Przejdź do głównej zawartości

Nagroda za POROSTY :)

     W tym  poście kilka dni temu pokazałam Wam dwie prace moich dwóch synów. Te prace poszły na konkurs do Nadleśnictwa. Udział brały też inne szkoły, więc tym bardziej się ucieszyłam, że coś udało się wygrać :)


      Tak wyglądały obie prace. Jedna z masy solnej - to praca starszego syna, a druga praca z papieru toaletowego i to była praca młodszego synia. 

      Niestety młodszy nie zdobył żadnej nagrody, ani żadnego miejsca. Trudno. Za to dostał 6 z przyrody za wzięcie udziału w tym konkursie. A to też jest nagroda :) Starszy miał więcej szczęścia i zdobył 3 miejsce. I dostał nagrodę. Dodam, żeby nie było, że tych 3 miejsc podobno było kilka. Ale i tak się cieszę :) Tym bardziej,  że starszy 6 też dostał za wzięcie udziału w konkursie :) 


      Dyplom zawiśnie niedługo na ścianie u chłopców w pokoju, a książką zaopiekuje się mama :) To ja w naszej rodzinie lubię grzyby, więc kiedy wybiorę się na nie, to z takim atlasem tylko jadalne grzybki będę zbierała :) Dziękujemy za wszystkie kciuki :) 

      Chłopaki, jestem z Was obu dumna!!!!

Komentarze

  1. Odpowiedzi
    1. Ja też mam jeszcze jakieś swoje, a od kilku lat zbieram dyplomy dzieci :) Będzie pamiątka :)

      Usuń
  2. Gratulacje dla Ksawcia i dla Patryka. Prace śliczne, dla mnie obydwie na pierwsze miejsce! Zwłaszcza, że sama nie wpadłabym na to, jak zinterpretować temat.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy Karolino :) Dla mnie też obie prace zasługują na nagrodę :) Ale jury miało inne zdanie ;) Następnym razem może obaj zdobędą jakąś nagrodę ;) Pozdrawiamy serdecznie :)

      Usuń
  3. Bardzo udane prace - a dyplom i dobra książka to zdecydowanie zasłużona nagroda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się chyba bardziej z tej nagrody ucieszyłam, niż synek :) Ale to dlatego, że ja lubię grzyby i zbierać i jeść, a on nie lubi ani tego, ani tego :)

      Usuń
  4. Brawo. Sukcesy dzieci zawsze ogromnie cieszą

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajne konkursy, bo przy okazji synkowie na pewno dużo się nauczyli

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To na pewno. Nawet ja się nauczyłam. Bo nie wiedziałam, że ten grzybek na drzewie nazywa się porost :)

      Usuń
  6. Gratulacje. Ja bym nagrodziła obie prace.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również, ale Jury miało inne zdanie :) Może w kolejnym konkursie obaj zdobędą nagrodę? :) Zobaczymy :)

      Usuń
  7. Wspaniała wiadomość o zwycięstwie. Gratulqcje

    OdpowiedzUsuń
  8. Śliczne prace wiec i nagroda sie należała

    OdpowiedzUsuń
  9. h. Prace starannie wykonane :)
    gratuluję obu chłopcom chęci, nie każdemu się chce robić coś dodatkowego.
    Brawo !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Kochana :) Masz rację - nie każdemu się chce. Jak są jakieś konkursy, to nie zawsze obaj biorą w nich udział. Czasem tylko jeden, bo drugiemu się nie chce.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo