Przejdź do głównej zawartości

"Jedna chwila" Anna Dąbrowska.

     "...Nasze życie jest chwilą, dlatego trzeba starać się przeżyć je jak najlepiej..." W książce "Jedna chwila" Anny Dąbrowskiej główna bohaterka - Emilia Ligocka osiągnęła taki moment swojego życia, że postanowiła je wywrócić do góry nogami. 


     "Czy można być szczęśliwą w świecie, w którym wszystko, co się posiadało, było grą pozorów?
Emilia postanawia zmienić swoje dotychczasowe życie. Los jej sprzyja. Poznaje tajemniczego mężczyznę, który mocna ją intryguje. Dopiero przy nim czuje, co to znaczy żyć naprawdę. Zawiera z Mattem układ, który budzi w niej zarówno przerażenie, jak i fascynację... Czy można kochać kogoś tu i teraz, zapominając o złej przeszłości? Ile tajemnic jest w stanie znieść Emilia?"


    Na początku poznajemy młodą kobietę przed 30-stką, która właśnie szykuje się do własnego ślubu. Główna bohaterka, czyli Emilia Ligocka jest jednak tak przytłoczona przygotowaniami do ślubu i tempem tych przygotowań, że ma dość tego wszystkiego! Wolałaby zwolnić tempo, ale jej narzeczony lubi narzucać jej swoją wolę. Dlatego też Emi pęka w pewnym momencie i odchodzi od narzeczonego. Ten jednak uważa, że zdoła przekonać Emi aby nie zostawiała jego. Emilia zatrzymuje się u swojej przyjaciółki. W niej ma wielkie wsparcie i wie, że przyjaciółka jej we wszystkim pomorze. Ligocka musi wyjechać do Londynu - jest to wyjazd służbowy. W samolocie dosiada się do niej przystojny Anglik, który zabawia ją całą drogę aż do Londynu. Kiedy na miejscu okazuje się, że jej pracodawca nawet nie zapewnił jej miejsca w hotelu, jest trochę załamana. Ale z pomocną dłonią wychodzi do niej ów Anglik o imieniu Matt. On proponuje Emi pewien układ.Kobieta z początku czuje się oszołomiona i wystraszona, ale czy to pod wpływem emocji, czy też coś innego nią kierowało, nie wiem, ale zgodziła się na ten szalony układ z obcym mężczyzną. 



     Matt jest nie dość że przystojny, to jeszcze jest inteligentny, męski, wesoły, dżentelmeński ale przede wszystkim jest wolnym facetem!!! I coś między tą dwójką iskrzy od samego początku!

"...Jestem facetem, może nie tak urodziwym jak on, ale umiem rozpoznać, kiedy mężczyźnie zależy na kobiecie. ..."

     A skoro zależy facetowi na kobiecie, to możecie się domyślać, że będzie chciał spełniać jej zachcianki i otoczyć ją opieką. Ale nie on jeden otaczać będzie Emilię opieką. Jej przyjaciółka Agnieszka też jest w tym dobra. A jej porady potrafią rozśmieszyć :) 

"...Ten bałagan nazywa się Anatol, ma się rozumieć? Musisz potraktować go jak pyłek kurzu. Po prostu zdmuchnąć go ze swojego życia i nałożyć pronto antykurz..."

     Sporo dzieje się w tej książce. Główna bohaterka na brak wrażeń nie może narzekać. Zainteresowanych nią facetów jest tutaj więcej, a ona nie rozumie dlaczego oni wszyscy właśnie nią się interesują. Emilia wolałaby, żeby jej przyjaciółką - Agnieszką faceci się zainteresowali. Natomiast Aga skrywa pewną tajemnicę sprzed lat. Warto przeczytać jaką ;)




     W jedno popołudnie przeczytałam tę książkę. Wciągnęła mnie od samego początku. Normalnie wczułam się w rolę Emilii i TAKIE EMOCJE targały mną podczas czytania, że nie wiem jak je opisać! Po prostu przepadłam! Jest tutaj wątek miłosny, jest złość, jest wielka przyjaźń, jest tutaj kilka tajemnic - mniejszych i większych, są trudne wybory, ale i wesołe momenty. To wszystko razem dało cudowną, miłosną historię, która w pewnym momencie się zatrzymuje! A dlaczego? Dlatego, że jest to pierwsza część z trylogii, którą pani Anna Dąbrowska nam dawkuje jak lekarstwo, żebyśmy chyba nie przedawkowali :) Kiedy doczytałam ostatnią stronę czułam ogrom emocji i złość! Złość na autorkę, że w tak ważnym momencie urwała książkę i teraz co ja mam zrobić? Nie wiem przecież co się dalej wydarzyło??!! A ogromnie chcę poznać dalsze losy bohaterów. Nie tylko Emilii i Matta, ale i chcę wiedzieć co dalej z Agnieszką i z jej tak długo skrywaną tajemniczą miłością sprzed lat?! Pozostaje mi więc czekać na kolejne książki p.Ani :) A Wy jeśli lubicie takie klimaty miłosne, to serdecznie zapraszam do tej lektury :) 


Tytuł: "Jedna chwila"
Autor: Anna Dąbrowska
Ilość stron: 280
Wydawnictwo: LIRA

     Dziękuję pani Annie Dąbrowskiej oraz Wydawnictwu LIRA za możliwość przeczytania tej książki. 

Komentarze

  1. Jestem ciekawa czy również mnie by wciągnęła tak samo :) zapiszę sobie tytuł i jak tylko przeczytam mój stosik rozejrzę się za nią ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam. No i koniecznie po przeczytaniu daj znać, czy Ci się spodoba ta książka :)

      Usuń
  2. Miałam ją ostatnio w ręku, ale w księgarni była tak ogrona kolejka, że musiałam z niej zrezygnować.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie napiana recenzja, chociaż sama ksiązka nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa :) A co do książki, to nie każdy lubi to samo :) Może następnym razem Ciebie zainteresuję inną książką;)

      Usuń
  4. To nie jest książka dla mnie, ale świetnie napisana recenzja :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. No i może następnym 4azem książka bardziej przypadnie Ci do gustu. Pozdrawiam.

      Usuń
  5. Niestety ja sobie zostawię jeszcze myśl o tej książce - za ładna pogoda na czytanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, tegoroczna jesień nas rozpieszcza piękną pogodą. Można jednak wieczorem usiąść i poczytać sobie.

      Usuń
  6. Może być to calkiem fajna książka na jesienne popoludnia

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo lubię tego typu książki choć ostatnio czytam miłosne historie rzadko. Może czas wrócić do takiej lektury tym bardziej, że teraz wieczory takie długie. :) Bardzo podoba mi się okładka. Współczesne oprawy ksiazek-mam na myśli grsfikę-są naprawdę piękne bo takie rzeczywiste.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda :) Okładka rzuca się w oko ;) No i polecam tę lekturę ;)

      Usuń
  8. Sympatycznie, kiedy książka tak mocno się czytelnikowi podoba, i jeszcze świadomość, że kolejny tomy się pojawią. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, ale są i nerwy, że człowiek musi poczekać, aż te kolejne części się ukarzą ;)

      Usuń
  9. Brzmi ciekawie - i zdaje się, ze to idealna lektura na jesienne popoludnia i wieczory :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeśli książkę pochłania się zaledwie w ciągu kilku godzin to już świetna recenzja :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Czasem lubię sięgnąć po coś lżejszego. Zapisuję tytuł :)

    OdpowiedzUsuń
  12. W wolnej chwili chętnie bym po nią sięgnęła ;-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Usiłuję zdobyć tą książkę! Czy ktoś może ją odstąpić/odsprzedać?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo