Przejdź do głównej zawartości

"Życie na pełnej petardzie czyli wiara, polędwica i miłość" ks.Jan Kaczkowski - Piotr Żyłka

     Nie pamiętam dokładnie w którym momencie usłyszałam o ks.Janie Kaczkowskim. Ale tak się składa, że kilka lat mieszkałam w Pucku, chodziłam do kościoła, w którym ON prowadził mszę. Choć nie umiem sobie przypomnieć, czy kiedyś byłam na mszy, którą ON prowadził?! Hmmm... No cóż. Naprawdę nie pamiętam. Aczkolwiek chodziłam ścieżkami, którymi i ks. Jan Kaczkowski chadzał. Nie raz i nie dwa przechodziłam obok hospicjum. Tym bardziej byłam ciekawa książki o nim.


      Nie umiałam cierpliwie poczekać, aż przyjaciele przeczytają tę książkę i mi ją pożyczą - musiałam sobie kupić swój egzemplarz! Jak to przyjaciel powiedział, przepłaciłam za nią! Ale niech już będzie! 2 następne książki o ks. Janie już zakupiłam po promocyjnych cenach :) Ale o nich kiedy indziej. Dziś mam do Was pytanie - czy czytaliście tę książkę???????????????

      " NAJBARDZIEJ LUBIANY POLSKI KSIĄDZ W ROZMOWIE ŻYCIA

Ceniony za swój autentyzm, odwagę i szczerość. Podziwiany zarówno przez katolików, jak i niewierzących. Sam o sobie mówił, że jest onkocelebrytą, czyli człowiekiem znanym głównie z tego, że ma raka. Zanim się o tym dowiedział, wybudował hospicjum w Pucku. 

W szkole nie chodził na religię. Gdy już zyskał pewność co do swojego powołania - odrzucili go jezuici (Niech żałują!). Kłopoty ze wzrokiem prawie uniemożliwiły mu święcenia ( - A pieniądze widzi? - Widzi! - To święcić!).

W inspirującej rozmowie z Piotrem Żyłką ks. Jan opisał źródła swojej niesamowitej energii i nieskończonych pokładów optymizmu. O swoim życiu i polskim Kościele mówił z odwagą i dystansem osoby, która pokonała własny strach. Wzruszające do łez świadectwo człowieka, który wiedział, że być może nie zostało mu wiele czasu."


     Oj przyznam się, że podeszłam do książki z ogromniastą ciekawością, ale i pewnym dystansem - no bo w sumie nie wiedziałam jeszcze czego mogę się spodziewać po tej książce. Czy mnie zaskoczyła? TAK! Czy mnie wciągnęła? TAK! Czy mi się spodobała? TAK! Czy spełniła moje oczekiwania? TAK i NIE 

     Wiecie, zostałam wychowana w takim przekonaniu - iż przeklinanie jest złe i jest grzechem. A kiedy czytałam książkę o księdzu i to księdzu, który nawet w książce pozwolił na opublikowanie jego przekleństw - to mnie zaskoczył, zdenerwował, ale i rozśmieszył! Bo w końcu ksiądz to też człowiek - taki sam jak ja czy Ty! Też może sobie przekląć, bo w końcu się z tego wyspowiada. Aczkolwiek chyba dawałam mu większą dyspensę na przekleństwa, ze względu, iż wiedział, że za chwilę umrze, że go nie będzie, ale starał się być tu, tam i wszędzie, gdzie to było możliwe i potrzebne, żeby zrobić jak najwięcej, jak najwięcej plusów u Boga zarobić! Zaskoczył mnie tą .... ja bym to nazwała taką spowiedzią publiczną! Wywlókł kilka spraw na światło dzienne, które na pewno kościół chciałby zamieść pod dywan i zapomnieć o nich. Aczkolwiek zrobił to w piękny sposób. 

      Wiecie co - nie będę Wam tu opisywała plusów i minusów tej książki! Napiszę tylko - ja ją przeczytałam - jeśli jesteście jej ciekawi TO TEŻ JĄ PRZECZYTAJCIE! 

Komentarze

  1. Nie myślałam, że książka o osobie w habicie i takiej tematyce, może mnie zainteresować, ale czytając o niej u Ciebie, pomyślałam "CHYBA JEDNAK WARTO", jeśli spotkam tą książkę na swojej drodze- z pewnością po nią sięgnę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz, też nie myślałam że zainteresuję się taką tematyką - chcę jeszcze kiedyś przeczytać książkę o byłych zakonnicach - też podobno ciekawa jest.

      Usuń
  2. Bardzo ciekawa książka :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa i fajnie się ją czyta. Przy okazji można porozmyślać nad niektórymi sprawami poruszanymi w książce lub po prostu inaczej spojrzeć na niektóre sprawy.

      Usuń
  3. Niestety dowiedzialam sie o nim dopiero, jak zmarl. Do konca byc dzielny w walce z nowotworem.
    Ciekawa pozycja, z przyjemnoscia bym ja przeczytala .

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana, żebyś Ty słyszała jakimi dowcipami na parafialnej wycieczce rzucał nasz proboszcz, to aż uszy puchły. W końcu ksiądz też człowiek, czyż nie? A księdza Kaczkowskiego zawsze podziwiałam i szanowałam za jego chart ducha. Szkoda, że takich księży jest coraz mniej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, że ksiądz to tez człowiek. Aczkolwiek to księża nas uczą, że nie wolno nam przeklinać, mówić brzydkich słów, czy źle postępować - tym bardziej jestem zaskoczona, kiedy to właśnie ksiądz walnie jakimś przekleństwem czy złym słowem.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo