Przejdź do głównej zawartości

Prać czy nie prać?!

     Niektórzy twierdzą, że jak w domu są dziewczyny, to jest dużo prania. Przecież dziewczyny co chwilę się przebierają i to co dopiero miały na sobie, ląduje do prania. A jak ma się chłopaków, to mogą w tych samych ciuchach i tydzień pochodzić! No niby fajnie by było, bo na wodzie, prądzie i środkach piorących matka by zaoszczędziła :) 

     A jednak! W domku mym 3 synków jest. Dwójka - wiek szkolny - dodam nieskromnie, że uwielbiają grać w piłkę nożną, więc spodnie non stop ślady trawy czy błota mają! A najmłodszy synio choć w piłkę nie gra jeszcze, za to zaczął niedawno swoją wielką przygodę z jedzonkiem innym niż mamusi mleczko, więc i brudzić ciuchy zaczął inaczej :) No i odwieczne pytanie - prać czy nie prać?! Jak prać, to w czym? 




     Na fajnym spotkaniu, o którym pisałam tutaj, dowiedziałam się o DIZOLVE. Co to jest i z czym to się je? Hmm... No zaskoczenie moje było ogromne! Bo przecież sama nie jestem ograniczona jakoś tam umysłowo i orientuję się, że są proszki do prania, płyny i żele, kapsułki wszelakie, a nawet i orzechy do prania już widziałam na własne oczy. Ale żeby ot takie tam listki były?! No to mnie zaskoczyła koleżanka Ania, bo to ona nam na spotkaniu je przedstawiła i każdej podarowała na wypróbowanie. 






     No sami zobaczcie! Niepozorne listki, cieniuśkie jak opłatek. Całość tworzą 2 listki złączone, ale do prania używamy jednego listka, choć podobno można dwóch, jak ciuchy mocniej brudne są. Takie opakowanko, jak to moje na fotce, zawiera 12 pojedynczych listków do prania. Ale są opakowania i po 32 listki. Dodatkowo producent informuje, że jeśli np. mamy mało ciuchów do prania, to możemy użyć tylko połowę jednego listka. Czyli praktyczna taka forma środka piorącego. Bo nie każdy od razu ma tak jak ja hałdy kopalniane do prania! Poza tym listki owe są w wersji zapachowej i bezzapachowej, są hipoalergiczne, są ekologiczne - można by tylko jeszcze chcieć, by same się aplikowały do pralki i pranie same nastawiły :) A co! Jak wymagać, to po całości :) 




      No ale skoro już bierzemy się za pranie, to nic trudnego w tym nie ma, nawet dla facetów ( nie umniejszam tu panom, ale znam osobiście panów, dla których obsługa pralki to magia!). Więc:

- segregujemy ciuchy, odpowiednio kolorami,
- otwieramy pralkę, aby dostęp do bębna był,
- wkładamy najpierw 1 listek Dizolve do      bębna pralki, 
- a potem brudne ciuchy do 5 kg wrzucamy,  jeśli ktoś więcej chce wrzucić, to  koniecznie 2 listki Dizolwe zaaplikować  trzeba na początku,
- płynu zmiękczającego nie trzeba dodawać,
- a więc zamykamy pralkę i nastawiamy  odpowiedni program!










     No i się pierze. A po praniu oglądamy co ta innowacyjna formuła prania zdziałała z naszymi brudnymi ciuchami?!

     U mnie o dziwo, przyznaję bez bicia, byłam sceptycznie nastawiona, ale po wyciągnięciu prania byłam zadowolona. Bo pranie wyprane. Spodnie chłopców czyste. Może tym razem nie trafiły mi się do prania mega, mega zabrudzone trawą spodnie, ale trochę i od trawy były, i od błota. Wyprane były czyste. Prałam w listkach też pościel - wyszła czysta i pachnąca. Choć szkoda, że ten zapach nie utrzymuje się dłużej. Więc osobiście dodaję trochę do prania jeszcze płynu do płukania, aby zapach był na dłużej. 

      Poza tym trafiła w moje ręce próbka, z 2 listkami hipoalergicznymi dla dzieci. Mojemu najmniejszemu Smykowi mam wybraną pewną firmę, z której tylko i wyłącznie kupuję środki piorące. Ale z chęcią wypróbowałam na nim Dizolve! Pozytyw wielki, bo Smyk mój żadnego uczulenia nie dostał! Czyli mogę prać mu ciuchy środkami dwóch różnych firm. Co mnie cieszy bardzo :) 




     Jeśli i Wy chcecie spróbować tej formy piorącej, zapraszam na stronkę DIZOLVE, bo u nich można znaleźć mapkę ze sklepami w Waszej okolicy. A potem udać się do odpowiedniego sklepu i zakupić listki do prania, no i prać, prać i prać :)


     Tak na koniec dodam jeszcze od siebie, że takie opakowanie zajmuje naprawdę minimum miejsca w łazience - proszek czy płyn zajmuje go dużo więcej. No i z łatwością położymy takie malutkie opakowanie nawet na szafce, aby dziecko się do niego nie dobrało! A nawet na zakupach, schowamy ten środek piorący w torebce - czego nie za bardzo dokona się z wielką butelką płynu lub workiem proszku do prania! Zresztą co ja będę tu dużo pisała, zaglądajcie na stronkę DIZOLVE i sami wszystkiego co Was zainteresuje, to poczytacie i dowiecie się tam:)

Komentarze

  1. Z przyjemnoscia wyprobowalabym je osobiscie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żałuję, że nie mam ich więcej, bo bym Ci próbki przesłała. Może jeszcze kiedyś mi się uda, to się podzielę :)

      Usuń
  2. Ciekawa innowacja i skuteczna jak piszesz
    Dziś Mikołaj dostarczył nam paczkę dziękujemy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że dotarła - choć późno, bo wysłana była 20 listopada i pani mówiła, że do 4-5 dni i będzie na miejscu. No cóż, najważniejsze, że dotarła na czas - oby wszystko się spodobało.
      A co do listków, to prawda, innowacyjność ogromna. Muszę jeszcze porządnie wypróbować na mega, mega zabrudzeniach :)

      Usuń
  3. Czyli nie są one ogólnodostępne? Na ich stronie jest, że w Gdyni są tylko w jednym sklepie :( Fajnie by było jakby były w Biedronce, Lidlu czy Kauflandzie. A ile kosztują takie listki? Fajnie, że zajmują mało miejsca i można je dzielić.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo