Przejdź do głównej zawartości

Babskie spotkanie - czyli Spotkajmy się w Gdyni 18.03.2017.

     To już 3 spotkanie, które organizowała Żaneta z Mother and Son w Gdyni. Gdynia jest mi bliska, bo przecież mieszkałam tam kilka lat, tam też pracowałam, no i tam urodziłam dwójkę starszych dzieci. Uwielbiam jeździć do Gdyni. Więc kiedy tylko dowiedziałam się, że jest organizowane spotkanie blogerek w tym mieście, to od razu się zgłosiłam! Jaka byłam szczęśliwa, kiedy dowiedziałam się, że dostałam się na to spotkanie!!!


     Nasze babskie spotkanie odbyło się w gdyńskiej Ciuciubabce. Przyznam szczerze, że nie raz i nie dwa przechodziłam obok tego lokalu, ale w środku byłam pierwszy raz! Jest to lokal przyjazny rodzicom z małymi dziećmi. Rodzice mogą spokojnie wypić kawkę, a dzieciaczki mogą się pobawić. Super, że jest takie miejsce! Bo kiedy ja mieszkałam w Gdyni i urodziłam swojego pierworodnego synia, takich lokali tam nie było. 

     Każda z uczestniczek miała przywieźć ze sobą podarki dla Gdyńskiego Dziecięcego Hospicjum, a poza tym odbyła się też licytacja kilku fajnych rzeczy na cel Hospicjum. Ale o tym za chwilę, najpierw jeszcze Wam przestawię kobiety/mamy/blogerki - z którymi tam się spotkałam :) 

organizatorka Żaneta Bomba Mother and son
Karolina Tuchalska odNova
Sylwia Narkowicz Świat w oczach mamy
Anna Chwastowska Mama Cukiereczki
Kalina Czarnopolska 22kilo
Joanna Misiak-Piotrowska Krzywa Prosta
Patrycja Ptaszek mamowato.pl
Justyna Kowalkowska MamaJu
Aleksandra Protasiewicz Okiem Alexa
Natalia Majewska Schwytane Chwile
Marta Kraszewska Rudym Spojrzeniem Na Świat
oraz ja Anna Radomska  Żyć nie umierać

     



     Czas płynął nam bardzo szybko, miło i wesoło. Wysłuchałyśmy ciekawych prelekcji, o nich napiszę w innym poście. Poza tym zjadłyśmy przepyszny tort od Kraina Wypieków Torty Trójmiasto.


      Żeby tego tortu nam było mało, to miałyśmy do zjedzenia drugi jeszcze od Ciuciubabki.


     No i wspomniana już przeze mnie licytacja na rzecz Gdyńskiego Dziecięcego Hospicjum, dla którego udało nam się uzbierać ponad 600zł. 














      Naszym fotografem była Hieronima Pietrzak fotografia.


     Tę fotkę chyba sobie wydrukuję i synom w pokoju przywieszę na ścianie :) 

  A sponsorami giftów, którzy zadbali o mamy/blogerki byli: Alexander Toys7th HeavenFISZKIYoclub.plDomowa ApteczkaTulaszek.







      I choć pogoda nam nie dopisała tego dnia, to 18.03.2017 był mega udanym dniem dla mnie! Żanecie raz jeszcze dziękuję za takie fajne spotkanie, pozostałym dziewczynom również dziękuję za rozmowę, żarty, ogólnie za to że wracałam z uśmiechem na twarzy. No i do zobaczenia :)


Komentarze

  1. Pomysł z wydrukowaniem zdjęcia - popieram! Żaden syn nie podskoczy ;)
    Dzięki za obecność! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A spróbowaliby! ;) To ja dziękuję, że mogłam być tam z Wami.

      Usuń
  2. Super było się poznać :) ja juz planuje kolejny wyjazd do Gdyni :D tym razem na ciut dłużej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I wzajemnie. Ja do Gdyni jeżdżę co jakiś czas. I tak się składa, że nawet jutro pojadę z dziećmi do Gdyni.

      Usuń
  3. GRa była niezła;ppp Miło było Cię poznać i powodzenia ze wszystkim!

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj te babskie spotkania mam blogujących, to zawsze wspaniała przygoda :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super sprawa, też bym chciała kiedyś się wybrać na takie spotkanie dla blogerek, szczególnie właśnie blogujących mam. Może kiedyś na takim będę. Tylko do Gdyni to daleko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tych spotkań to jest dosłownie cała masa! Tylko trzeba dowiadywać się gdzie obecnie coś się organizuje. Życzę żebyś się w niedługim czasie wybrała na jakieś takie spotkanie. :)

      Usuń
  6. Szkoda, że Gdynia jest na drugim końcu Polski, bo z niemałą chęcią wybrałabym się na takie spotkanie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, w Twojej okolicy też są takie spotkania. Na fb jest grupa SPOTKANIA BLOGEREK CAŁA POLSKA. Tam dają dziewczyny znać kiedy i gdzie coś się organizuje. Zaglądaj tam :)

      Usuń
  7. miło było Cię poznać! A Ciuciubabka fajne miejsce prawda :) Do zobaczenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I na wzajem :) Co do Ciuciubabki, to owszem, fajne miejsce :) Do zobaczenia :)

      Usuń
  8. Widać, że świetnie się bawiłyście :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Super sprawa! :-) fajnie,ze moglas wziac udzial w takim spotkaniu :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Super sprawa! :-) fajnie,ze moglas wziac udzial w takim spotkaniu :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Straszaka, a raczej przypominajkę dla synków już masz 😂. Cieszę się, że miałyśmy okazję się poznać. Mam nadzieję, że będzie jeszcze okazja powtórzyć. 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam taką nadzieję, że uda nam się jeszcze spotkać :)

      Usuń
  12. Świetne są takie spotkania i dostarczają wiele pozytywnych wrażeń! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tych wrażeń to ja miałam faktycznie sporo po tym spotkaniu :)

      Usuń
  13. świetne upominki, a spotkanie z pewnością bardzo ciekawe

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo