Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2017

Nowy Rok zbliża się wielkimi krokami.

     Jakoś tego GRUDNIA ogarnąć nie umiem. Ale za chwilę się on skończy i mam nadzieję, że zarówno nowy miesiąc, jak i Nowy Rok dodadzą mi jakiejś magicznej energii!        Święta minęły zarówno mojej rodzinie jak i mi spokojnie, rodzinnie i w wiecznym obżeraniu się! W końcu święta zobowiązują do zjedzenia tych wszystkich potraw, które przygotowali najbliżsi oraz ja sama. No i tak jemy, jemy te resztki, bo jeszcze dziś male co nie co w lodówce po świętach zostało. Aż żal wyrzucać - na szczęście mamy dwa psiaki, wiec jak co, to one to niezjedzone jedzonko dostaną. Ale ciągle powtarzam rodzince, że mają jeść to co jest i żeby mi wyrzucania nie było! Więc jedzą/jemy :) Wy już macie całe poświąteczne jedzonko zjedzone???      My tu pitu, pitu, a Sylwester oraz Nowy Rok zbliżają się wielkimi krokami. Jak na razie - my planów nie mamy na ten wystrzałowy dzionek - lub noc :) Jeden pomysł w sumie jest - całą rodzinką spędzić ten wieczór przed TV. A co? Tak też można spędzić rodzinnie sylwe

Taka grudniowa niemoc.

     Już prawie połowa grudnia, a ja mam totalną niemoc!!! No nie wiem, czy przesilenie jakieś mnie złapało, czy pogoda to spowodowała, czy może moje podwójne poranne wstawanie?      O co chodzi z tym podwójnym porannym wstawaniem spytacie? No więc mężu wrócił z kursu i znów normalnie codziennie dojeżdża do pracy. A że od nas do pociągu jest z 7 km, to codziennie wstaję po 4.00 rano i zawożę męża na dworzec. Wracam do domku, jest przed 5.00. Kładę się na półtorej godzinki i budzę się ponownie o 6.30. Bo wstajemy w grudniu szybciej, żeby jechać na 7.20 do kościoła na roraty. Budzę więc tych moich 3 królewiczów co rano i słyszę - znowu musimy jechać do kościoła?! No cóż, nie musimy. Ale uzgodniliśmy jak zaczynały się roraty, że postaramy się codziennie jeździć na nie, chyba, że się pochorujemy, to odpuścimy sobie. Średni syn trochę co prawda pokaszluje, ale tylko trochę, a ja kicham na potęgę, do tego z nosa woda już 3 dzień mi leci - nie umiem tego kranu zakręcić!!! Ale dajemy radę i

"Jesień w Brukseli" Katarzyna Targosz.

      Mamy jesień i dlatego wrzucam moje osobiste doznania na temat książki " Jesień w Brukseli" Katarzyny Targosz  . Nieskromnie dodam, że i tę książkę udało mi się zdobyć z autografem autorki :) Za co Kasi bardzo dziękuję :)  Bo wiosną tego roku opisałam książkę  "Wiosna po wiedeńsku" .         "Jesień w powieści ma wiele twarzy. To pora roku i przełom w życiu pewnej dziewczyny, która nie ma już nic do stracenia. To opowieść o samotności, cenie popełnianych błędów, wybieraniu własnej drogi, sile przyjaźni i miłości. Pełno w niej niespodzianek - tu osiedlowy blokers może zaprzyjaźnić się z dystyngowanym staruszkiem, ateistka odnaleźć Boga, tajemniczy zboczeniec zaatakować znienacka, a internetowy byt stać się realnym w najmniej spodziewanym momencie. To przede wszystkim historia przemiany, doprawiona szczyptą sensacji i sporą porcją słodko - gorzkich emocji. "      Od samego początku książka mnie wciągnęła. I choć mylnie odczytałam na początku tę B

"Góra Trzech Grot" Per Olov Enquist - recenzja.

     "To jest prawdziwa historia o czwórce mądrych i dzielnych dzieci, które uratowały życie sobie i dziadkowi w czasie pełnej niebezpieczeństw wycieczki na Górę Trzech Grot. Niewiele brakło, by wyprawa zakończyła się tragedią."       Jak już sam tytuł zdradza, fabuła książki będzie dotyczyła ale i rozgrywała się w dużej mierze właśnie w lub na Górze Trzech Grot. Per Olov Enquist w tej dziecięcej powieści za głównych bohaterów przedstawia czwórkę dzieci, uściślając - czwórkę swoich wnucząt. Książka zaczyna się od pewnej strasznej nocy, kiedy to podczas snu jedno z dzieci, dokładnie Mina, zostaje ugryziona przez krokodyla w pupę! Wyobrażacie to sobie? No masakra dosłownie! Ja nigdy w życiu bym nie chciała aby krokodyl ugryzł mnie w pupę - ani we śnie , ani na prawdę! Kiedy bliżej poznajemy Minę, dowiadujemy się, że często jej się coś tam śni, wtedy ona krzyczy i płacze a rodzice przybiegają i może ona wtedy zjeść lody. Taka mała szantażystka :) Jednak nie ma ona za duż

"Odchodzić" Agnieszka Moniak-Azzopardi - recenzja.

     " ŻYCIE JEST ZWYCIĘSTWEM WSZYSTKIEGO NAD NICOŚCIĄ. NOC, KTÓRA NAS CZEKA, ZAKOŃCZY SIĘ ŚWITEM. Czy można przygotować się na odejście kogoś bliskiego? W jakich warunkach najłatwiej jest zaakceptować zbliżanie się do swojego kresu? Narrator stara się odpowiedzieć na to pytanie, przedstawiając losy Teresy i Henryka oraz ich wnuczki Natalii."       Bardzo lubię czytać książki z historią w tle. A tutaj nie dość, że jest trochę wydarzeń historycznych, to jeszcze jest historia pewnej rodziny. Z początku denerwował mnie fakt, że są tu takie przeskoki w latach, wydarzeniach i miejscach. Że teraz czytam o wydarzeniach z roku 1924, a już po chwili czytałam coś z roku 1884, a potem znów z 1920 albo 1964 i znów 1938 roku. Ale potem już się oswoiłam. Wszystko ładnie mi się układało.        Pani Anieszka Moniak-Azzopardi napisała tę książkę bardzo przejmująco. Losy ludzi, którzy przeżyli II wojnę światową, którzy na własne oczy widzieli śmierć innych, bliskich im osób, ucieczki l

Spotkajmy się w Gdyni 4.

     To już 4 spotkanie w Gdyni - dla mnie osobiście to 2 w tym roku  tutaj pisałam  o marcowym spotkaniu. Żaneta z bloga  Mother and Son  oraz Marta z bloga  Rudym Spojrzeniem  normalnie kipią energią i biją chyba rekordy w ilości zorganizowanych spotkań w roku :) One mają ich aż 2! I na obu udało mi się być :)         Tym razem spotkanie odbyło się 21.10.2017r., w  Hotelu SPA Faltom  w Rumi - czyli tak jakby w przedpokoju Gdyni :) W spotkaniu wzięło kilka osób, które już znam, ale były też i nowe osoby, które z chęcią poznałam :) Dodam, że i tym razem byłam tam sama, bez dzieci i męża. Bo dobry tatuś zajął się dziećmi tego dnia :)      Jednak niecierpliwie czekałam na wykłady. Jeden temat szczególnie mnie interesował. A jaki? Dowiecie się w dalszej części :) Prelekcje rozpoczęła poprzez live'a  Lena Murawska , która nie mogła być z nami osobiście, ale była wirtualnie :) Opowiadała nam jak sobie zorganizować czas, by znaleźć kawałek czasu na blogowanie! Namawiała do

Ważni i ważniejsi na Blog Matters 2017 w Mielnie.

      TUTAJ  opisałam i pokazałam Wam jak wyglądał mój samotny wyjazd do Mielna na  Blog Matters . A teraz napisać muszę jeszcze o kilku ważnych sprawach. Organizatorki już przedstawiłam w poprzednim poście, ale muszę, no MUSZĘ o nich wspomnieć raz jeszcze, bo  Monika  i  Milena  przygotowując to spotkanie, włożyły w nie naprawdę OGROM PRACY! Dzięki dziewczyny!!! Jesteście super!!!        Tak jak w ubiegłym roku, tak i w tym gościł nas  Hotel SPA Unitral . To oni nam zapewnili ogrom kawy, ciastek i przekąsek. Dla chętnych była też możliwość wykupienia obiadu w restauracji hotelowej, a dodam, że jedzonko tam mają pyszne!!! Nakładasz sama co chcesz i ile chcesz, i wcinasz :)       Ale muszę też wspomnieć o sponsorach, których dziewczyny zdobyły i dzięki którym były i upominki.  Głównym sponsorem , który nawet extra ściankę na to wydarzenie udostępnił to  MPS Plastic Packaging & Private Label Cosmetics Manufacturer   .       Pozostali sponsorzy to: Rodos ,  Centrum ,