Przejdź do głównej zawartości

Koszyczki z kiwi.

      Mamy karnawał, a już niedługo będzie tłusty czwartek. Będziemy piec pączki, faworki i inne pyszności. Chciałam Wam podpowiedzieć, że możecie też upiec koszyczki z kiwi. Ja piekłam te koszyczki po raz pierwszy na tegoroczne urodziny najstarszego syna. Druga próba będzie niedługo - na męża urodziny :) A potem jeszcze na tłusty czwartek poza pączkami też mam zamiar je zrobić. 


     Dobra, dobra, wiem, że eksperci powiedzą, że mogły by te koszyczki ciut lepiej wyglądać. Ale tłumaczę się tym, że pierwszy raz je robiłam! Następnym razem wyjdą mi ładniejsze. Aczkolwiek uważam, że najważniejszy to jest smak! A w smaku naprawdę były dobre!!! Skoro nawet usłyszałam, że gdzie takie dobroci kupiłam? Znaczy, że smakowały. 

     A teraz przepis na ok. 25 porcji. Przepis mam z jakiejś gazety. 

Składniki:
25 dag mąki
8 dag cukru
15 dag margaryny
1 cukier wanilinowy 
1 łyżeczka skórki z cytryny
1 jajko
Krem:
1 budyń waniliowy
300 ml mleka
12 dag cukru
10 dag masła
4 owoce kiwi 
1 torebka przejrzystej galaretki

Przygotowanie:
   Mąkę przesiać, wymieszać z cukrem, dodać margarynę, cukier wanilinowy, skórkę j jajka. Szybko zagnieść, schłodzić w lodówce przez 30 minut.
   Wylepić ciastem małe foremki. Piec w temp. 180 stopni C przez 15 minut. Ostudzić. 
   Ugotować budyń z 300 ml mleka i cukru. Schłodzić. Masło utrzeć na masę, dodając stopniowo budyń. Masę przełożyć do woreczka cukierniczego i napełnić babeczki.
   Owoce kiwi obrać, pokroić i  udekorować babeczki.
   Przygotować galaretkę, używając o 1/3 mniej wody, niż jest w przepisie na opakowaniu. Ostudzić. Kiedy zacznie tężeć, polać nią babeczki. Wstawić do lodówki. Schłodzić, aż galaretka stężeje.

 Smacznego!

P.S. Możecie mieć kłopot z zakupem przeźroczystej galaretki. Ja nie mogłam nigdzie takiej dostać, więc kupiłam cytrynową i polałam cytrynową galaretką. Uważam, że obojętnie jaki smak się wybierze, będzie smacznie:) Ale chyba jednak czym jaśniejsza galaretka tym ładniejszy efekt.
     Dodam jeszcze małą uwagę co do nakładania ciasta w foremki. Ja nie miałam malutkich foremek, miałam ciut większe. A jako, że pierwszy raz takie słodkości robiłam, to nie wiedziałam ile tego ciasta w te foremki rozłożyć?!
Wyszło mi tak:

   Takie powiedzmy 3/4 wypełniłam. A potem podczas pieczenia cisto opadło trochę, skurczyło się i zobaczcie jak to teraz wygląda po upieczeniu:

   Więc chyba lepiej do samej góry wysmarować te foremki ciastem. Potem trochę też większe będą po upieczeniu. 

   Nam bardzo zasmakowały nasze koszyczki :) Oby i Wam ten przepis przypadł do gustu :) 


Komentarze

  1. Niech no tylko ten mój mąż-cukiernik wróci z pracy ;) Zaraz mu pokażę to cudo :D :D :D Mniam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I koniecznie proszę dać znać czy smakują te koszyczki Wam?

      Usuń
  2. Lubie takie przepisy, chociaż ten do najprostszych nie należy;) ale chyba sie skuszę, bo uwielbiam takie połączenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O właśnie, że ten przepis jest prosty! Uwierz mi! Ja nie cierpię skomplikowanych przepisów na ciasta czy ciasteczka! Lubię tylko takie łatwe i szybkie. A ten przepis do takich należy. Jedynie co mi najwięcej czasu zajęło, to wylepianie tych foremek ciastem. A tak to wszystko szło mi szybko i sprawnie.

      Usuń
  3. Apetycznie wygląda. Może kiedyś zrobię na jakąś imprezę parafialną?

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla mnie wyglądają smakowicie. Chodź na początku czytając Twój tytuł posta myślałam że przedstawisz jakieś DIY z koszyczków, w których są kiwi te plastikowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz :) Bo faktycznie taki tytuł może naprowadzić na inne tory :)

      Usuń
  5. Wygląda przepysznie lepiej niż ze sklepu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wygladają bardzo wiosennie z racji koloru kiwi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W końcu powolutku nadchodzi ta wiosna, to i odpowiedni kolorek :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo