Przejdź do głównej zawartości

"Nie jestem potworem" Carme Chaparro.

     Ta książka miała swoją premierę w Polsce 30 stycznia tego roku. Napisała ją hiszpańska dziennikarka, prezenterka i redaktorka telewizyjnego serwisu informacyjnego. I powiem na wstępie tyle, że na mnie wywarła wrażenie. 




     "W centrum handlowym pod Madrytem znika czteroletni chłopiec, Kike. Media natychmiast wiążą ten przypadek z zaginięciem w tym samym miejscu czteroletniego Nicolasa dwa lata wcześniej. Chłopca ani porywacza nigdy nie znaleziono. W madryckiej policji śledztwo prowadziła nadinspektor Ana Aren. Sprawa Kike trafia również do niej. W mediach liderem informacyjnym zostaje telewizyjny Kanał Jedenaście z jego czołową reporterką Ines Grau, prywatnie koleżanką Any. Sytuacja komplikuje się, gdy po kilku dniach w tym samym centrum handlowym dochodzi do zniknięcia trzeciego czterolatka, tym razem syna Ines."

      Sama jestem matką i mam czterolatka w domu. Gdyby zniknął, chyba bym oszalał! A przyznam się bez bicia, że czasem w supermarkecie oddali się ode mnie. Nie raz musiałam zostawić zakupy i przebiec kilka alejek sklepowych, by syna złapać za rękę i przypomnieć mu, że jesteśmy w sklepie na zakupach i nie bawimy się w berka czy w chowanego! Tym bardziej chyba emocjonalnie podeszłam do tej książki. Choć przyznam szczerze, że z początku jakoś mnie nie wciągnęła za mocno. Czytałam, bo czytałam, potem zrobiłam sobie przerwę i po jakimś czasie wróciłam do niej, żeby ją skończyć. A czym bliżej końca książki, tym kurcze emocje sięgały zenitu!

     Ale, ale! Przecież nie opowiem Wam całości, ani nie zdradzę zakończenia, które de fakto mnie totalnie zaskoczyło! Zdradzę Wam, że autorka w bardzo fajny sposób pociągnęła wątek porwanych chłopców. Nie szło w ogóle skojarzyć, kto mógł ich porwać! I tym bardziej o co chodziło porywaczowi, który porwał 3 chłopców, ale niczego nie żądał w zamian!? Nadinspektor Ana nie miała łatwego śledztwa w tej sprawie. Jeszcze kiedy to zmienił się jej główny przełożony, który w sumie nie bardzo ją lubił i nie ułatwiał jej tego śledztwa. Nie było łatwo Anie Aren odnaleźć tych chłopców. 

      Wiemy z opisu, że nadinspektor Ana Aren i dziennikarka Ines Grau były koleżankami. I tutaj też pojawiły się małe spięcia. Ines jako dziennikarka chciała mieć jak najlepsze i najciekawsze informacje dla swoich widzów. Wiadomo, chciała przyciągnąć widzów do tv. Próbowała podpytywać swoją koleżankę Anę. Ana z kolei jako nadinspektor policji, która prowadziła śledztwo nie mogła udzielać szczegółów ze swojej pracy. Tak więc był tutaj mały konflikt dwóch pań. Aczkolwiek jako koleżanki dalej utrzymywały ze sobą kontakt. I kiedy zaginął syn Ines, Ana starała się nie tylko odnaleźć syna koleżanki, ale i zrozpaczonej koleżance dać duchowe wsparcie. 

     Czy Ana odnajdzie wszystkich zaginionych chłopców? Czy znajdzie winnego zaginięcia tych czterolatków? Zapraszam do lektury tej książki. A ja dodam tylko, że fabuła książki oparta jest na prawdziwych wydarzeniach. I tym bardziej nie umiem sobie wyobrazić, dlaczego?, dlaczego osoba - ten porywacz zrobił to, co zrobił!?????? W książce co prawda TA OSOBA ujawnia swoje powody tego porwania. Jednak JA: kobieta, matka, matka czterolatka, nie umiem zrozumieć tych błahych, głupich, śmiesznych i idiotycznych moim zdaniem powodów TEJŻE OSOBY! 

     Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu MUZA.



Tytuł: "Nie jestem potworem"
Autor: Carme Chaparro
Ilość stron: 384
Wydawnictwo: MUZA
       

Komentarze

  1. Chętnie bym ją przeczytała :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam o tej książce, a teraz czekam, aż zamówią ją do biblioteki śląskiej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby jak najszybciej biblioteka ją miała w swoim składzie :) Ciekawej lektury życzę.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo