Przejdź do głównej zawartości

Trzymać dziecko do chrztu? Czy może odmówić?!

     Kiedy rodzi się dziecko, a rodzice są katolikami, to myślą od razu o chrzcie i o wybraniu chrzestnych rodziców. Czasem o tych rodzicach chrzestnych myśli się nawet jak jeszcze dzieciątko w brzuszku jest. Przynajmniej ja z mężem myśleliśmy nad wyborem chrzestnych jeszcze kiedy moi chłopcy byli w moim brzuchu! 



     Nie powiem jakimi kategoriami kierowali się moi rodzice w wyborze chrzestnych dla mnie czy dla mojego rodzeństwa, nie wypowiem się również czym kierowali się moi teście w wyborze takich chrzestnych a nie innych dla każdego ze swoich dzieci. Ale jako że każdy miał rodzeństwo, to wybierali kogoś z rodzeństwa. Czasem wybierali małżeństwo, a czasem tu brata, a tu siostrę, itp. 

     Kiedy my z mężem wybieraliśmy chrzestnych dla każdego z naszych dzieci po kolei, to wbrew wszystkiemu poszło nam dobrze i bez kłótni. Każde z nas ma trochę rodzeństwa, więc było w kim wybierać. Aczkolwiek mega mnie zaskoczył i nawet zezłościł troszkę fakt, kiedy do drugiego synka poprosiliśmy jedną z sióstr męża, aby została chrzestną - a ta odmówiła! Dlaczego? Bo w tym czasie, kiedy miał być chrzest, ona przygotowywała rekolekcje z jakimś tam księdzem bodajże z Afryki w Toruniu. Jak nam odpowiedziała - nie mogła tej organizacji przekazać komuś innemu. Zatkało kakało!!!!!!!! No ale nie będziemy się obrażać, wybraliśmy drugą siostrę męża i jest ok. Jednak taka uraza została, bo kiedy trzeciego synia mieliśmy chrzcić, to od razu mąż powiedział, że na chrzestną nie poprosi tejże siostry! Wybór padł na kuzynkę męża, która bez namysłu się zgodziła. 

     Teraz taka inna historia. Kilka lat temu jedna kuzynka męża, która nie ma za dobrej opinii wśród rodziny, miała chrzcić swoje bodajże wtedy drugie dziecko. Chrzest był już zaplanowany i zostało chyba jak dobrze pamiętam 2 tygodnie do chrztu, a tu ojciec chrzestny, którego wybrała - odmówił trzymania jej dziecka do chrztu! Zadzwoniła wtedy do mojego męża i zapytała się czy ON trzymał by jej dziecko do chrztu? Mąż w sumie bez zastanowienia odpowiedział, że tak. No bo kurcze jakoś tak jesteśmy nauczeni, że nie powinno się dziecku odmawiać! Aczkolwiek były osoby, które w tamtym czasie namawiały mego męża by odmówił z różnych powodów, których tu nie chcę przytaczać, ale mąż powiedział, że niech kuzynka jest jaka jest, ale dziecku nie odmówi i będzie trzymał do chrztu! Parę dni później owa kuzynka zadzwoniła do mnie, z pytaniem, czy ja zostałabym matką chrzestną tego jej dzieciątka, bo chrzestna też odmówiła trzymania do chrztu!? No cóż mogłam odpowiedzieć? Zgodziłam się. Na dosłownie 3 lub 4 dni przed samym chrztem dostaliśmy oboje telefon od tejże kuzynki - że jednak z nas rezygnuje, bo ci pierwsi rodzice chrzestni jednak zdecydowali się i to oni będą trzymać dzieciątko do chrztu! Czyli tak jakby zostaliśmy wyrolowani z roli chrzestnych! :) 

     Jak widzicie na moich 2 przykładach, spotkaliśmy się i z odmową trzymania naszego dziecka do chrztu, jak i odmową zostania chrzestnymi o co wcześniej zostaliśmy proszeni! No cóż, jak głoszą pewne mądre słowa  "Nic co ludzkie nie jest mi obce!''  Aczkolwiek nie rozumiem ludzi, którzy odmawiają trzymania dziecka do chrztu! Naprawdę nie rozumiem, takich ludzi. Najczęściej się tłumaczą, że nie chcą trzymać do chrztu dziecka, bo to jest ogromne obciążenie finansowe! Ja tego tak nie widzę! Kiedy mnie poproszono o trzymanie dziecka do chrztu, to czułam się wyróżniona! Czułam szczęście, że będę mamą chrzestną! Dziś mam tylko 1 chrześniaka, na razie, he, he :) Mąż ma 2 chrześniaczki. Na razie nie mamy wspólnego chrześniaka, ale jeszcze wszystko przed nami :) I czasem kiedy widzę się z moim chrześniakiem, to mówię do niego SYNKU! No przecież jest moim synem chrzestnym :) Czyli tak jakby mam 3 swoich synków i 1 chrzestnego, a mąż ma 3 synków i 2 córki chrzestne :)  Nigdy nawet przez myśl mi nie przeszło - o matko, ile ja będę musiała utopić kasy w tego mojego chrześniaka!!!! Staram się owszem na urodzinki zawsze coś mu kupić, na święta też, ale jakby mnie nie było na to stać, to bym nie kupiła i już! No przecież wszystko z rozumem! Najwyżej, jakby mnie stać nie było, to obdarowałabym go samą czekoladą i myślę, że też by się ucieszył. Mam w rodzinie nawet taki przypadek, kiedy do 3 dzieci rodzice wybrali tego samego ojca chrzestnego! I ten ojciec jakoś daje radę!Nie odmówił z powodów finansowych, bo uważa, że dziecku się nie odmawia!

     Czy Wy też spotkaliście się z odmową trzymania dziecka do chrztu? A może sami odmówiliście z jakichś tam powodów? Kto chętny do podzielenia się swoją historią?

Komentarze

  1. Jeśli chodzi o chrzestnych, to swojej chrzestnej od komunii świętej nie widziałam i nawet nie chcę mieć z nią kontaktu.
    Chrzestna mojej córki po powrocie do toksycznego związku zerwała kontakty nie tylko z nami, ale i z resztą znajomych- tak więc nawet na urodziny mojej córki życzeń nie przysłała.
    Jestem wściekła na nią, bo naprawdę świetna ciotka z niej była.
    Dla Mai też mam już wybranych chrzestnych i wiem jedno- rodzina nie zawiedzie. Chrzestna Hani była moją najbliższą przyjaciółką... była.
    Przy wyborze chrzestnej dla Mai jesteśmy ostrożniejsi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro tak jest, kiedy chrzestni zapominają o swoich chrześniakach.

      Usuń
  2. Ja jestem chrzestną chłopca i dziewczynki. O ile z moim chrześniakiem mam stały kontakt tak z moją chrześnicą ostatni raz ją widziałam z 3,4 lata temu, z rodzicami jej się nie odzywamy, ale mimo, że między rodzicami jest nie ok zawsze o niej jako o chrześnicy pamiętałam i wysyłałam pocztą prezent na urodziny i Święta, aż w do ub. roku kiedy to świąteczny prezent wrócił do mnie nie odebrany przez jej matkę, tak więc wysyłanie zakończyłam smutne, ale prawdziwe. I Milena niestety jest to najbliższa rodzina siostra męża, która jest chrzestną naszej starszej córy i co i zero kontaktu z chrześnica.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim wypadku matka tego dziecka robi duży błąd, skoro nawet prezenty od Ciebie odsyła. Ehhh... czasem aż słów brakuje.

      Usuń
  3. Ja jestem Matka Chrzestna trzech chlopcow. Odmowilam natomiast mojemu koledze z pracy, poniewaz uwazalam, ze nie spelnilabym sie jako Matka Chrzestna, gdyz poza praca tak naprawde sie "nie znalismy". Rodzicow Chrzestnych trzeba wybierac z glowa. Moim Ojcem Chrzestnym jest mojego ojca brat, ktory pamieta o moich urodzinach jak babcia mu przypomni, a Matka mojej mamy kolezanka z czasow szkoly. Wysle mi smsa, ale chociaz pamieta co roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, koledze czy koleżance z która słabo się znam to też bym chyba odmówiła. Ale przyjaciółce czy przyjacielowi już nie.

      Usuń
  4. zdarzyło mi się "odmówić" raz, gdy byłam przed 20-tką i o bycie chrzestną poprosił mnie mój były chłopak ( moja pierwsza miłość) ze swoją ówczesną dziewczyną. Oczywiście nie odmówiłam wprost tylko po długich rozterkach zapytałam ich wprost jak za kilka lat wyjaśnią kim jestem i dlaczego mnie wybrali. Chyba wtedy dopiero dotarło do młodych rodziców, że taki trójkąt się nie sprawdzi i wybrali chrzestnych z rodziny.
    teraz się z tego śmieję, ale wtedy gdyby nikogo nie znaleźli zgodziłabym się, bo tak mnie wychowano.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, to naprawdę było by dziwne - być chrzestną dziecka byłego faceta! Naprawdę się dziwię, że oni Ciebie prosili. No ale młodzi byliście i nie wiadomo czym oni się kierowali w wyborze chrzestnych.

      Usuń
  5. Trzymałam do chrztu 5 dzieci, bo tak jak mówisz - dzieciom się nie odmawia. Debiutowałam tuż po bierzmowaniu, jako chrzestna synka mojej kuzynki. Bardzo się cieszę, że podczas wyboru chrzestnych nie patrzono na mnie przez pryzmat mojej niepełnosprawności, ale przez pryzmat wiary. Z chrześniakami spotykam się różnie - z tymi co mieszkają dalej to automatycznie rzadziej. Ale zawsze staram się zadzwonić z życzeniami w urodziny czy też imieniny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. WOW! 5 chrześniaków! Szacun! Właśnie, sama pamięć czasem wystarczy. Nie potrzeba wielkich i drogich prezentów.

      Usuń
  6. Ale w sumie to dlaczego miałaby zmieniać plany? Jeśli coś planowała od roku (czy ile bądź), to dlaczego nagle ma to rzucać w diabły tylko dlatego, że narzuciliście termin zakładając, że każdy będzie na Wasze skinienie, bo to chrzest WASZEGO DZIECKA?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie, to założyliśmy sobie iż osoba strasznie religijna, nigdy, ale to nigdy nie odmówi trzymania dziecka do chrztu. Niech się pali, wali, nie odmówi. Odmówiła. Trudno - żyje się dalej.

      Usuń
  7. "Nie będziemy się obrażać. Ale uraza pozostała" - to jak w końcu? ;)

    Według mnie argument finansowy nie jest taki od czapy. Mój znajomy zgodził się na bycie ojcem chrzestnym dziecka przyjaciół i, mimo że jest zapracowany, rodzice dziecka mają do niego żal, że rzadko odwiedza dziecko i rzadko kupuje mu prezenty(!).

    Osobiście pewnie bym odmówiła, z tego prostego powodu, że jestem niewierząca. Moim zdaniem rodzice zapominają, że nie każdy musi mieć takie podejście do dzieci jak oni sami. To może być często przyczyna nieporozumień.

    Pozdrawiam Cię serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To znaczy, że nie obraziliśmy się na tyle, żeby np. nie rozmawiać z tą siostrą męża lub całkowicie wypiąć się na nich. Nie chcemy po prostu już więcej prosić jej o taką funkcję, jak trzymanie dziecka do chrztu.
      Co się tyczy kwestii finansowej, to to owszem zależy zarówno od samych rodziców dziecka, jak i od samych chrzestnych. Aczkolwiek u nas w rodzinie nie wybiera się kogoś bo ma dużo kasy i będzie fajowskie prezenty kupował! Wybieramy chrzestnych takich z jakimi utrzymujemy kontakt, najlepiej najbliższą rodzinę, bo z nią takowy kontakt mamy i wybieramy osoby, które są wierzące i choć trochę praktykujące.
      Ja również pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  8. Mam trójkę chrześniaków i nie odmówiłam chociaż troszku nie na rękę mi było ale dziecku się nie odmawia. Jedno Maleństwo u siostry. Drugie przyjaciółki a trzecie kuzyna. I tu był mały problem. No ale wolę przemilczeć. :)
    Pozdrawiam ze Szwecji. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę, 3 chrześniaków :) My w święta jedziemy na chrzest bratanicy męża, ale nie jesteśmy chrzestnymi - a szkoda ;) Bo malutka jest moją imienniczką i fajnie było by ją trzymać do chrztu :) No cóż, może innym razem :) Pozdrawiam :)

      Usuń
  9. Post sprzed 7 lat, ale ja mam zagwozdkę teraz. Żyjemy z mężem jako sąsiedzi, mąż w pewnym momencie miał ciekawsze sprawy niż rodzina, a jednak dzieci były do niego przywiązane. Z jego rodzina nie utrzymuję kontaktów, teściowa brała czynny udział w rozwalkach małżeństw swoich dzieci. Tylko my jesteśmy jeszcze w formalnym związku. Ogólnie po wszelkich próbach normalizacji, dałam sobie spokój, z niektórymi nie ma takiej możliwości. Siostra męża ma 2 dzieci każde z innym ojcem, nagle ja olśniło, żeby przekonać męża, że jeden z naszych synów, ze wskazaniem na zdrowego był ojcem chrzestnym. Sama jest matką chrzestną młodszego, wciśniętą nam przez teściową. Mój mąż jest narcyzem i toksykiem, a ja z DDA. Ale ja nie chcę, żeby ubierać syna w takie obowiązki. Powiedziałam mu, żeby sam został ojcem chrzestnym, ale wf jego rodziny, nasz syn będzie lepiej wyglądał, niż brat tego dziecka, bo brat jest chudy, chory i niewysoki. Powiedziałam mężowi co k tum myślę, poza tym, za kilka lat szwagierka znowu przyniesie przychowek, a my będziemy sięekaplokowac w prezentach, zawsze oczywiście zbyt małych. BJ jak sami widzicie z wiarą to nie ma nic wspólnego, zresztą słuchy mnie doszły, że, chrzest jest dlatego, bo ludzie gadają. Bardzo zdrowa sytuacja, prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety rodziny się nie wybiera. Nieciekawie u Was. Nie chcę się wymądrzać, ani żebyś mnie źle zrozumiała, ale widzę tutaj dwa wyjścia:
      pierwsze - że Wasz syn zostanie tym chrzestnym, a prezenty to będzie dawał takie, jakie będzie sam uważał za stosowne lub po prostu na jakie będzie go stać,
      drugie - odmówi trzymania dziecka do chrztu i tyle.
      Wracając do tematu prezentów. Nigdy nie wybierałam rodziców chrzestnych ze względu na ich zasobność portfela. Zawsze dzieciom staram się tłumaczyć, że mają się cieszyć, jak chrzestni do nich na urodziny przyjadą, a nie żeby nastawiali się na duże prezenty. W sumie to rodzina nam się trochę rozproszyła po Polsce i nawet na te urodziny dziś nie są w stanie chrzestni dojechać, albo matka chrzestna dojedzie, a ojciec chrzestny nie. Bo dziś mam już 4 dzieci i trójka z nich ma mieszanych chrzestnych, tylko najmłodsza latorośl ma za chrzestnych małżeństwo. I szczerze, to na komunie do starszych przyjeżdżali chrzestni z rodzinami swoimi, ale tak to jest to rzadkość. Trzeba od razu wytłumaczyć wszystkim, ze jeśli Wasz syn zostanie tym chrzestnym to nie dla dużych i drogocennych prezentów dla chrześniaka. A jeśli szukają takiego chrzestnego co dobrze wygląda i jeszcze bogate prezenty będzie sponsorował, to niech gdzie indziej poszukają.
      Tak czy owak życzę Wam jak najlepiej. Dziękuję za komentarz i pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo