Przejdź do głównej zawartości

Trzeci chłodnik - czosnkowo-koperkowy.

      A więc spieszę się z pokazaniem Wam trzeciego chłodnika WINIARY czosnkowo - koperkowego. Choć nie mam dziś w ogóle weny na robienie chłodnika, bo zimno i deszczowo u nas, ale zrobiłam, smaknęłam  i Wam go tu przedstawiam szybcikiem. Ponieważ jeszcze dziś mam stawić się w szpitalu. Tak trochę prywaty wrzucam w ten tekst, ale byłam dziś u gina i maluszek mało się rusza, a że akurat na dziś mam termin porodu, to lekarz nie chcąc ryzykować, wypisał skierowanie i mam udać się do szpitala. Ale wracając do chłodnika :)


     Lista produktów z opakowania:
- jogurt naturalny(500ml),
- 1/2 zielonego ogórka (150g),
- mały pęczek rzodkiewki (100g), 
- świeża mięta (5g).

     W moich letnich inspiracjach ambasadorki jest jeszcze taki ciekawy przepis na ten chłodnik:
- jogurt naturalny (500ml),
- ogórek zielony (150g),
- 2 łodygi selera naciowego, 
- 100g sera pleśniowego lazur,
- 1 łyżka posiekanego koperku,
- 1 łyżka posiekanego grubego szczypiorku.

     I znów można pokombinować z czymś innym. Ale ja robiłam podstawowy przepis.

Tym razem jak widzicie wybrałam jogurt naturalny firmy Zott. Rzodkieweczka z mojego ogrodu, a mięta też nasza - dobrze że rośnie pod domkiem :)








No i hop do lodówki na godzinkę, a potem smaknęłam i choć wczoraj pisałam, ze wolę ogórkowy chłodnik, to dziś zdanie zmieniłam: czosnkowo-koperkowy to mój namber 1 !!!


SMACZNEGO :) :) 

      Tym razem jest dodane wszystko co było w przepisie i nawet więcej, bo sobie na górę posypałam jeszcze rzodkiewkę :) Muszę przyznać, że mięta tutaj odgrywa dużą odświeżającą rolę!!! Naprawdę samkowicie jadło się ten chłodnik! Szkoda, że pogoda dziś nie zachęcała do jedzenia chłodniku, ale naprawdę jestem pod wrażeniem tego smaku. Polecam Wam szczerze ten czosnkowo-koperkowy chłodnik Winiary na wszystkie upalne dni! Czy to tylko do pojedzonka tak sobie, żeby orzeźwić się troszkę, albo do grilla, albo nawet do piwka! A co! Mężu mój stwierdził, że zarówno ogórkowy, jak i ten właśnie czosnkowo-koperkowy do piwka też będą smakowały! A może do chlodników tych spróbować tak podjadać sobie takosy albo czipsy! O! To też pomysł do wypróbowania! Dodam jeszcze, że ten jogurt Zott jest w smaku delikatny i fajnie mi podszedł smak tego jogurtu w tym chłodniku. Chyba polubię jogurty naturalne, ale tylko niektórych firm.

     Oki. Tak na koniec tylko mała prośba - trzymajcie kciuki za mnie i dzidzię! Żebyśmy raz dwa wrócili cali, zdrowi i szczęśliwi ze szpitala do domku. Potem się odezwę i napiszę. Do usłyszonka Kochani i smakować chłodniki !!! 


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo