Przejdź do głównej zawartości

Nowi członkowie rodziny!

     Wiem, zachowałam się niefajnie, brzydko i w ogóle bleee. Bo naszych nowych członków rodziny na FB pokazałam, przedstawiałam, a przecież nie każdy z Was mnie ma polubione na FB ;) Są osoby, które tylko tutaj mnie odwiedzają. Tak więc nastąpi oficjalne przedstawienie :)

        JULIA I ROMEO 

     Przedstawiam Wam naszych nowych członków rodziny: żółto zieloną Julię i niebiesko białego Romeo. Nasze papużki faliste. Mamy je od 3 lutego, więc niedługo minie im miesiąc u nas :) Jeszcze nie oswoiły się na tyle z nami, żeby nam siadały same na rękach, ale pracujemy nad tym :) 

     W sumie, to mąż wypatrzył w necie mi fajną klatkę dla ptaszków. Bo chciałam jakieś ptaszki mieć. No a zacząć trzeba od przygotowania wszystkiego, czyli w tym wypadku od klatki, bo żarełko zawsze zdąży się kupić. Potem mieliśmy zdecydować jakie ptaszki kupimy. Czy to będą papużki faliste, czy może kozy albo nimfy, albo jeszcze inne ptaszki typu kanarek czy jeszcze całkiem coś innego. Kiedy byliśmy po klatkę u pana, okazało się, że ma też papugi na sprzedaż. Ta parka wpadła mi od razu w oko i na nią się zdecydowaliśmy. Pan nawet, żebyśmy od razu pędzić do sklepu nie musieli po jedzonko dla tej pary, dał nam z pół kilko karmy. Byliśmy wiec mega zadowoleni. I tym sposobem mamy dwie papużki:) Trochę nie mogliśmy dogadać się co do imion dla nich. Synkowie wymyślali takie, których ja miałabym problem ze spamiętaniem. W końcu maż podpowiedział, żeby nazwać je Romeo i Julia. Bo taka z nich zakochana para :) I co sądzicie o naszych ptaszkach? Może też ktoś z Was ma papużki? Jesteście zadowoleni, że je macie? Bo ja jak na razie nie mam powodu do narzekania :)


     ROMEO I JULIA POZDRAWIAJĄ :)

Komentarze

  1. Kochane te Wasze papużki. Niech się zdrowo chowają. Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale słodziaki!!! Prześliczne są, gapię się już chyba z pięć minut na nie. ������

    OdpowiedzUsuń
  3. łam kiedyś identyczną kolorystycznie parę. Byli bardzo mądrzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie nie wypowiem się o ich mądrości. Może jak dłużej z nami pomieszkają ;)

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Dzięki ;) A nie. Nie hałasują bardzo ;) Najwięcej hałasują z rana, gdzieś koło 7.00 i jak nasza kotka straszy ich pod klatką ;) Jeszcze po południu mają taki czas kiedy trochę hałasują. Ale bałam się nocy - jednak wtedy one są cicho i chyba nawet też śpią :)

      Usuń
  5. Jejku, jakie kochane! :D Nigdy nie miałam papużek, może dzieciom jak podrosną kiedyś zakupimy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nad każdym zwierzątkiem czy ptakiem trzeba się dobrze zastanowić, żeby potem nie były problemem, tylko cieszyły nas i były naszymi przyjaciółmi :) No i żeby był ktoś, kto się nimi będzie opiekował. A papużki były bardziej moim marzeniem, niż moich dzieci, aczkolwiek one też sie cieszą z nich :)

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Musicie je poznać osobiście :) Zapraszamy :)

      Usuń
  7. Muszą być fajne w końcu jedna z nich ma imię mojej córci, a jak wiadomo wszystkie Julki to fajne dziewczyny. Ja z papugami miałam do czynienia w papugarni zapraszam na wpis i u koleżanki jak jeszcze byłam w podstawówce to mega skrzeczały jak u niej byłam i pamiętam, że jak klatka była przykryta ręcznikiem to się uspakajały. A swoją drogą papuga koza nieźle :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, znam tę metodę, że jak za dużo skrzeczą papugi, to trzeba przykryć klatkę. Aczkolwiek do tej pory nie musiałam tego robić. Te papugi kozy mnie intrygują. Tylko właśnie trzeba na nie uważać, bo niby jak fruwają po mieszkaniu, to potrafią wszystko zjeść albo próbować zjeść. Są wszystkożerne jak prawdziwe kozy! No i podejrzewam, że więcej skrzeczą niż te nasze faliste ;) Ale może kiedyś się skuszę ;)

      Usuń
  8. Odpukać, bo pod tym względem mamy z nimi fajnie, że tyle nie hałasują. Chyba że rozkręcą się jeszcze, ale mam nadzieję, że nie ;) Ha, ha :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Swietne sa I nazywaja sie tak prosto, ze I ja zapamietam :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Fantastyczne, no i te imiona :) Miałam kiedyś papużkę, zbyt poufale się w stosunku do nas zachowywała, ale pewnie dlatego że brakowało jej takiej....Julii :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nam od razu pan powiedział, żeby lepiej parkę wziąć, więc wzieliśmy :)No i mamy taką zakochaną parkę :)

      Usuń
  11. Wyglądają uroczo ale ja się boję ptaków

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojejku! A co one Ci takiego uczyniły, że ich nie lubisz???

      Usuń
  12. My prawdopodobnie będziemy mieć latem jakiegoś gada albo gryzonia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie daj znać KTO zawita do Waszego domku :) U nas są kolejni nowi członkowie rodziny, ale przedstawię ich dopiero po komunii :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo