Przejdź do głównej zawartości

"Niepamięć" Jolanta Kosowska.

     
     "... Niepamięć, to przeklęte słowo, to niemoc, która mnie więzi. ..." 
Niepamięć - z czym kojarzy Wam się to słowo? Czy mieliście kiedyś zanik pamięci? I nie chodzi mi tutaj o luki w pamięci po imprezie, choć i to jest niepamięć, he, he :) Ja w dzieciństwie miewałam omdlenia i choć trwały kilka chwil dosłownie, to nie wiem co się w tych momentach działo. Aczkolwiek zaraz wszystko wracało do normalności i było ok. W książce pani Jolanty Kosowskiej pt. "Niepamięć" jest całkiem inna sytuacja opisana. 


     "Niepamięć... To dar czy przekleństwo?
Jak to jest obudzić się w zupełnie innym świecie? Nie pamiętać swojego imienia, nazwiska, nie mieć żadnych wspomnień, żadnego punktu zaczepienia w przeszłości?Czy można żyć w poczuciu braku tożsamości, w rzeczywistości, której nijak nie jest się w stanie zrozumieć?

Śpiączka podzieliła życie Katarzyny na dwie części. W pierwszej kochała i była kochana, o jej uczucia rywalizowało dwóch mężczyzn. W drugiej uczy się żyć od nowa. W pewnym sensie ma szansę na drugie życie, jest jakby stworzona na nowo, taka sama , a zarazem zupełnie inna. Stopniowo powracają pojedyncze wspomnienia, lecz są one niespójne i nielogiczne, nie układają się w całość. Obrazy z przeszłości mieszają się z teraźniejszością, luki w pamięci uzupełniane są konfabulacjami, niepewności towarzyszy narastający lęk, przeradzający się w paniczny strach.

Czy Katarzyna przypomni sobie poprzednie życie? A może to drugie życie wyda jej się lepsze?"

     

     W tej książce poznajemy ciekawych bohaterów. Najpierw Michała i Katarzynę, później Romana, potem jeszcze Alena. To z nimi w roli głównej toczą się w tej książce różne perypetie. 
    
     Ale zacznę od tego, iż książka podzielona jest na dwie części: część 1 Michał, część 2 Katarzyna. 
     W tej pierwszej części poznajemy młodego lekarza i wykładowcę za razem, który topi swoją rozpacz po utracie ukochanej w alkoholu i stacza się coraz bardziej. Pomocną dłoń wyciąga do niego profesor Wolski, który przenosi go do Niemiec. I wtedy Michał zaczyna wspominać swoje studia, moment kiedy poznał Katarzynę, jak najpierw był jej przyjacielem, potem czuł do niej coś więcej, ale nie powiedział jej tego. Wspomina kiedy poznali Romana, jak to i on się zakochał w Kaśce. Jak ona zaczęła odwzajemniać pewne uczucia do Romana. U obu panów buzował testosteron, jeden i drugi chcieli być TYM WYBRANYM PRZEZ KATARZYNĘ! Wystarczyło małe nieporozumienie, żeby Kasia wyjechała z Romanem do Chorwacji i zaczęli tam planować swoją wspólną przyszłość. A Michała to dobiło i zaczął się staczać. Dzięki Wolskiemu wyjechał, dostał dobrą pracę, gdzie w krótkim czasie wspiął się wysoko po szczeblach kariery i był bardzo szanowanym genetykiem. Co nie oznacza, że zapomniał o Kasi. Ciągle o niej myślał, zastanawiał się co u niej? Jednak od tamtego ich wyjazdu nie miał kontaktu ani z Katarzyną, ani z Romanem. Więc kiedy dowiedział się, że Roman jest w Polce i jest chory, a raczej umierający, nie wahał się ani chwili i od razu przyjechał pomóc dawnemu przyjacielowi. Michał dał z siebie wszystko, dosłownie wszystko co mógł i pokonali chorobę Romka. W międzyczasie Michał dostał stare listy, które wysyłała do niego Kasia z Chorwacji. W ostatnim prosiła go o spotkanie. No cóż, listy przyszły o 4 lata za późno. Kiedy to czego nie było w listach, dopytał się u Romana i wyszło, że obaj przez kilka lat myśleli, że Kasia wybrała tego drugiego i z nim ułożyła sobie życie, po prostu nie mogli w to uwierzyć! Pozostało pytanie - gdzie jest Katarzyna i co z nią się dzieje???! Michał pojechał nawet do Chorwacji jej szukać, ale nie znalazł jej. Nieoczekiwanie Katarzyna pojawiła się w Niemczech na jednym z kongresów, w którym udział brał też Michał. No i spotykali się w końcu. 
     W drugiej części Katarzyna opowiada swoją wersję wydarzeń. Czyli kiedy to przyjechała na uniwerek, gdzie poznała Michała, dlaczego się przeniosła z Gdańska, jak to powoli też zakochiwała się w Michale. Opisane jest wydarzenie z Romanem, ich coraz bardziej łącząca więź, moment ukończenia studiów, postanowienia Kasi i jej wyjazd z Romanem. Potem zwiedzanie Chorwacji oraz moment kiedy za namową Romana Kasia napisała list do Michała z prośbą o spotkanie. Oczywiście do spotkania nie doszło i to nie z winy Michała, tylko Kasia nie przyszła w umówione miejsce. Tuż przed spotkaniem Katarzyna upadła i obudziła się dopiero jakiś czas później w chorwackim szpitalu. Ale nie pamiętała nic! Ani swojego imienia, ani nazwiska, ani jak znalazła się w Chorwacji, nie rozumiała też dlaczego Ci wszyscy ludzie mówią w niezrozumiałym dla niej języku?! W wyzdrowieniu Kasi pomagał pewien dziennikarz o imieniu Alen. Katarzyna nawet zamieszkała w domku Alena i Jeleny. Pomiędzy Kasią i Alenem zaczęła iskrzyć pewna więź. I to w sumie dzięki niemu Katarzynie zaczęła wracać pamięć. Kiedy bohaterka już większość sobie przypomniała ze swojej przeszłości, to Alen namówił ją na podróż do Polski. 

     


     Kiedy przeczytałam, że pani Jolanta Kosowska jest z zawodu lekarzem, to spodziewałam się w tej książce masę medycznych zwrotów, niezrozumiałych dla zwykłego człowieka. Owszem, jest tutaj trochę tych medycznych zwrotów, ale wszystko opisane jest tak prostym językiem, że nawet taki laik jak ja ogarnął to :) Książkę czytało mi się super, choć zarazem i z lekkim trudem. Super dlatego, że wszystko pięknie łączyło się w całość, bardzo dużo się tutaj działo, wprowadzano nowe osoby, ale szło wszystko pięknie sobie w głowie ułożyć. I ta wielka przyjaźń. Z trudem natomiast dlatego, iż ten ból, ta rozpacz niektórych bohaterów i z różnych powodów oraz tak śmiertelna choroba i oczywiście ta niepamięć głównej bohaterki,  potrafiły wywrzeć na mnie takie emocje, że odkładałam książkę na następny dzień. 

"...Jak długo nie masz emocji, jak długo zachowujesz dystans, nikt ci nie jest w stanie zaszkodzić, nikt cię nie urazi, nie skrzywdzi..."

"...Z dnia na dzień boję się coraz bardziej. Nie potrafię się już od tego uwolnić. Nic do niczego nie pasuje. Nic z niczym nie układa się w całość. ... Niepamięć, to przeklęte słowo, to niemoc, która mnie więzi. ..."

     Sami widzicie, że przytoczone przeze mnie cytaty potrafią dać człowiekowi do myślenia i refleksji. Ale i znalazłam w książce dwa razy wypowiedziane zdanie, które jednocześnie jest tytułem mojego bloga ŻYĆ NIE UMIERAĆ. 



     Czyli ja po prostu musiałam przeczytać tę książkę! :) Dziękuję pani Jolancie Kosowskiej, za możliwość przeczytania tej tak dobrej książki! Targały mną różne emocje podczas czytania, w mojej wyobraźni mogłam zobaczyć trochę Chorwacji, poprzez te dokładne opisy tego kraju. Mogłam też troszkę dowiedzieć się więcej o zanikach pamięci i odzyskiwaniu jej. A to trudny temat jest. Tak samo jak temat białaczki. Chcąc nie chcąc z tą chorobą więcej osób przegrywa walkę niż ją wygrywa i dlatego byłam ciekawa walki Romana z tą chorobą. Jednak najbardziej byłam ciekawa dalszych losów Katarzyny! Te 3 miłości względem jednej kobiety ciekawiły mnie do tego stopnia, że nie mogłam się doczekać końca książki, aby dowiedzieć się którą miłość ona wybierze?! Czy wybór był trafny i zgodny z moimi przypuszczeniami, tego Wam nie zdradzę, za to zapraszam Was do przeczytania tej książki. WARTO!



Tytuł: "Niepamięć"
Autor: Jolanta Kosowska
Ilość stron: 476
Wydawnictwo: Novae Res 

Komentarze

  1. Ciekawa recenzja, książka ma w sobie nutkę tajemniczości, która zachęciła mnie by po nią sięgnąć, choć to nie mój klimat

    OdpowiedzUsuń
  2. Brzmi całkiem intrygująco, przeczytam gdy będę miała okazję :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Brzmi ciekawie. Fajna recenzja, ale czy nie zdradzasz trochę za dużo szczegółów z fabuły? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, nie wiem czy za dużo zdradzam czy też nie. Bo podałam główne punkty. A tyle, co tam się działo, i co bohaterowie przeżywali to trzeba przeczytać samemu. Jednak dziękuję za radę i przy następnej recenzji wezmę Twoją opinię pod uwagę ;) Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Po takiej recenzji aż żal nie przeczytać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karolino koniecznie, jak tylko będziesz miała okazję :)

      Usuń
  5. Jak znajdę chwilkę to na pewno tą książkę przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo mi się podobała ta książka, czasem żałowałam, że trzeba iść spać 😀

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo