Przejdź do głównej zawartości

Chrzest mamy już za sobą.

     Do chrztu naszego Skarbeńka było tyyyyle czasu, który tak szybko minął, że nawet nie wiem kiedy! I nadszedł ten wielki dzień, synio ubrany w bieluśkie ciuszki, w biały kombinezonik zagościł w kościółku z rodzicami, starszymi braćmi, rodzicami chrzestnymi i całą resztą gości. Synek nakarmiony przed mszą jeszcze, jakoś zasnąć nie chciał i całą mszę rozglądał się ciekawie - co to też tu się wyprawia :) Uśmiechał się do wszystkich, trochę sobie gaworzył - ogólnie był mega grzeczny.


     Po mszy nasz proboszcz wziął go na ręce i przeszedł się przez caaaały kościół, aby wszystkim go pokazać! Taki nasz proboszcz ma zwyczaj podczas każdego chrztu! Osobiście nigdy wcześniej z czymś takim się nie spotkałam, ale podoba mi się ten zwyczaj. No i nasze rodziny były zaskoczone - mile zaskoczone takim zwyczajem :) A później była mała imprezka w domku, goście dopisali - raz jeszcze dziękujemy za wszystkie prezenty dla naszego Synka :) No i ogólnie cieszymy się, że nasz najmniejszy członek rodziny należy do wielkiej rodziny chrześcijan :) 


"Chrześcijanin rodzi się jako nowy człowiek w Sakramencie Chrztu. Chrzest ma bowiem moc dawania nowego życia, życia Bożego."
                   Jan Paweł II



     A przy okazji chciałam jeszcze pochwalić się, że od niedawna jestem kolejny raz ciocią - Siostra spisałaś się super! Zosiu witaj w rodzinie :) Buziaki od nas :* :* :* :*

Komentarze

  1. Fajnego musicie mieć tego księdza,jaki zadowolny.A Hubi rośnie jak na drożdżach :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale fajnie tak! I ze Malutki sie nie wystraszyl, bo czasami tez tak moze byc.
    Super!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, na tych chrztach na które trafiałam w tym kościele to jeszcze żadne dzieciątko nie płakało podczas "spacerku z księdzem". :) Ale fakt, zawsze istnieje taka możliwość, ze dziecko się rozpłacze.

      Usuń
  3. :) Wszystkiego dobrego dla maluszka :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny ksiądz i ten jego zwyczaj nigdy z takim się nie spotkałam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudny zwyczaj!!

    "W pielgrzymce życia Swojego niech Cię zawsze Pan Bóg broni.
    Niech mocą Chrztu Świętego Od pokus, złego chroni.
    Kochaj rodziców swoich, By pociechę z Ciebie mieli
    Pamiętaj , że Bóg w niebie zawsze patrzy na Ciebie"
    Wszystkiego Najlepszego Hubisiu <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Super zwyczaj, że Kapłan niesie dziecko! :)))
    My Chrzest mamy w niedzielę - mam nadzieję że córcia będzie spokojna jak w domku :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zebro Kochana na pewno córcia będzie spokojna podczas chrztu! Udanej uroczystości życzę!

      Usuń
  7. Fajny zwyczaj z tym pokazaniem całemu kościołowi nowego członka rodziny chrześcijańskiej. My chrzest mamy w planach może na Wielkanoc, z pewnością jak już się przeprowadzimy, bo na nowym domku chcemy zrobić przyjęcie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to życzę szybkiej przeprowadzki i już dziś udanej imprezki :) Oj tak, bardzo podoba mi się ten zwyczaj :) Rodzice czują wtedy aż taką dumę :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo