Przejdź do głównej zawartości

LashVolution - co to takiego i do czego służy?

     Wierzcie lub nie, ale nigdy, przenigdy jakoś nie zawracałam sobie głowy swoimi rzęsami.W sumie podobały mi się takie jakie miałam. I nigdy, przenigdy nie pomyślałabym, żeby kupić sobie jakąś odżywkę wzmacniającą je! Zresztą, nawet nie wiedziałam, że takie odżywki istnieją! Gdzie można je dostać lub ile kosztują! Rzadko się maluję, ale używam tuszu do rzęs i nie narzekałam nigdy, że mam rzadkie czy krótkie rzęsy! Owszem, kiedy widziałam u kogoś piękne, gęste i długaśne rzęsy troszkę zazdrościłam takiej osobie. Ale każdy z nas został obdarzony czymś innym wyjątkowym. 

      Dlatego kiedy na babskim spotkaniu otrzymałam torby z ciekawostkami, odkryłam też LashVolution ! Jest to dla mnie totalna nowość! Moje nastawienie było sceptyczne! I choć od razu nie przystąpiłam do wypróbowania tego cudu, to byłam go mega ciekawa!


       Sami zobaczcie - opakowanie prezentuje się przepięknie :) A te długaaaaaśne rzęsy na opakowaniu! Ehhh.... 

      Na ulotce piszą:
"LashVolution to serum do rzęs o wysokiej skuteczności, które stymuluje i przyśpiesza wzrost rzęs oraz zwiększa ich objętość i gęstość. Preparat przeznaczony jest dla osób, które chcą mieć długie, gęste i mocne rzęsy. Idealny dla osób, które mają zniszczone, krótkie i słabe rzęsy. Produkt zgodny z wymogami FDA, Amerykańskiej Agencji ds.Żywności i Leków. "

     Skład:
Aqua, Glycerin, Myristoyl Pentapeptide-17, Propanediol, Chamomilla Recutita Flower Extract, Urtica Dioica (Nettle) Extract, Acrylates/C 10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Camellia Sinensis Extract, Dechloro Dihydraxy Difluoro Ethylcloprostenolamide, Disodium EDTA, Ethylhexylglycerin, Niacinamide, Phenoxyethanol, Propylene Glycol, Sodium Hydroxide.




      W pięknym pudełeczku znajduje się jak widać zgrabna buteleczka, w której jest 3ml serum. Niby tak mało, a starcza na bardzo długo. 


      To serum nakładamy na oczyszczoną skórę powieki - u nasady górnych rzęs. Robimy to wieczorem. Co nie oznacza, że stosujemy serum tuż przed spaniem! Można, ale i można użyć serum, a później zrobić sobie makijaż i gdzieś wyjść! Serum nie przeszkadza w zrobieniu makijażu :) Zalecają, aby stosować serum codziennie przez  8-12 tygodni - a potem dla podtrzymania efektu ze 2-3 razy w tygodniu. I ja tej zasady się trzymałam. 


      Choć ciekawostką dla mnie jest fakt, iż w ostrzeżeniach piszą, że nie zaleca się stosowania serum kobietom w ciąży, karmiącym piersią oraz osobom w trakcie chemioterapii i niepełnoletnim! Ja ciągle jestem karmiącą matką i stosowałam ten preparat, zresztą ciągle go stosuję i - odpukać!!!!- żadnych skutków ubocznych nie widziałam i nie widzę u syna!!! Ale info jest i jak co, to wiecie - ryzykujecie na własne życzenie ! 

      A my tu gadu, gadu, a nie pokazałam Wam jeszcze moich rzęs przed kuracją i po kuracji :)

PRZED


PO


      Od razu widać, że rzęsy stały się gęściejsze, mocniejsze i są dłuższe! Nie są takie jak na opakowaniu, no ale i tak mnie serum mega zaskoczyło. Znaczy - mega pozytywnie mnie LashVolution zaskoczyło! Jeśli więc chcecie kogoś oczarować pięknymi, długimi, gęstymi i mocniejszymi rzęsami, lub po prostu chcecie sobie poprawić humor pięknymi rzęsami, to zapraszam Was na stronę LashVolution, gdzie można zakupić ich serum.

       A wiecie co jeszcze mnie zaskoczyło? Podczas rozmowy z siostrą, pochwaliłam się, że dostałam takie serum do testów no i że zajrzałam z ciekawości na ich stronkę, żeby cenę zobaczyć. Wydała mi się spora cena jak za takie malutkie coś! Siostra natomiast zaskoczyła mnie, bo powiedziała, że ona wcześniej zakupiła sobie w pewnej drogerii też takie serum ale innej firmy i wydała na nie więcej kasy, niż kosztuje LashVolution! Choć niektórzy mówią, że nie ważne ile coś kosztuje, ważne, aby po zastosowaniu było widać efekty! A tu widzę efekty i myślę, że Wy też je widzicie? 


     A jeśli chcecie poznać jeszcze inne opinie o tym serum, to tutaj moje koleżanki piszą o nim: Cytryniaki i Konfabula.  

Komentarze

  1. Też ostrożnie używałam serum. Nic negatywnego nie zauważyłam. Serum jest godne polecenia 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, najważniejsze, że u nas skutków ubocznych nie ma widać :) A serum faktycznie, fajne :)

      Usuń
  2. No efekt ciekawy :) Miałam w zeszłym roku innej firmy ale nie było pozytywnych efektów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, a żeby ja tego serum nie dostała do testów, to bym nie wiedziała, że takie cosik istnieje. Ha, ha, taka nowoczesna jestem :)

      Usuń
  3. faktycznie efekt bardzo fajny!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo