Przejdź do głównej zawartości

"Elwin13. 400 lat po upadku" Paweł Gołuch.



    Lubicie klimaty postapokaliptyczne? Skażona Ziemia, robale mutanty, ludzie chowający się swoich fortecach. Najczęściej oglądam takie filmy, a tym razem trafiła do mnie taka książka. "Elwin 13. 400 lat po upadku" Pawła Gołuch to rewelacyjna historia science fiction. 


   Daniel i Elwin - dwóch nastolatków w wieku 13-14 lat, których dzieli przepaść 400 letnia. Co ich łączy? Fakt, że obaj mają kłopoty ze swoją pamięcią. Śmieszne, ale prawdziwe. Daniel chce pomóc w odnalezieniu porwanej koleżanki, która jest też jego sąsiadką i jednocześnie mu się podoba. Tylko czy aby nie przeceni swoich umiejętności? Bo wiecie - dobrymi chęciami to piekło jest wybrukowane! Czasem same dobre chęci w niczym nie pomogą. Elwin natomiast ma poważne problemy z pamięcią, bo był w hibernacji 400 lat, więc od tak nie umie sobie od razu wszystkiego przypomnieć. Za to poznaje nowych przyjaciół oraz wrogów i okazuje się, że wszyscy czekali na jego wybudzenie, a potem każdy chce tego chłopaka mieć u swojego boku. Tylko czy pamięć w końcu mu się odblokuje i będzie w stanie pomóc nowym znajomym? W co jeszcze zostanie wplątany Elwin podczas swojego "nowego życia" w nowym świecie? 

    Jak dla mnie, to autor rewelacyjnie poprowadził tutaj całą historię. Połączenie dwóch jakże różnych spraw - w czasie teraźniejszym z czasem mega przyszłościowym, który nota bene przeplata się tutaj w czytaniu, jest świetnym zabiegiem. Czasem bywa podczas takiego mieszania dwóch czasów, że czytając gubię się w wydarzeniach, bohaterach czy nawet czasach. Tutaj tego nie miałam. Doskonale wiedziałam w którym teraz jestem czasie, co się dzieje i w ogóle wszystko grało ze sobą rewelacyjnie. Postać Elwina jest tutaj bardzo ważna i dlatego każdy chce mieć go u swego boku. Chłopiec bardzo chcę pomóc, ale nie umie sobie nic przypomnieć. A dlaczego? Tego dowiecie się podczas czytania. Wydarzy się coś, co w końcu odblokuje jego wspomnienia. Czy to pomoże zakończyć sprawę Elwina i jego przyjaciół? Co się tyczy Daniela, ten chłopiec niby nic nie widział, a jednak okazuje się, że można będąc pod odpowiednią opieką zajrzeć w swoje wspomnienia, nawet w te ukryte gdzieś głęboko w naszej podświadomości. Chłopiec szczęśliwie trafi na taką osobę, która mu pomoże, ale czy to wystarczy by odnaleźć uprowadzoną koleżankę? No i czy w ogóle uda się ją uratować? Oj! Autor trzyma w napięciu czytelnika przez całą książkę. Dzieje się tutaj naprawdę sporo. Bohaterowie tak fajni i nawet insekty potrafią tutaj pozytywnie zaskoczyć. Ta książka to po prostu kawał świetnej historii SF , którą powinni przeczytać wszyscy od nastolatków zaczynając, kończąc na dorosłych czytelnikach. A ja bardzo chętnie przeczytam tom 2 - bo zapewne taki będzie :)

#współpracabarterowa z Wydawnictwem Dreams



Tytuł: "Elwin13. 400lat po upadku"

Autor: Paweł Gołuch

Ilość stron:320

Wydawnictwo: Dreams


   Dziękuję serdecznie Wydawnictwu Dreams za tę niezwykłą książkę oraz  za wyrozumiałość i wydłużenie mi terminu do recenzji. 



Komentarze

  1. Tym razem nie dla mnie, ale wiem, kto będzie zainteresowany lekturą.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach ...

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłoneczniony...

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświe...