Przejdź do głównej zawartości

Plecaki ST.RIGHT - takie plecaki noszą moi synowie do szkoły.

     Za 3 dni dzieci wracają do szkoły. I znów zacznie się ten cały harmider związany ze szkołą: poranne budzenie synów i ponaglanie ich, żeby nie spóźnili się na autobus, pilnowanie w odrabianiu lekcji i w nauce, te wywiadówki ehhhh... No ale dziś chciałam pokazać Wam jakie plecaki mają moi chłopcy. 



     Te plecaki moi synowie mają już jakiś czas. Dokładnie to ten z lewej - ten z ludzikami, młodszy synio dostał w połowie 2 klasy, czyli nosił go już półtorej roku i teraz dalej będzie go nosił w 4 klasie. A ten z prawej, niebieski, starszy synio dostał na początku 5 klasy, czyli nosił go rok i teraz też dalej do 6 klasy go nosić będzie. 

     Nie chcę Wam tutaj pisać epopei w stylu: co powinien mieć superancko dobry plecak, jakimi zasadami mamy kierować się przy zakupie plecaka dla dziecka?! To jest w każdym wpisie, wystarczy poszukać na necie, jest tego mnóstwo. Ja dziś chciałam Wam pokazać, że te plecaki ST.RIGHT ( z firmy ST.MAJEWSKI) kupiłam w różnych odstępach czasowych, synowie używali je odpowiednio półtorej roku i rok, więc mam już o nich swoje zdanie. I jestem z nich zadowolona - czym chciałam się tu pochwalić. Napiszę wielkimi literami, żeby nikt się nie doczepił :  NIE DOSTAŁAM TYCH PLECAKÓW OD NIKOGO, SAMA JE KUPIŁAM DZIECIOM.  Oba plecaki różnią się od siebie nie tylko wzorem czy kolorem, mają też inną ilość przegródek w środku czy inne usztywnienia na plecach. Ale to wszystko zaraz pokażę na zdjęciach. 

Zacznę od tego z ludzikami:)









     Teraz ten niebieski :)














     Jak sami widzicie, niebieski ma sporo tych przegródek, kieszonek, nawet jest kieszonka na telefon - choć akurat producenci nie wzięli pod wzgląd, że do tej przegródki smartfony się nie zmieszczą, he, he :) Ale jest i miejsce na podpisanie plecaka, jest wyjście u góry na słuchawki, są po bokach siateczki na napój. No jest wszystkiego wbród! 

     I tak synowie nosili te plecaki, rzucali na korytarzach w szkole, ciskali w szatni i w domu. Nie raz i nie dwa starszy miał swój plecak wypełniony po brzegi, bo miał takie dni, że musiał prawie wszystkie książki, ćwiczenia i zeszyty wziąć, ale jeszcze upychał kilka książek o Minecrafcie, żeby chłopakom w szkole je pokazać. Ledwo, ledwo czasem zapinał zamki. A jednak wszystko wytrzymało ten rok, tylko trochę z przodu materiał się poprzecierał - oczywiście od rzucania plecakiem. Ale zobaczcie sami fotki plecaków dziś!





     Na tym ostatnim foto widać jasne plamki - to właśnie przetarcia. Ale jak sami możecie ocenić, plecaki są wytrzymałe, zamki są wytrzymałe, synowie lubią je nosić bo są wygodne, pojemne, wodoodporne - ale dodatkowo żeby takie były opryskuję je środkiem odpowiednim do tego. Jeśli więc jeszcze ktoś nie kupił plecaka swojemu dziecku, to te z ST.RIGHT (firmy ST.MAJEWSKI) szczerze mogę polecić! Tym bardziej, że jeśli mój młodszy synio będzie tyle tego wszystkiego nosił co jego starszy brat czasem nosił, to młodszemu będę musiała zmienić plecak na podobny do tego niebieskiego. Czyli na większy i z większą ilością przegródek. I na pewno wybiorę nowy plecak z serii ST.RIGHT.  

Komentarze

  1. Dobry plecak to podstawa! Mnie denerwowała moda na walizki, bo dzieci potradiły spaść ze schodów ciągnąć to za sobą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Walizki nigdy mi się nie podobały i moim dzieciom zresztą też. Tym bardziej, że jeżdżą autobusem, to musieli by je wtachać do autobusu i wytachać i to w dwie strony.

      Usuń
  2. Moje dzieciaki też będą miały plecaki z zeszłego roku, choć trochę się obawiam, czy ten który ma synek nie będzie za mały do 4 klasy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, to masz ten sam problem co ja :) Bo najpierw zobaczę jak Pati się spakuje do swojego kolorowego plecaka, a jeśli będzie problem, to zakupimy nowy tornister :)

      Usuń
  3. Jeszcze przed nami ten etap Ale powiedz jaki są piękne ������

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj na ich stronce plecaków jest mnóstwo - kolorów i wzorów do wyboru!

      Usuń
  4. Kiedyś miałam fazę, gdy plecaków mi się odechciało (tak od 3 gimnazjum do pierwszego roku studiów). Finalnie z radością do nich wróciłam. Ba, ja nawet mam na liście "do kupienia pewnego pięknego dnia" plecaki do zadań specjalnych ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zawsze plecaki nosiłam, choć do średniej to taki nie na 2 szelkach tylko na 1 szelce, co nosi się jak torebkę. Ale zwykłe plecaki mają swój urok i nawet na rower są ok ;)

      Usuń
  5. Mam nadzieję, że plecaki posłużą chłopcom jeszcze przez długi czas. Aż żal bierze, że wcześniej nie słyszałam o tej firmie, bo na studiach zdarzało się, że jeden plecak służył mi przez... 3 miesiące. Co ciekawe, nic takiego z nimi nie robiłam, jedynie nosiłam w nim laptopa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja kiedyś nosiłam takie sztywne plecaki, później już materiałówki mama mi kupowała. Ale do zawodówki kupiła mi skórzany i nim jeszcze wzięłam go pierwszy dzień do szkoły, to nasza psinka mi go trochę pogryzła. Ale zaszyłam pogryzienia czerwoną wełną, a plecak był czarny i po plecaku wszyscy mnie rozpoznawali :)

      Usuń
  6. Bardzo fajne, wzór z rowerami to coś dla nas :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam zajrzeć na stronkę St. Majewski, tam mają taaaki wybór, że aż głowa boli :)

      Usuń
  7. Wyglądają ja porządne a do tego są ładne.

    OdpowiedzUsuń
  8. fajne plecaki

    https://emi-skucinska.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. U nas musiał być z Minecraftem, zresztą jak wszystkie elementy wyprawki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no rozumiem - taki wielki fan musi mieć w swoich ulubieńców :) U nas trochę Minecraft zszedł na drugi lub trzeci plan. Więc chłopcy aż tak nie wymagają ode mnie zakupów z ulubieńcami.

      Usuń
  10. Jeszcze duuużo czasu przede mną zanim dojdzie do kupowania plecaka.

    OdpowiedzUsuń
  11. U nas starsza córcia ma tornister pierwszoklasitka z niej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A więc gratuluję pierwszoklasistce i życzę wspaniałej zabawy poprzez naukę :)

      Usuń
  12. Ten blog jest po prostu rewelacyjny i tyle w tym temacie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Fajne :) za jakiś czas będziemy szukać dziewczęcej wersji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybór mają ogromny! Ja dostaję oczopląsu jak oglądam te wszystkie plecaki!

      Usuń
  14. Chciałam już napisać, że nie znam tej firmy, a co się okazało? Plecak kupiliśmy z tej samej firmy dla mojego piątoklasisty ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Fajne wzory, u mnie same dziewczyny, więc zupełnie inna stylistyka rządzi

    OdpowiedzUsuń
  16. Wizualnie - bardzo fajne plecaczki ;-)

    OdpowiedzUsuń
  17. Wbrew pozorom wybór plecaka ma ogromne znaczenie. Książki sporo ważą, dlatego warto wybrać model, który nie wpłynie źle na postawę dziecka. Warto zapoznać się z ofertą plecaków dostępna na stronie https://nos-to.pl/.

    OdpowiedzUsuń
  18. Super plecaki można również kupić online w sklepie: https://nos-to.pl/kategoria-produktu/plecaki/plecaki-do-przedszkola/ Mają spory wybór, zarówno dla chłopców jak i dziewczynek :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo