Przejdź do głównej zawartości

Krokery - z czym to się je?

     Krokery firmy Indykpol dostałam do testów już jakiś czas temu od Streetcom. Wiecie, lubię nowości, lubię testować, aczkolwiek tym razem testy do super smacznych nie należały. Choć opinie różne były, no ale już piszę co i jak, wszystko po kolei :)


     Na początku dodam, iż trochę miałam problem z ich zakupem. Musiałam się ich naszukać. I choć w mieście obok mojej miejscowości jest Kaufland, to na półkach wzrokiem wodziłam, wodziłam i nie mogłam ich znaleźć! Ciężko było je dostrzec wśród innych opakowań krokietów, naleśników czy innych gotowych dań. Może gdyby te KROKERY stały w 2, 3 rzędach na półce, ale był tylko 1 rządek, więc ciężko było je zauważyć. Zresztą i dziś nic lepiej nie jest, bo dalej w tym sklepie tylko 1 rząd tego produktu o jednym smaku jest. 

      No właśnie - smaki! Ogólnie są 2 smaki: jak widać na zdjęciach jest Kroker z indykiem i Kroker drobiowo-wieprzowy. 



     U mnie przygoda była taka, że zarówno mojej familii, jak i innym osobom, które poczęstowałam Krokerami, to smak Krokerów drobiowo-wieprzowych bardziej przypadł do gustu, niż te o smaku indyka. Aczkolwiek wszyscy prawie twierdzili, że te Krokery są bez wyraźnego smaku! Brak im doprawienia. Choć może są i tacy ludzie, którym to odpowiada. Zresztą jeśli coś jest mało doprawione, to zawsze można sobie w inny sposób poradzić z tym. Choćby do tych maluszków dodać jakąś suróweczkę, sałateczkę, frytki czy sosik czosnkowy, majonezowy - co kto lubi :) I od razu smak jest inny. 

      W opakowaniu znajduje się 6 małych Krokerów. Ich cena to ok 7 zł za opakowanie. Uważam, że to gotowe danie, jest dobrym rozwiązaniem dla jednej osoby! Bo dla rodziny, choćby mojej, gdzie jest nas 5 osób, to niby jak mam 1 opakowanie rozdzielić? Musiałabym kupić kilka opakowań tego produktu i jeszcze jakąś sałatkę do tego - hmmm.... znam inne taniej wychodzące dania dla większej rodziny. No ale duży plus daję za mega łatwe i szybkie przygotowanie tych Krokerów! Można je upiec w piekarniku, można w mikrofali, a można i w głębokim oleju. No i danie jest bez konserwantów. Pewnie jeszcze skład byście chcieli poznać? Już pokazuję :)



      Ogólnie z kampanii jestem o tyle zadowolona, że poznałam coś nowego, mogłam rodzinie i znajomym opowiedzieć i dać posmakować nowość, po którą może nie prędko by sami sięgnęli w sklepie. I jako że mojemu mężowi nawet posmakowały te drobiowo-wieprzowe Krokery, to mam pomysł, co mu kupować na służbę do pracy :) Jednak ja i dzieci stwierdziliśmy, że nam nie do końca odpowiada ten smak. Nazwaliśmy to "pasztet w delikatnym ziemniaku i panierce z jajka i bułki tartej". Wy też mieliście okazję przetestować te Krokery? Jakie są Wasze opnie?




Komentarze

  1. U nas to mąż zawsze robi krokiety. Nie kupujemy gotowych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te Krokery to nie do końca są krokiety. To jednak jest inne danie. Ale fajnie, jak samemu się coś robi. Też uwielbiam samorobne krokiety, choć sama jeszcze ich w życiu nie robiłam :)

      Usuń
  2. Nie przepadamza takimi fast foodami z paczki ale od czasu do czasu się na coś skuszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też wolę coś własnej roboty, ale również czasem zdarza mi się sięgnąć po gotowca. Jakaś odmiana też jest potrzebna :)

      Usuń
  3. Też brałam udział w tej kampani podobnie jak Ty dostępność produktu była masakrystyczna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, dlatego trochę denerwuje taka kampania, kiedy to MY musimy biegać po sklepach lub nawet jeździć po innych miejscowościach i szukać produktów do testowania. Powinni je nam przysyłać, tak jak to kiedyś było.

      Usuń
  4. Nie jadłam i szczerze mówiąc... nie kuszą mnie ;) W ogóle jeśli chodzi o takie gotowe jedzenie - sięgam jedynie po pierogi :) Aczkolwiek gratuluję udziału w kampanii :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za opinię :) Jak widzę, jednak większość ludzi woli swoje wyroby, niż gotowce. To też się chwali :) Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Mój wujek pracuje w firmie produkującej m.in. krokiety. Dzięki temu miałam okazję spróbować krokietów z kebabem. Chociaż nic nie zastąpi tych domowych, z pysznym, czerwonym barszczem. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Cieszę się, że napisałam o minusach tego dania, zazwyczaj takie recenzje zawierają same zachwyty. Osobiście nie jadłam ich mimo, że uwielbiam jedzenie typu fast food, ale niestety nie wszystko zjem, bez problemu kupię hamburgera McDonald, ale już mrożonych dań z mięsa nie kupuję. Wiem, że są testy i badania , ale takie jedzenie to nie moja bajka.
    Jak mawiają o gustach się nie dyskutuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się że Ty napisałaś o plusach i minusach tego dania.
      (przepraszam literówka)

      Usuń
    2. To akurat danie nie należy do dań mrożonych. Ma bardzo krótką datę przydatności, dzięki czemu niby mamy mieć większą pewność, że jest zdrowa, bez polepszaczy czy innych chemicznych dodatków. Wiesz, ja lubię testować, poznawać nowe smaki, aczkolwiek to że dostaję to do testowania nie znaczy, że mam to wychwalać pod niebiosa! Uważam, że jak ktoś daje swój produkt do testów, to chce prawdziwej opinii o nim, a nie koloryzowanej :) Tym bardziej dziękuję Ci za miłe słowa :) Pozdrawiam :)

      Usuń
  7. Ja nie jadłam akurat tych krokerów, ale za to jadłam podobne danie tylko z innej firmy, akurat dobrze doprawione i pyszne, ale faktycznie nie jest to obiad dla rodziny. No i dość drogie te krokery to te co ja kupowałam kosztowały 10 zł na 10 szt i ważyły 1 kg.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest różnica i w wadze i w cenie. No ale jednak dzieciaki wolą cosik innego zjeść.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo