Przejdź do głównej zawartości

"Złudne nadzieje" tom 2 Adriana Rak - mój patronat.



    "Niewątpliwie sielanka, którą stworzyliśmy w Krzczonowie, za bardzo mnie uśpiła. Żyłem, byłem szczęśliwy i zakochany. I to był mój największy błąd. Błąd, który kosztował mnie całe moje życie..."

  

   3 lata, aż 3 lata kazała nam wszystkim czekać Adriana Rak na kontynuację losów Natalii i Daniela. "Złudne nadzieje" tom 1 recenzowałam tutaj, a dziś zapraszam Was na moją patronacką opinię tomu 2 "Złudnych nadziei". 

   W pierwszym tomie poznaliśmy Natalię i Adama. Adam to baaaardzo toksyczny facet, który bił i gwałcił Natalię. Na szczęście, dzięki mamie i siostrom tej młodej kobiety, udało się z pomocą przystojnego Daniela uwolnić ją z rąk oprawcy. Daniel wywiózł Natalię do Krzczonowa. Przez jakiś czas była nawet sielanka. Aż pewnego dnia... No właśnie, pewnego dnia Daniel musiał wyjechać, zostawił kobietę ze swoją siostrą i ochroniarzami. A jednak i to nie powstrzymało Adama przed ponownym porwaniem Natalii. Jak mu się to udało? Doczytacie już w tym drugim tomie. Dlaczego znów porwał naszą bohaterkę? Bo nie mógł znieść upokorzenia, że kobieta od niego uciekła. Nie mógł się z tym wręcz pogodzić. Dlatego znów ją porwał i naszykował jej masę kolejnych upokorzeń, znęcania się psychicznego i fizycznego oraz znów posunął się do gwałtu.  Tutaj ten psychopata posunął się do kolejnych kroków, które zaskakują czytelnika, a które jednocześnie dobijają psychikę naszej bohaterki. Przenosi ją w różne miejsca i szykuje dla niej ... niespodziankę, na którą ona nie jest gotowa. A Daniel w tym wszystkim jest załamany, ale i próbuje odnaleźć ukochaną. Tylko czy mu się to tym razem uda? Czy zdąży na czas? Bo czas odgrywa tutaj bardzo ważną rolę!


   "...- Ty i twój kochaś powinniście skończyć w piachu, bo tak przecież kończą moi wrogowie. "


   Powiem tak. Ogromnie się cieszę, że w końcu doczekałam się kontynuacji "Złudnych nadziei". Fakt, że mogłam poznać w końcu dalsze losy Natalii, która ogromnie dużo przeżyła u boku tego zboczeńca Adama. A jednocześnie ta delikatna kobieta się nie poddała, nie załamała do końca i uciekła z Danielem. Który to nota bene był jej byłym narzeczonym. Więc znali się dosyć dobrze i uczucie kiedyś ich łączące nigdy nie wypaliło się do końca. Czytając mamy możliwość poznania danej sytuacji albo jako Natalia, albo jako Daniel. Więc poznajemy też ich myśli i przemyślenia. Co bardzo pomaga zrozumieć różne sytuacje. Jednak miałam ochotę kilkukrotnie wstrząsnąć Natalią. Kurcze, nawet czasami miałam wrażenie, że zachowuje się nie tak jak powinna w danej sytuacji. Jednak potem tłumaczyłam sobie, że przecież w 1 tomie też taka była i po tym wszystkim co przeszła, nie może tak od razu stać się mega śmiałą i taką odważną. Że ten strach, obawa że oberwie za byle co w niej ciągle jest. Zakończenie trochę mnie zaskoczyło i zdenerwowało, ale w sumie cieszę się, że stało się tak jak się stało. Wyjaśnię tylko, że zdenerwowało mnie to, że Natalia zwlekała z tym co zrobiła - ale ostatecznie brawo za odwagę. A Daniel to powinien swoim przyjaciołom, a nawet i pracownikom kilka kolejek postawić. Bo bardzo go wspierali wszyscy w poszukiwaniach ukochanej. 


   " Gdy ten zabawiał się w najlepsze, próbując przypomnieć mi o tym, że jestem zerem, pieprzonym zerem, z którym mógł zrobić, co tylko chciał, próbowałam choć na chwilę odciąć się od rzeczywistości. W duchu zaczęłam odliczać minuty do końca tego niszczycielskiego aktu i ten, na szczęście, wreszcie nastąpił."


   Adriana Rak zaserwowała tutaj czytelnikom niezłą jazdę emocjonalną. Bo są porwania, wykorzystywanie seksualne, bicie kobiet, zabójstwo, szantaże, chęć zemsty, strach, ból, ale jest też miłość i przyjaźń. Jest też samouwielbienie - to dotyczy Adama. Takie wielkie jak on ma ego, to nikogo takiego nie znam. Dziękuję Adriano za dokończenie tej historii. Mogło być inne, ale przyznam się szczerze, że takie też mnie satysfakcjonuje. Bo zaskoczenie było, wartka akcja była, bohaterowie wywoływali we mnie przeróżne emocje, no i nie spodziewałam się, że jeszcze tyle spadnie na Natalkę. Ach... Ta kobieta w swoim nie tak długim życiu przeszła aż za dużo. Oczywiście za dużo złego! 

#współpracabarterowa z Adrianą Rak i Wydawnictwem WasPos




Tytuł: "Złudne nadzieje" tom 2 

Autor: Adriana Rak

Ilość stron: 240

Wydawnictwo: WasPos


   Dziękuję Adriano za możliwość patronowanie tej książce. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś mi się to przydarzy :) A Wydawnictwu WasPos dziękuję za książkę. 


Komentarze

  1. Czytałam i jeszcze kiedyś do tej historii wrócę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Trochę mroczna ta historia, ale na pewno mocna emocjonalnie. Skoro kontynuacja już się pojawiła to ja chętnie przeczytam całość

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo emocjonalna ale chyba większość książek autorki taka jest?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo