Przejdź do głównej zawartości

Kalambury obrazkowe od Alexander.

     Przyznaję się bez bicia, że ostatnio mało czasu mam no i chęci też na gry planszowe. Wiecie, pogoda dopisuje, w ogrodzie pracy mnóstwo, najmłodszy chce hasać od rana do wieczora na dworze. Ale znalazł się taki czas, aby właśnie na dworze zagrać w grę z synami. A że na Spotkaniu w Gdyni otrzymałam aż kilka gier od Alexander to wypróbowaliśmy grę KALAMBURY. 



      Tak jak napisano w instrukcji, tak też zrobiłam, czyli sprawdziłam czy zawartość opakowania zgadza się z listą umieszczoną na pudełku. I tu się wszystko zgadzało: karty "obrazki" - 165 sztuk, plansza, pionki do gry - 4, kostka do gry, żetony - 80 sztuk, klepsydra. 



      Potem przeczytałam zasady tejże zabawy i wyjaśniłam synom jak w to się bawić. Ogólnie to polega cała zabawa na tym, aby w każdej drużynie było po minimum 2 osoby i jedna osoba musi po wylosowaniu obrazka tak pokazać lub opowiadać, ale bez użycia hasła, żeby reszta drużyny jak najszybciej odgadła hasło i wtedy się wygra. 









        Jako że nas było chętnych do grania 3 - no dobra, najmłodszy też był chętny, choć nie kumał zasad i chciał wszystko robić po swojemu. A ja z synami i tak ustaliłam, że robimy ciut, ciut inne - swoje zasady. Zagraliśmy tak, że po kolei każdy losował kartę z obrazkiem i potem starała się ta osoba jak najlepiej pokazać dwójce pozostałych graczy żeby oni odgadli hasło. Jedne hasła były łatwiejsze do pokazania inne trudniejsze, ale zabawa była super! No i najmłodszy po swojemu też grał :)




     
      Jak napisano w instrukcji: "W tejże grze zwyciężyć może każdy, ważny jest refleks i umiejętność kojarzeń." 
Także z gry jesteśmy bardzo zadowoleni i polecamy z całego serca tę wesołą, rodzinną grę planszową od Alexander Toys. Może poszukujecie jakiegoś ciekawego prezentu dla dzieci na Dzień Dziecka ? Ta gra będzie super podarkiem :) Gra jest przeznaczona dla dzieci w wieku lat 7 +. A grać w nią mogą od 2 do 4 drużyn.

Komentarze

  1. Bardzo fajna gierka, idealna na rodzinne popołudnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj pograłabym w kalambury! Wieki się w to nie bawiłam!

    OdpowiedzUsuń
  3. My się zapoznajemy z grami Alexandra dopiero :) Kalambury uwielbiam dopóki nie usze rysować :) Myślę, ze z córka niebawem zaczniemy w nie grać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Najmłodszy ładnie z Wami grał, u mnie jak zaczynamy w coś grać, to najmłodsza wszystko rozrzuca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hubi lubi we wszystkim uczestniczyć i dopóki ktoś go na siłę nie będzie odpychał od gry, to ładnie potrafi się bawić.

      Usuń
  5. Nie znam jeszcze gier tego producenta, ale coraz częściej o nich czytam i chyba powinniśmy po nie sięgnąć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My mamy kilka gier od nich - niedługo przedstawię następne ciekawe propozycje.

      Usuń
  6. Moje dzieci dostały tę grę na dzień dziecka i w sumie zagrały w to tylko raz i jakoś nie są bardzo zainteresowane. Od dłuższego już czasu nie grają w dziecięce gry (choć kalambury nie są tylko dziecięce), tylko w takie, co my z mężem gramy ze znajomymi. Wg nich najfajniejsze są Dixit i Tajemnicze domostwo :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie znam tych gier :) Muszę się chyba trochę doszkolić ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo