Przejdź do głównej zawartości

"Jedno życie" Anna Dąbrowska.

     "...Miłość przychodzi do nas nagle, nie pytając o pozwolenie. Prośby i błagania na nic się tu zdadzą. Oczy są ślepe, a serce nie słucha słów prawdy. ..." 
     W książce "Jedno życie" Anny Dąbrowskiej możemy się przekonać, że to prawda! Miłość przychodzi niespodziewanie, nie pyta się czy my tego akurat teraz chcemy. I tak było z głównymi bohaterami, których poznaliśmy w 1 części - "Jedna chwila", tutaj mamy już 2 część i ta miłość kwitnie, jest coraz mocniejsza, aczkolwiek czasem wystarczy mała kość niezgody, aby nawet najbardziej zakochane w sobie osoby zaczęły tę drugą osobę o coś podejrzewać.


      "Emilia rozkwita w nowym związku. Nareszcie poznała wszystkie sekrety ukochanego i odważyła się podjąć zawodowe wyzwania. Wydaje się, że wspólne życie Emi i Matta wypełni szczęście i harmonia, jednak los bywa przewrotny i stawia na drodze bohaterów wiele przeciwności. Jedną z nich okaże się wuj Matta, James, który zrobi wszystko, by zniszczyć ten związek."



     W "Jednej chwili" Anna Dąbrowska przedstawiła nam głównych bohaterów swojej trylogii, pokazała nam jak się w sobie zakochali i jak Matt postanowił wyznać swoje wielkie sekrety Emilii. Oczywiście było tam sporo różnych innych zawirowań, poznaliśmy też przyjaciółkę Emi - Agnieszkę. Ona też skrywała pewną tajemnicę. I w tej książce, "Jedno życie"  autorka pokazuje, jak Emilia i Matt cieszą się tą swoją miłością. Jednak wuj Matta, James stara się za wszelką cenę pozbyć się Emi z życia swojego bratanka.  

"... - Mam nadzieję, że Matt już do ciebie nie wróci-..."

"... Dlaczego to właśnie prawdziwa miłość boli najbardziej?..."

"... Byłam skłonna wyjechać. Teraz, zaraz. To wszystko działo się zbyt szybko. Nie byłam gotowa na taką dawkę tajemnic, intryg i kłamstw. ..."


     Nastąpił moment, kiedy Emi uwierzyła w intrygę wuja i bez słowa zostawiła Matta. Wyjechała do Polski. Ale Aga w tym czasie była wyjechana ze swoją dawną miłością. Więc Emilia postanowiła trochę pomieszkać u przyjaciela - Adama. No właśnie, ona traktowała go jak przyjaciela, a on ją jednak trochę inaczej. Ale jej to nie przeszkadzało, bo w sumie wyznała Adamowi, że do niego nic nie czuje. Matt szalał natomiast z tej niewiedzy - co się stało?! Kiedy wszystko się wydało, poczynił pewne kroki, aby odzyskać swoją miłość. I kiedy znów już była sielanka, Emilia dostała 2 tajemnicze listy, dotyczące jej przeszłości. To znów wywróciło świat Emilii i Matta do góry nogami. 

     Autorka dozuje tutaj dosłownie wrażenia! Moje emocje sięgały zenitu! Czułam podekscytowanie, lekkie zdenerwowanie, momentami smutek i lęk, czy żal. Kilka razy miałam łzy pod powiekami - jestem bardzo emocjonalna i nic na to nie poradzę ;) Ale w tej książce jest też miłość, radość i przyjaźń. Ogólnie czytało mi się książkę lekko, przyjemnie i szybko. I nawet porównałam sobie sama parę głównych bohaterów - Emilię i Matta, do pary z książki "Zmierzch" - Belli i Edwarda. Dlaczego? Bo w "Zmierzchu" para ta nie miała zostać parą. Ich miłość była czymś złym, ciągle mieli pod górkę. Tutaj z Mattem i Emilią jest podobnie. Wszystko ich ciągnie ku sobie, ale mają sporo przeszkód do pokonania. Czy będzie im w końcu dane ułożyć sobie razem życie tak jak oni tego chcą? Hm... i tutaj też autorka dała czadu, choć troszkę żałuję zakończenia. Zakończenie trochę mnie zawiodło tym razem. Ponieważ w pierwszej części zakończenie było niewiadomą! Autorka urwała książkę w takim momencie, że aż zła byłam na to! Tutaj już, już myślałam, że też tak będzie i kurcze trochę się zawiodłam, bo zakończenie jest takie, że można samemu się trochę domyślić dalszej części. Aczkolwiek - z niecierpliwością czekam na 3 część, żeby doczytać zakończenia. Muszę wiedzieć co dalej będzie choćby z Emilią? I czy będzie też tam coś o Agnieszce, Jeremiaszu, albo Adamie? A że zbliżają się święta, to ta książka jest bardzo fajną odskocznią od codzienności i może nas oderwać od gotowania, sprzątania i pakowania prezentów :) 

 Tytuł: "Jedno życie"
 Autor: Anna Dąbrowska
 Ilość stron: 280 
 Wydawnictwo: LIRA 

     Dziękuję  Annie Dąbrowskiej oraz Wydawnictwu LIRA za możliwość przeczytania tej książki :)



     



Komentarze

  1. Może kiedyś znajdę czas by przeczytać 👌👌

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba nie mój gust czytelniczy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Podsunęła mamie tytuł, bo ja nie przepadam za ksiazkaki

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie czytałam książek Anny Dąbrowskiej ale jak tylko uporam się z moim stosikiem na pewno sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapowiada sie fajnie, poszukam w bibliotece:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, polecam, a najlepiej od razu pierwszą i drugą część.

      Usuń
  6. Zapowiada się bardzo romantycznie, może sięgnę po nią jak będę chciala odpocząć od horrorów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! Taka odskocznia od mrocznych klimatów! W sam raz :)

      Usuń
  7. Chętnie bym sobie przy niej usiadła i chwilę odpoczęła od tego świątecznej zamarachy.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobry na wieczór pod kocem, z herbatą w ręku.

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajnie na chwile odskoczyć od całego rozgardiaszu przedświatecznego z ksiązką w dłoni

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie bardzo w moim guście, wolę więcej akcji i najlepiej jakąś kryminalną zagadkę :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo