Przejdź do głównej zawartości

Doświadczenia na przyrodę.

     Mój pierworodny w IV klasie ma teraz przyrodę. Na szczęście ten przedmiot, tak jak matma czy w-f mu podpasował. Lubi uczyć się o przyrodzie, dowiadywać się jakichś ciekawostek, które po przyjściu ze szkoły opowiada mamie czy tacie. Lubi też ten przedmiot za możliwości robienia doświadczeń czy nawet za możliwość podglądania małych rzeczy pod mikroskopem. No i tu już pojawiła się prośba do Gwiazdora aby pod choinkę mikroskop dostać :) 

     Ale wracając do doświadczeń. Przyszedł razu pewnego ze szkoły z wiadomością, że robi doświadczenie. I padły takie słowa: MAMO JA NAZRYWAM KWIATKI A TY MI TUSZE LUB ATRAMENTY W RÓŻNYCH KOLORACH ZAŁATW!!! Hmmm... No i kto ma to doświadczenie zrobić? Chyba jednak będziemy robić je wspólnie, tak pomyślałam. Ja wyszukałam wkłady do pióra niebieskie. No i wlałam ten atrament do słoiczka, dolałam trochę wody i synio miał zerwane białe margaretki, białe mieczyki i białe dalie. Po jednym kwiecie włożył do słoiczka z niebieskim atramentem. A po taty powrocie z pracy okazało się, że w domu mieliśmy jeszcze czarny i zielony atrament. To i w tych kolorkach kwiatki synio zamoczył. Wiecie jak ładnie zaciągały kolorki od tych atramentów? Normalnie super to wyglądało. Najpierw takie pojedyńcze żyłki się zabarwiały, potem coraz więcej i więcej ich było :) Szkoda, że tak późno wpadłam na pomysł by je sfotografować. Bo udało mi się tylko te z zielonym tuszem pstryknąć. Ale efekt możecie i tak zobaczyć :)


      Drugie doświadczenie jakie robił synio, to było z rzeżuchą. Musiał wysiać rzeżuchę na 2 talerzykach i kiedy już cała wyrosła, to jedną rzeżuchę trzeba było zakryć folią aluminiową, aby światła nie dostała. I po 3 dniach można było zobaczyć jak ta, co była odkryta wyrosła piękna zielona, a ta zakryta była koloru wyblakłego zielonego. Widać w misce, jak razem je włożyłam, to różnica od razu widoczna :)


     Najbardziej się cieszę, że synio sam z chęcią się garnie do tych doświadczeń. Ciekawe co jeszcze będzie robił na przyrodę? :)

Komentarze

  1. No i wspaniale! Brawo dla synia! :]

    OdpowiedzUsuń
  2. Też na przyrodzie najbardziej kochałam eksperymenty. Ale tego z kwiatkami i tuszem nie znałam. Może by spróbować z dzieciakami w Oratorium? Czy mogłabyś powiedzieć ile trzeba czekać na efekt końcowy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czemu nie, możecie spróbować z dziećmi. Szczerze, to zależy od atramentu. Jak wlałam takiego z pióra, to już po godzinie pierwsze efekty widać było, a po nocce to cały kwiatek zaciągnięte miał kolorku. Ale jeden stary atrament mieliśmy i po całym dniu i nocce dopiero zaciągnął kwiatek kolorkiem. Jednak uważam, ze dzień i noc to i tak nie jest dużo czasu :) Bo dzieci dziś mogą to przygotować, powkładać do słoiczków, a na drugi dzień oglądać efekty. No i najfajniej jest podziwiać jak jest właśnie kilka kolorków atramentu. A! Na białych kwiatkach widać najlepiej efekt, ale jakby były innego kolorku to też widać, choć nie tak mocno jak an białych.

      Usuń
  3. To już wiesz jak farbują margaretki na różowo :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo