Przejdź do głównej zawartości

Drugi chłodnik - ogórkowy.

      Nadszedł czas na drugi chłodnik WINIARY - tym razem ogórkowy.


      Na opakowaniu napisana lista produktów:
- jogurt naturalny (500ml),
- 1/2 ogórka zielonego (150g),
- ser twarogowy chudy (100g),
- świeży koperek (5g).

     W ulotce obdarowane osoby mogły przeczytać inny trochę spis produktów do tej zupki:
- jogurt naturalny (500ml),
- 1 szkl. kulek wydrążonych z melona,
- opakowanie mozzarelli w kulkach,
- ogórek zielony (150g),
- 1 łyżka posiekanej bazylii.

     Czyli jeden chłodnik znów można przygotować w róznych wersjach, ja w swojej ulotce ambasadorki mam jeszcze inną wersję, w której dodaje się ser fetę + awokado + rzodkiewki + sok z cytryny + jogurt naturalny. Więc można pokombinować z chłodnikami.

     Teraz moje przygotowania chłodnika ogórkowego. Jak widzicie, tym razem wypróbowałam jogurt firmy Bakoma.



Sam chłodnik z wodą rozmieszany wygląda troszkę jakby był zważony, ale nie zrażajcie się tym. 







     Jak widzicie ja w swoim chłodniku nie mam kawałków twarogu - dlaczego? A no nie lubię takiego twarogu! Ale powiem Wam, że później doczytałam w swoim przewodniku, że właśnie rzodkiewkę można dodać do niego i sobie do miseczki wkroiłam - smakowało mi bardzo. Choć akurat z rzodkiewką nie mam fotki, a szkoda. 

     Tutaj pisałam o chłodniku buraczkowy i pisałam, że nie lubię jogurtu naturalnego. Ale nie zraziłam się tym i postanowiłam, że będę testowała zarówno z chłodnikami jak i z jogurtami. Dlatego tym razem padło na gęsty jogurt naturalny firmy Bakoma. Przyznać muszę szczerze, że sam chłodnik po tej godzince w lodówce był gęstszy niż ten buraczkowy z tanim i rzadkim jogurtem. No i o dziwo właśnie smakował mi ten chłodnik! Szkoda tylko że było u nas ochłodzenie, bo w te chłodniejsze dni, to raczej człowiek ma ochotę na coś ciepłego do zjedzenia, niż na zimny chłodnik. Cóż było począć, nie patrzyłam w okno, nie zwracałam uwagi na pogodę, chłodnik zrobiony - chłodnik zjedzony! A co! Przecież muszę się spieszyć, bo termin porodu już na jutro, a ja jeszcze trzeciego smaku chłodnika nie zrobiłam i nie posmakowałam. Czy Wy już wypróbowaliście chłodnik ogórkowy?

Komentarze

  1. ser fetę + awokado + rzodkiewki + sok z cytryny + jogurt naturalny ten bym zjadła, ale ogórkowe nie nigdy

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo