Przejdź do głównej zawartości

Istny cyrk! Czy ten sąd da mi w końcu spokój?

      Sama nie wiem czy śmiać się czy płakać! Dla mnie to jest istny cyrk! Tutaj pisałam Wam, jak zostałam pierwszy raz wezwana na rozprawę rozwodową całkiem obcych mi ludzi. Tu natomiast opisałam jaką decyzję z Sądu otrzymałam. Nawet jedna z osób komentujących zasugerowała, bym dopytała się co z tą karą?! I powiem szczerze, że po kilku dniach zadzwoniłam do Sądu i ciekawych rzeczy się dowiedziałam!

     Więc zadzwoniłam sobie do Sądu i pani mnie poinformowała, że kara dalej nade mną wisi no i Sąd wysłał do mnie znów wezwanie na kolejną rozprawę. A jak tym razem się nie stawię to kara wzrośnie! OOOOOOOOOOOOO!!!!! Kiedy pani wytłumaczyłam jak z mojego punktu widzenia ma się sprawa, to usłyszałam, że najlepiej zrobię stawiając się na tę kolejną rozprawę i tym razem wejdę na salę rozwodową razem z osobami rozwodzącymi się i wszystko Sądowi wyjaśnię. 

      Oj w myślach przygotowałam sobie taaaaaaaaką długą przemowę! Że musiałam 3 razy jeździć do starego miejsca zameldowania po odbiór listów z sądu, że już 2 raz jestem w sądzie, 2 razy musiałam szukać opieki do 2 dzieci, żeby ktoś je rano do szkoły wypuścił, a najmłodszego musiałam ciągnąć ze sobą do sądu, że to wszystko mnie kosztowało i czas i stracone pieniądze, no i nerwy, a jakby tego było mało, jeszcze wisiała nade mną kara! Aczkolwiek nie było mi dane wygadać się przed Sądem!!! Dlaczego? A no dlatego, że już na sali rozwodowej zaraz po sprawdzeniu przez panią sędzią obecności, adwokatka pani X poprosiła o wykluczenie z listy świadków mnie, jako że nie chodziło im o mnie a o inną panią o tym samym imieniu i nazwisku, więc chcą mnie wyłączyć z rozprawy! Potem pani sędzia poprosiła mnie do siebie, musiałam się wylegitymować, zapytała czemu nie stawiłam się na poprzedniej rozprawie - więc powiedziałam, że byłam, siedziałam pod salą, a nikt mnie nie wezwał i jeszcze za to karę dostałam! Potem pani sędzia zapytała czy wnoszę o likwidację kary? No to powiedziałam, że byłabym wdzięczna za zlikwidowanie kary, bo ja nie mam dochodów żadnych, jestem na męża utrzymaniu, a nie uśmiecha mi się płacić, za to, że stawiłam się, ale adwokatka mnie nie wywołała! Potem usłyszałam tylko - Dobrze, może pani już sobie iść! Zapytałam się jeszcze  o zwrot kosztów za przejazd, i usłyszałam, ze muszę iść złożyć wniosek do biura podawczego, a teraz mam już wyjść z sali. 

      No i po moim wielkim przemówieniu! Wniosek o zwrot kosztów złożyłam, złożyłam też info, żeby nie przysyłali mi już niczego na stary adres, tylko jak już to na nowy. No i pozostaje mi poczekać na decyzję z Sądu! 
     

Komentarze

  1. Szok, szok, szok. Musza oddac kase!!! Trzymam kciuki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też trzymam kciuki, bo zwariuje, jakby mieli mnie raz jeszcze tam wzywać!

      Usuń
  2. Masakra :( Wierzę że oddadzą ci kasę za dojazdy i zlikwidują tą karę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby Monia, oby! Bo widzę, że w tym naszym kochanym kraju czasem szaleństwo i głupota panuje!

      Usuń
  3. Absurdalne przepisy! Przepraszam, ale tylko to ciśnie mi się na klawiaturę. Mam nadzieję, że to już koniec sądowej przygody

    OdpowiedzUsuń
  4. jakaś paranoja :(
    niestety takie rzeczy tylko w polskich sądach.
    trzymam kciuki za pozytywną decyzję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby tak było, bo mam dosyć jeżdżenia niepotrzebnie do sądu.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo