Przejdź do głównej zawartości

"Człowiek w bandażach" Alex Sand - recenzja patronacka.

      Dziś przypada miesiąc od premiery "Człowieka w bandażach" Alex Sand. Jest to drugi tom, w którym przeczytamy dalsze losy Amelii i Antona. Poznaliśmy tych bohaterów w książce "Pan Strach", którą opisywałam Wam tutaj. Jednak od razu zdradzę, że można oba tomy czytać niezależnie od siebie, choć oczywiście lepiej jest znać historię od początku. 



     Tak tylko wspomnę, że w pierwszym tomie, czyli w "Panu Strachu" Amelię porwał i uwięził psychopata, który robił jej ogromną krzywdę i jeszcze to malował. Później Antona spotkało to samo, ale to finalnie on pomógł policji odnaleźć Amelię. Na koniec książki dowiedzieliśmy się też, że oprawców było dwóch i jeszcze udało im się uciec. 



     Czekałam cierpliwie na kontynuację "Pana Stracha", czekałam i się doczekałam. Nawet nie wiecie, jak przebierałam nogami ze szczęścia, kiedy dowiedziałam się, że będę mogła patronować drugiemu tomowi i będę miała możliwość poznania losów Amelii i Antona przed wszystkimi. Jednak na przeczytanie całości musiałam poczekać. No więc, co autorka zaserwowała nam w 2 tomie? 

     W "Człowieku w bandażach" poznajemy losy Amelii i Antona rok po tych traumatycznych wydarzeniach.  Amelia się ukrywa, Anton przeżywa fakt, że Amelia straciła do niego zaufanie i nie odzywa się do niego. I jakby tego było mało, ni z gruszki ni z pietruszki wypływają na światło dzienne obaj ich oprawcy Ricardo i Michael. Te dwa świry nie bojąc się złapania znów porywają kobiety, malują ich cierpienie i wszystko udostępniają na żywo w internecie. Oni wręcz upajają się cierpieniem tych porwanych kobiet. 


" - Witaj w nowoczesnych Inspiracjach do Sztuki - rzekł wytatuowany. - Mam na imię Michael, a to jest mój przyjaciel Ricardo. Wspólnie poprowadzimy tutaj cykl artystyczny, który zmieni twoje życie."


"Podczas naszych Inspiracji do Sztuki pokażemy ci, jak wywołać prawdziwe emocje i jak uwiecznić je na obrazie - oznajmił Michael. - Bo sztuka musi zostać uwieczniona. To jej druga ważna cecha, zaraz po wywołaniu emocji."


     Powiem Wam, że w tej książce dzieje się dużo i to od samego początku. Czytelnik nie ma chwili na wytchnienie, bo bohaterowie zaskakują, dodatkowo ciągle chodzi po głowie pytanie - dlaczego Ricardo pokazuje się w bandażach? Dlaczego nie pokazuje swojej twarzy, tak jak robi to Michael? Czyżby miał zmienioną twarz i ot tak codziennie przebywał wśród zwykłych ludzi, a teraz bał się, że ktoś go rozpozna? O co tutaj chodzi? Dlaczego znów ta psychopatyczna dwójka uaktywniła się po roku czasu? Do kogo będą się zwracać i kogo będą chcieli odzyskać? Dlaczego Amelia znów poczuje ogromny strach? I co w tej całej sytuacji zrobi Anton? 

     O ile w tomie 1 miałam ciarki na skórze, to tutaj miałam dreszcze podczas czytania. Akcja wciągnęła mnie na maksa!!! Momentami było drastycznie - więc jeśli nie lubisz czytać o łamaniu czy miażdżeniu części ciała, to odpuść sobie tę książkę! Bo opisy są naprawdę realistyczne i ma się wrażenie, że dosłownie widzi się to co tam się dzieje! Jest sporo bólu, cierpienia i strachu. Jednak powiem Wam, że to nie romans, to nie obyczajówka, tylko porządny thriller z kryminałem i sensacją. Mamy tu okazję poznać wszystkie wydarzenia od strony tych dwóch świrów, ale i ich ofiar oraz ludzi, którzy próbują ich odnaleźć. Dodatkowo jest tutaj przedstawiony pewien młody człowiek, którego historia ni jak ma się do całości, a jednak pewne wydarzenia zaczynają go łączyć z Ricardo i Michaelem. I choć ta historia jest tutaj nieskończona, to może Alex Sand pokusi się o dalsze jego losy. Czas pokaże. Wracając do całości. Ja chylę czoła do ziemi dla pomysłowości autorki. Bo tak realistycznie opisać te krzywdy, to cierpienie i niepokój podczas czytania, plus dopasować te wszystkie wydarzenia - to trzeba naprawdę umieć to zrobić. A Alex to umie i wychodzi jej rewelacyjnie! Wszystko jest tutaj ze sobą tak spójne, tematy trudne, a jednak pióro autorki tak lekkie, że czyta się płynnie od deski do deski. I ciągle chce się więcej :) Więc cóż jeszcze mam napisać, by przekonać tych, którzy nie czytali tej książki, aby jednak ją przeczytali? Może to, że jeśli szukasz mocnych treści, odważnych scen ( nie! nie z seksem, bo takich tu nie ma!), ale scen mocnych, brutalnych i realistycznych, plus chcesz wysilić trochę szare komórki i spróbować rozwikłać zagadki razem z bohaterami, to jak najbardziej sięgnij po tę książkę. Polecam też "Pana Stracha", bo tam poznacie od początku naszych bohaterów. 

#współpracabarterowa z Alex Sand i Wydawnictwem WasPos



Tytuł: "Człowiek w bandażach"

Autor: Alex Sand

Ilość stron: 324

Wydawnictwo: WasPos


      Dziękuję z całego serducha Alex Sand za danie mi możliwości patronowania tej jakże przerażającej a jednak wspaniałej książce. Natomiast Wydawnictwu WasPos dziękuję za książkę :)

Komentarze

  1. Na tak mocne książki muszę mieć odpowiedni czas w swoim życiu. Zaczynam od pierwszej części.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zatem życzę ciekawej lektury i jestem ciekawa czy polubisz się z Amelią i Antonem.

      Usuń
  2. Na pewno będę chciała poznać też pierwszy tom. Czuję, że to cykl idealny dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zatem naj najbardziej polecam zapoznać się z tą serią od 1 tomu :)

      Usuń
  3. Myślę, że przy najbliższej okazji sprezentuję ten cykl mojej chrzestnej. Lubi takie mocne lektury.

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię książki, które trzymają w napięciu od pierwszej do ostatniej strony - więc to chyba coś dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, jak lubisz napięcie, to tutaj jest go sporo. Polecam :)

      Usuń
  5. Brzmi intrygująco, chętnie dam jej szansę jak tylko nadarzy się okazja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam serdecznie, oczywiście jeśli lubisz takie klimaty!

      Usuń
  6. Brzmi niebezpiecznie i intrygująco, może się skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zdecydowanie książka dla mnie 😉
    Dzięki Tobie okładka mocno zapadła mi w pamięci, bo widzę ją bardzo często. Chciałabym przeczytać obie części.
    Zachęciłaś na maksa 😉❤️

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo