Przejdź do głównej zawartości

Osłonki piersi Canpol babies.

     Znacie osłonki na piersi? Ja wcześniej o nich słyszałam, choć nie korzystałam z nich. Choć dziś myślę, że trzeba było skorzystać z tego cudu, bo zarówno pierworodny jak i drugi synio pogryźli mi sutki podczas pierwszych dni nauki cycolenia z mamą!



     Teraz Hubert co prawda nie gryzie maminych piersi, ale zdarzyło mu się kilka razy tak jakby przysnąć z cycusiem w buzi a potem jakby się wystraszył i mocno pociągnął za cycusia. Tym sposobem nadciągnął mi coś w piersi, bo ciągle mnie ta pierś boli - już od kilku dni. Ale dzięki temu miałam okazję wypróbowania osłonek piersi, które dostałam od Canpol babies

     Osłonki są w 2 rozmiarach:
S- małe,
L - normalne.
     Mi znów podpasowały te w mniejszym rozmiarku. Po wyjęciu ich z opakowania byłam mile zaskoczona, że osłonki są zapakowane w plastykowe pudełeczko. Super pomysł, bo zawsze można zabrać takie pudełeczko ze sobą na wizytę czy w podróż i osłonki są bezpieczne. 


     Same osłonki są z bardzo miękkiego silikonu, są bezzapachowe i bezsmakowe. 



     Osłonki u mnie sprawdzają się super. Przylegają w całości do piersi i utrzymują się podczas karmienia. Nie muszę ich przytrzymywać. A widziałam jeszcze w szpitalu, jak jedna mama używała innych osłonek, które musiała podczas karmienia przytrzymywać cały czas. To jednak jest mega uciążliwe. Dlatego te osłonki z Canpola mi się podobają, bo same się trzymają. 

    Synio z początku dziwił się, co też ta mama założyła na cycusia! On niechętnie bierze nawet smoka do ust, więc jak wyczuł silikon, to był zniechęcony, jednak chyba chęć napicia się maminego mleczka zwyciężyła i zaczął ładnie ssać i pić mleczko przez osłonkę. Nie powiem, żeby u mnie ta osłonka działała przeciwbólowo, bo pierś tak czy owak pobolewała mnie w pierwszych dniach prób z osłonkami, jednak dzięki nim, czułam, że pierś jest chroniona i synio dalej mi jej nie uszkadzał. No i dziś, po kilku dniach używania tych osłonek pierś mnie już prawie nie boli. Z czego się bardzo cieszę. 

     Poza tym łatwo je umyć, a jak wyschną to chowamy je spowrotem do pudełeczka i zabezpieczone są przed zabrudzeniem. I tak co karmienie. Mam koleżankę, co ma wklęsłe sutki. Mówiła mi, że dla niej były wybawieniem osłonki, bo bardzo pomagały jej w karmieniu piersią. Co prawda ona używała innych osłonek, ale samą ideę osłonek bardzo zachwalała. Ja dopisze tylko, że jeśli karmiąca mama ma pogryzione lub uszkodzone sutki przez dzieciątko, to te osłonki warto sobie zakupić i używać! 

Komentarze

  1. Osłonki są fajne, ale nie na każdym cycu się spisują :) Ja zakupię :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na moich cycusiach się sprawdziły :) Z czego się mega cieszę :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo