Przejdź do głównej zawartości

Komunijne zaproszenia.

     Minęły 2 lata i ja znów stanęłam przed wyborem zaproszeń na komunię. Nie chciałam takich zwykłych, jak w sklepach mają, ale i takich za 7zł za sztukę to też nie chciałam. Chciałam zaproszenia ładne, z imieniem mojego synka i w przystępnej cenie. No i takie właśnie zakupiłam tutaj. A tak wyglądają :) 


     Tak więc powolutku do przodu. Jakoś naprawdę nie mam takiego ciśnienia jak miałam szykując komunię pierworodnemu. Tym razem nie mam jeszcze nawet alby kupionej. Bo w tym roku ksiądz już nie wypożycza alb i każdy musi sobie kupić.  Jeszcze nie mamy poświęconych książeczek ani łańcuszków. Ksiądz jakoś dla nas naprawdę czasu nie miał, a komunia za 7 tygodni! W ubiegłym tygodniu było bierzmowanie i ksiądz tym wydarzeniem był zajęty! Teraz może w końcu zajmie się naszymi dziećmi komunijnymi. ;) Coś czuję, że jak naprawdę ksiądz weźmie nas w obroty, to spotkania nam naszykuje co niedzielę! Ale jakoś to będzie ;) I raz dwa zleci. A ktoś z Was też szykuje się do komunii w tym roku???


      Tu dla porównania link do wpisu z zaproszeniami na komunię starszego synia ;) zaproszenia Ksawka

Komentarze

  1. Nam do komunii brakuje jeszcze parę lat, ale jak czasem czytam lub słyszę jakie wymagania mają księża to ręce opadają. Masz rację czas szybko zleci, a zaproszenia bardzo ładne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;) Co do wymagań, to nasz na szczęście nie ma wygórowanych i drogich wymagań. On raczej więcej wymaga by tutaj dziecko przeczytało coś podczas mszy, a tu ktoś coś zaśpiewał. Po prostu chce, żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik i żeby wszystko dobrze poszło.

      Usuń
  2. bardzo ładne- proste klasyczne! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam jeszcze chwilę czasu, ale za cztery lata i ja będę wybierała zaproszenia komunijne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To szybko zleci ten czas. Ja nie mogę uwierzyć, że te dzieci tak szybko dorastają!!!!!!!!

      Usuń
  4. proste, ładne i najważniejsze na temat :) super są!

    OdpowiedzUsuń
  5. Proste zaproszenia są najładniejsze. Wasze mi się bardzo podoba.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo łądne! ja jakoś nie pomyślałam i nie wysyłałam zaproszeń!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja musze wysłać zaproszenia, bo rodzina choć i ta najbliższa mieszka dalej od nas lub jeszcze dalej. Więc wysyłamy zawsze zaproszenia.

      Usuń
  7. U mnie komunia jeszcze trochę póki co przed nami pierwsza klasa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się tylko tak mówi, ale wiem jak to było, kiedy pierworodny szedł do pierwszej klasy. Też wtedy nie myślałam o komunii, a te 2 latka tak szybko zleciały!!! Teraz pierworodny jest już 2 lata po swojej pierwszej komunii, a drugi synio się szykuje :)

      Usuń
  8. Śliczne zaproszenia wybraliście dla Patryka. Te 7 tygodni zleci nie wiadomo kiedy. Ściskam gorąco

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Karolino za miłe słowa :) No i wiem, mam pełną wręcz świadomość, że te tygodnie mega szybko zlecą!!! Achhh...

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo