Przejdź do głównej zawartości

Wiosenne spotkanie blogerek.

     Na początku tego roku dwie dziewczyny Marlena Żoną być oraz Dagmara My World by Dagmara Rek zaczęły organizację WIOSENNEGO SPOTKANIA BLOGEREK W GDYNI. Z ogromną chęcią się zapisałam, w końcu Gdynia nie jest mi obca ;) Jednak zgłosiło się sporo chętnych osób i nie dostałam się na to spotkanie za pierwszym razem. Zrządzenie losu chciało jednak, bym wzięła udział w tym spotkaniu: ktoś się wykruszył, a ja mogłam się tam pojawić.


     Spotkanie nasze odbyło się  2 kwietnia 2016r. w klubie Ring club&restaurant. Pogoda tego dnia piękna, słoneczna, choć wietrzna, a do tego z przebojami od rana. Bo zebrać tą moją ekipę z rańca to jest coś! Ale w końcu jak już udało nam się wyszykować, najeść, małego nakarmić i zapakować do autka, to autko odmówiło współpracy i nie chciało nawet drgnąć! Potrzeba było małego ładowania, by autko w końcu ruszyło z nami w drogę. Ale nieomieszkałam się spóźnić! No cóż i tak się cieszyłam, że w ogóle dotarłam. Jednak myślałam iż moje półgodzinne spóźnienie nie będzie aż takie mocne. Bo według planu pierwsze pół godziny miało być na przedstawienie się sobie nawzajem. 

     No cóż, kiedy weszłam do Klubu, już przemiłe panie z firmy KROKUS prowadziły swoje wykłady o przetworach. Ale powiem szczerze, że  z punktu widzenia spóźnionej osoby, wiem, wiem, to moja wina, że się spóźniłam, ale czułam się z początku tam troszkę odsunięta. Czemu? Bo na spotkaniu brakowało co prawda Marleny z powodów osobistych, jednak była Dagmara, która myślałam iż może podejdzie do mnie i wyjaśni że one wszystkie już rozdzieliły między siebie plakietki i każda sama wypisała swoje imię na niej, albo choćby powie, że one już złożyły zamówienie na obiad no i że mogłabym też jeśli chcę coś domówić. A tego zabrakło. No nic, poradziłam sobie, bo skapnęłam się, że na stole leżą puste plakietki, to jedną wypisałam i przypięłam sobie. A co do obiadu, to zjadłam później, już po spotkaniu, z rodzinką na mieście - dodam, że oni mieli męski wypad - a gdzie, to innym razem opowiem.




      Wracając do spotkania i wykładu pań z KROKUSA.



     Dobrze jest się dowiedzieć, że jest też firma, która produkuje sok np z malin czy innych owoców bez dodawania jakichś tam specyfików niepotrzebnych. Po prostu, że w soku mamy sok z owoców i cukier. I już! No i pięknie :) Zresztą kompociki od nich są pyszne i na pewno o nich jeszcze przeczytacie u mnie.

     Następna ciekawa osoba, opowiadająca z wielką pasją o kosmetykach, ale nie byle jakich kosmetykach, tylko wyrabianych przez siebie naturalnych kosmetykach, opowiadała nam Monika z bloga Wielki Kufer.




      Miała sporo rzeczy ze sobą i jak tak opowiadała o wyrobie czy maseczki, czy balsamu, czy mydła, eh.... to wydawało się to wszystko mega proste! Ale trochę rzeczy jest potrzebnych, aby samemu zacząć taką produkcję. Aczkolwiek Monika opowiedziała też, że przecież nie musimy od razu wszystkiego próbować robić, można zacząć od choćby samej maseczki. No i tym sposobem wszystkie uczestniczki mogły na produktach, które ona przyniosła wypróbować produkcję maseczki.


     Ciekawe doświadczenie jak dla mnie. A przeglądając książeczki, które Monika miała ze sobą zainteresowało mnie to, że do produkcji tych kosmetyków można używać samych warzyw czy owoców. Choćby przepisy z samych pomidorów. Intrygujące. I co mnie rozbawiło najbardziej - fakt, że owe kosmetyki naturalne nie zaszkodzą nikomu, nawet kiedy ktoś przez pomyłkę je zje :) A dlaczego miałby je jeść? - spytacie. A no dlatego, że one smakowicie wyglądają.




     W między czasie odbywało się losowanie w którym do zdobycia były takie cuda :)



      Żebyście nie pomyśleli sobie, że my tylko wykłady i wykłady miałyśmy. Była i przerwa na deserek - który i ja sobie sama zamówiłam, czyli na lody z karmelizowanymi śliwkami. Lody lubię, śliwki też, ale nigdy tego nie łączyłam i to jeszcze w dodatku karmelizowane śliwki :) Ale oddaję wielki ukłon kuchni - było to przepyszniaste!!!! 



     Potem kobitki zjadły sobie obiadek, a przynajmniej te, które go sobie zamówiły, bo jak się okazało, niektóre kobitki nic nie zamówiły sobie. Więc było mi raźniej, że nie tylko ja nic nie jem. Za to było małe zamieszanie na kuchni z zamówieniami obiadowymi pań z KROKUSA. Ale w końcu się wyjaśniło i obie panie obiad zjadły, choć w różnym czasie. 

     Asia z bloga Made by Gigi opowiadała nam o swojej pasji - czyli o tworzeniu biżuterii sutasz - dokształciłam się trochę na stronach wujka google, bo nie kojarzyłam o co kaman z tym "sutasz", ale już wiem jak to wygląda. No i jestem pod wrażeniem, bo trzeba mieć fantazję, chęci, cierpliwość i wiedzę jak ją wykonać! Ale opowiedziała też nam trochę innych ciekawych rzeczy, a jakich? To my tylko wiemy i nie dzielimy się dalej informacjami :) No coś musimy mieć tylko dla siebie z takiego spotkania :) 



     Martyna z bloga make-up and beauty blog wymalowała nam jedną ochotniczkę i podczas malowania opowiadała o tym co robi i czym. No aż wstyd się przyznać, ale dla mnie to niektóre nazwy tylko gdzieś ze słyszenia czy z prasy znane, bo nie używam takowych kosmetyków - bo nie umiem, a nawet na to czasu nie mam. Ale posłuchać było fajnie :) 



      Na koniec spotkania Roksana z bloga Dzwoneczkowy Raj Mamy opowiedziała nam o kosmetykach Cera Plus. Ja poznałam już i Roksanę i te kosmetyki w ubiegłym roku na innym spotkaniu. Kremy które wtedy dostałam spisały się bardzo dobrze, więc tym bardziej byłam zadowolona, że tym razem trafiły mi się inne ciekawostki od Plus dla skóry. Kosmetyki firmy Cera Plus znajdziemy w małych aptekach, a najlepiej na ich stronie internetowej wyszukać na mapie - gdzie w okolicy znajdziemy aptekę z ich kosmetykami.





     Poza tym, że jednak trochę wymarzłam w klubie Ring, to miło spędziłam czas. Miałam możliwość poznania i poplotkowania z innymi kobitkami, no może z wszystkimi mi się to nie udało, bo jakby nie było - czasu niby dużo, a jednak tak mało :) Jednak parę rzeczy mnie zaciekawiło, parę zaskoczyło, dowiedziałam się nowych informacji - wróciłam zadowolona! I obładowana giftami - ale o tym w osobnym poście :)



     
     A w spotkaniu udział wzięły:

ORGANIZATORKI

 Dagmara Rek My World by Dagmara Rek
 Marlena Czerwińska  Żoną być

UCZESTNICZKI

 Joanna Gliniecka Latorośle
 Anna Bielaszewska Kobieta Nieidealna
 Roksana Prusaczyk Dzwoneczkowy Raj Mamy
 Monika Laskowska Wielki Kufer
 Joanna Gwizdała Made by Gigi
 Martyna Piechowska make - up and beauty blog
 Katarzyna Grzywaczewska Porady Mamy Kasi
 Anna Barczykowska Kosmeologia
 Izabela Wilk Pirelka Blog 
 Karolina Zalewska Młoda Mama w Dolinie Hipsterów
Joanna Misiak Krzywa Prosta
 Anna Radomska Żyć nie umierać

FOTOGRAF

Dominik Rek Marynarz po godzinach,                           marynarzowy.cupsell.pl


Komentarze

  1. Lody,do tej pory mi się śnią. Pyszności!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba dzieciaki i męża zabiorę niedługo na te lody :)

      Usuń
  2. fajnie było sie spotkać ale fakt faktem zbyt krótko było zeby ze wszystkim się dobrze poznac i pogadać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, czas zasuwa jak szalony i potem nie ma chwilki na lepsze poznanie innych uczestniczek.

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Oj ja też je lubię! Może kiedyś uda nam się na którymś spotkać :)

      Usuń
  4. No z tym obiadem to sie organizatorki nie popisaly. Czekam na kntynuacje....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już mniejsza o ten obiad - bo w sumie rozumiem Dagmarę - sama musiała wszystko ogarnąć, dopilnować, a trochę tego miała. A głodna do domu nie wracałam :)

      Usuń
  5. Fajna inicjatywa, ciekawy sposób na spędzenie wolnego czasu, poznanie nowych ludzi. U nas na Śląsku też od czasu do czasu są organizowane spotkania dla bloggerów, jednak nigdy jeszcze nie brałam w takim czymś udziału.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak widze było to jednak udane spotkanie

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzięki za miłe słowa. Fajnie było się poznać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę z zainteresowaniem słuchałam o czym mówisz - mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy :)

      Usuń
  8. Szczęścia :)

    --
    http://pomocwpisaniu.pl

    OdpowiedzUsuń
  9. To jest to co lubie! Ciekawy artykuł :) Nie mniej jednak zapraszam do mnie i moich owiec! http://owczyser.com.pl/wypas-owiec-jozefow/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo