Przejdź do głównej zawartości

Czy to możliwe aby któreś zęby dziecku nie wyrosły nigdy???

     Kiedy ja chodziłam do podstawówki, to w szkole pracował dentysta, do którego dzieci chodziły i za darmo leczyły zęby. Dziś w szkołach tego luksusu doświadczać mogą nieliczni - a szkoda! 

    Ja z moimi dziećmi staram się chodzić do dentysty na NFZ, choć zdarza się, że chodzę i prywatnie. Mieli już nie raz plombowane zęby czy wyrywane - choć z  tym wyrywaniem dentyści wolą czekać, aż ząbek mleczny sam wypadnie. Co się tyczy plombowania mleczaków, spotkałam już i takich dentystów, co chętnie leczyli mleczaki, a także i takich, co odradzali leczenia mleczaków, bo po co to robić, skoro i tak muszą wypaść! 

     Dosyć pilnuję synków, aby co te pół roku pójść do dentysty i zbadać sprawę - czy coś jest do zrobienia jest czy też mamy spokój na kolejne pół roku. Bardzo więc byłam zaskoczona, kiedy będąc z synkami w marcu tego roku na kontroli, pani dentystka powiedziała, że mojemu 9-ciolatkowi powinny niedługo wypaść mleczne dwójki, ale ona na razie nie widzi, ani żeby mleczaki się ruszały, ani, żeby stałe dwójki mu już szły! I dodała, że możliwe iż wcale mu one nie wyjdą! Byłam w szoku! No jak to tak możliwe???? Dopytywałam, ale dentystka mnie uspokoiła, że wizytę umawia nam od razu na za pół roku i jeśli do tego czasu nic tu się nie pojawi, to zrobimy mu prześwietlenie i zbadamy sprawę czy zawiązki zębów w ogóle tam są. 

     Lekko poirytowana wróciłam do domu. No cóż, ok. Te pół roku damy radę. Aczkolwiek w między czasie to ja musiałam się umówić do dentysty ze sobą, bo miałam jedną ósemkę do wyrwania. Zwlekałam z nią i tak ponad pół roku. W końcu umówiłam się do chirurga stomatologicznego na NFZ no taką wizytę, na której pan chirurg miał obejrzeć prześwietlenie moich zębolów  i wyznaczyć mi termin na wyrwanie tej ósemki. Na wizycie chirurg powiedział, że tu żadnych komplikacji nie widzi i jeśli chcę, to zamiast wyznaczać mi termin na za 2 m-ce, to może mi od razu tego zęba wyrwać. Wiecie co zrobiłam? Ucieszyłam się ogromnie, no i dałam od razu wyrwać zęba i z głowy!!! A raczej i z buzi :) Hi, hi :) Przy okazji podpytałam chirurga czy to możliwe, aby mojemu 9-cioletniemu synkowi miały nigdy nie wyrosnąć stałe dwójki górne??? Odpowiedział, że tak. Chociaż może jeszcze mu wyrosną. Dopytał czy regularnie chodzę z nim do dentysty? Odpowiedziałam, że tak. No i odpowiedział mi, że w takim wypadku już jestem 2 lata do tyłu! Bo z synem powinnam w tej sprawie działać już 2 lata temu, a teraz to już trochę późno. No w sensie, że da się z tym jeszcze coś zrobić, tylko miałam działać w tym kierunku szybciej! A w pierwszej kolejności mam się z nim udać do ortodonty!

      Ten to dopiero dał mi do myślenia! Byłam zła, wkurzona, poirytowana i czułam wielką nie moc! Zaczęłam robić sobie wyrzuty, że to moja wina, choć z drugiej strony tłumaczyłam sobie, że dentystą nie jestem i się na tym nie znam! A chodzimy regularnie do dentysty i to dentysta powinien wiedzieć czy robić prześwietlenie, czy działać jakoś w tym kierunku i czy robić to już teraz zaraz, czy może mamy jeszcze na to czas! Zaczęłam od razu dowiadywać się o ortodoncie - czy u nas w mieście taki fachowiec jest, czy jest na NFZ czy tylko prywatnie oraz jakie terminy są do ortodonty? Tu dłuuugie terminy i tam ciężko się dostać, wszędzie tylko prywatnie, aż w końcu wyczaiłam w mieście jedną ortodontkę na NFZ. Zadzwoniłam i dopytałam się jakie do niej terminy są? Zaskoczyła mnie mówiąc, że muszę załatwić synowi skierowanie do niej od lekarza rodzinnego lub od stomatologa i po prostu przyjść w godzinach jej pracy. Zaraz na drugi dzień jechałam do pediatry by wystawił skierowanie do ortodonty, a potem sprawdziłam godziny pracy pani ortodontki, aby wybrać się do niej najlepiej po szkole syna. W odpowiedni dzień, po szkole zabrałam syna i pojechaliśmy do ortodonty. Spodziewałam się tłumów przed gabinetem, ale były tylko 2 osoby przed nami. Poszło szybko a pani ortodontka miła, przyjemna i wydaje mi się, że rzeczowa. Na początek kiedy jej wyjaśniłam swoje obawy, uspokoiła mnie, że nie mam siać paniki, bo nawet jeżeli by 2 miały mu nie wyrosnąć, to nie jest to powód do paniki! Powiedziała, że obecnie dzieci tego nowego pokolenia coraz częściej mają takie przypadłości. Ona leczy w tej chwili już kilkadziesiąt dzieci z niewyrastającymi 2! Przypomniała z lekcji biologii, że chłopcy dojrzewają później od dziewcząt i czasem chłopcom później wyrastają zęby, ale może być i tak, że u mojego syna one nie wyrosną.

       Na chwilę obecną mamy: chodzić dalej normalnie na wizyty do dentysty, nie dać wyrwać żadnego zęba z przodu, leczyć mleczaków też nie mamy-nie musimy, jeśli ząb będzie bolał, to dentysta ma go tylko rozwiercić i zostawić, poza tym normalnie ma dbać o higienę zębów i na kontrolę do niej mamy przyjść za 10-12 miesięcy. 

     No wiecie - niby kobieta mnie uspokoiła, wszystko objaśniła. Wiem już, że w razie jakby mu te 2 miały nie wyjść, to jak wyjdą mu stałe trójki i czwórki, to mają zepchnąć się na miejsce tych niewyrosłych dwójek. No ale jakoś tak nie umiem tego sobie wyobrazić!!! Była bym zadowolona, gdyby mu jednak te pieruńskie dwójki same wyszły! A! Prześwietlać go na razie nie będziemy, bo ortodontka powiedziała, że to nie ma sensu dziecko naświetlać teraz - poczekajmy do przyszłego roku! I bądź tu mamo/tato mądra/mądry! Każdy gada inaczej, każe robić co innego i rodzic głupieje od tego wszystkiego!!! Mam jeszcze do Was pytanko - spotkaliście się z kimś takim, komu dwójki nie wyrosły w ogóle??? I co z tym te osoby robiły??? 

Komentarze

  1. Mi nie wyrosła jedna stała piątka i długo miałam przerwę, ale po iluśtam latach zęby się przesunęły i nie ma już tej przerwy. Za to mojemu mężowi wyrosło 5 stałych dwójek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. WOW! A to mnie pocieszyłaś! :) Czyli fenomeny się zdarzają i można z tym normalnie funkcjonować :)

      Usuń
  2. Nigdy się z tym nie spotkałam, nawet nie słyszałam o tym, dobrze wiedzieć na przyszłość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, dobrze wiedzieć, żeby potem nie czuć takiego wielkiego zaskoczenia jakie ja czułam. ;)

      Usuń
  3. Tez o tym mie slyszalam... mam nadzieje, ze wszystkie stale mu wkrotce wyrosna :-) nie martw sie....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, człowiek uczy się dowiaduje różnych ciekawostek całe życie. Dzięki Miniu :)

      Usuń
  4. Ja nie mam dwójek,nigdy mi nie wyrosły na ich miejsce weszły trójki i nie mam żadnych przerw między zębami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za słowa otuchy, bo niby ortodontka mnie też uspokajała, ze to ładnie wszystko się zejdzie do kupy, ale ja nie miałam takich problemów i staram się sobie to wszystko wyobrazić.

      Usuń
  5. Ja nie mam dwójek,nigdy mi nie wyrosły na ich miejsce weszły trójki i nie mam żadnych przerw między zębami

    OdpowiedzUsuń
  6. Moje stałe zaczęły rosnąć, zanim cokolwiek wypadło. To nie było fajne. Ale ja jestem strzygą, w wieku czterech miesięcy wystraszyłam mamę czterema zębami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Noooo... ja tez bym się wystraszyła, gdyby któryś z synków tak szybko miał tyle zębolków na raz! No i wiem, że jak ma się jeszcze mleczaki a rosną stałe, to nie jest to za fajne, bo koleżanka w podstawówce tak miała z trójkami i wyglądała z podwójnymi trójkami na górze jak wampir ;)

      Usuń
  7. Ha, to mnie zaskoczyłaś, dobrze wiedzieć :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo