Czasem myślę sobie, że już o wszystkim czytałam. I wtedy trafia mi się kolejna historia, która mnie zaskakuje, rozśmiesza, doprowadza do szybszego bicia serducha i mało tego, mam ją jeszcze pod swoimi skrzydełkami patronackimi! I wiecie co wtedy czuję? Rozpierającą dumę!
Lenę Miłek poznajemy w momencie, kiedy to jej uroczy mąż hazardzista postanawia podbić w grze a stawką jest tydzień z jego żoną. Mężulo przegrywa, a wygrany prezent, w postaci tygodnia z Leną wygrywa Misza - człowiek Olega. Co prawda kobieta podoba się samemu Olegowi, ale ten oddaje ją swojemu człowiekowi. Naszemu bohaterowi nie w smak ta cała wygrana, ale bierze "prezent" do domu. A tam? Sprawy toczą się swoim biegiem. Lenka w pewnym momencie dobrowolnie oddaje się Miszy i oboje czerpią z tego ogromną przyjemność i radość. Wszystko psuje się następnego dnia. Potem się rozstają, ale oboje ciągle nie mogą zapomnieć o sobie. Pewne niedopowiedzenia powodują oziębienie stosunków między tą dwójką. Niemniej powrót naszej bohaterki do męża też nie jest łatwy. Bo kobieta zdaje sobie sprawę, że tak naprawdę mało znaczy dla niego i on traktuje ją jak rzecz. A dalej jest tylko ciekawiej. Bo autorka tak prowadzi akcję, że Lena i Misza kiedy mają okazję się spotkać, to aż iskrzy od nich. Jednak ich charakterki ciągle psują relacje i potem następuje znów ochłodzenie. A Lena niby próbuje dać mężowi kolejną, już ostatnią szansę, ale jednak po głowie chodzi jej pewien plan. Czy nasza bohaterka zrealizuje swój plan? Czy uda jej się zostawić męża? No i czy będzie kiedyś w końcu z Miszą? A Misza, czy ten mężczyzna będzie w stanie wyrwać się od Olega i będzie chciał czegoś więcej niż tylko seksu od Leny? I dlaczego ten cały Oleg tak ciągle chce Lenkę dla siebie?
Takiej historii jeszcze nie czytałam. A tę przeczytałam dwa razy i za każdym razem miałam ciarki na ciele. Od pierwszej strony wpadłam w tę historię. Dosłownie i w przenośni. Owszem, były momenty, kiedy chciałam potrząsnąć Lenką, żeby coś więcej powiedziała do Miszy. Albo przywalić Miszy, aby ten nie był takim raptusem, a spokojnie dał się wytłumaczyć kobiecie. Jednak wtedy nie było by tak ciekawie i nie targałyby mną takie emocje. Ta dwójka jest stworzona dla siebie. Jednak oboje mają swoją przeszłość. Oboje są wplątani w związki, które chcą zakończyć. Ona z mężem, a on z pracodawcą. Ciągnie ich do siebie, jak magnes, do tego iskrzy pomiędzy nimi jak w wulkanie i te ich charakterki. W tej historii mamy porwania, pobicia, nielegalne walki, gwałty, wypadki, problem z hazardem, ale też zauroczenie, miłość, strach, ból, przyjaźń, zazdrość i poświęcenie. Autorka pokazuje jak niektórzy bohaterowie traktują kobiety przedmiotowo. A przecież MY nie jesteśmy przedmiotami! Mówi się też, że nie ocenia się książki po okładce. Tutaj Misza ocenił tak Lenkę. Nic nie wiedział o niej, ale zdanie sobie wyrobił. Mylne, ale o tym na początku nie wiedział. W sumie ludzkie zachowanie, bo nie jeden z nas też tak robi - prawda? W tej książce Edyta Kene pokazuje sporo różnych trudnych tematów, ale wszystkie takie życiowe, co faktycznie mogłyby się wydarzyć. Bohaterowie mega realni - pan Dariusz wymiata!!! Ale i Dawida polubiłam. Autorka poprzez tę historię pokazuje, że dla kogoś, kto jest dla nas bardzo ważny, jesteśmy w stanie wiele poświęcić. I to jest też tutaj pięknie pokazane. Czy nasza para bohaterów będzie razem i będzie happy end? To sobie przeczytajcie. Ja serdecznie zachęcam do tej lektury. Tylko od razu zaznaczę, że to nie jest historia dla nastolatek, ale dla dorosłych kobiet.
#współpracabarterowa z Edytą Kene
Tytuł: " Nie będę prezentem"
Autor: Edyta Kene
Ilość stron: 368
Wydawnictwo: Novae Res
Edytko dziękuję Ci bardzo, że zechciałaś mieć mnie w swoim gronie patronek. Ta historia na długo zostanie w moim sercu. Czekam na kolejne Twoje książki.
Często ostatnio trafiam na recenzję tej książki, jednak to nie do końca moje klimaty.
OdpowiedzUsuń