować swoich rzeczy, żeby zaoszczędzić sobie nerwówki.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo