Przejdź do głównej zawartości

"Poskromienie złośnicy" Agnieszka Kowalska - Bojar. Patronacka niegrzeczna nowelka. Dzisiejsza premiera!



    Czy jedno, z pozoru niewinne kłamstwo może wywrócić czyjeś życie do góry nogami? Czy serce można oszukać?

   Kolejna #niegrzecznanowela od Agnieszki Kowalskiej - Bojar, której mam zaszczyt patronować. "Poskromienie złośnicy" to świetne opowiadanie na chwilę oderwania się od codzienności i miłe spędzenie czasu. Poznajemy młodą, 33 letnią Joannę, która jest dziekanem na politechnice oraz 43 letniego Konrada, który jest zwykłym pracownikiem - robolem, jak nazywa go pani dziekan. Różni ich wszystko. Ale nie od dziś wiadomo, że właśnie takie osoby ciągnie ku sobie. Pewne wydarzenia spowodowały, że drogi tej dwójki rozeszły się. Jednak los lubi być przewrotny i po niedługim czasie znów trafiają na siebie. Ona po niefortunnym upadku straciła pamięć i on postanowił trochę zabawiać się jej kosztem. Kłamstwo, kłamstewko - niby nic takiego, ale oboje poniosą  konsekwencje tej zabawy. 

   Powiem Wam, że w tej nowelce nie ma pikantnych czy mocnych scen. Ogólnie mogłabym pomarudzić, że wręcz brakuje mi tutaj tych gorących, namiętnych scen. Jednak nie będę marudziła, bo kiedy tylko dostałam plik z tym opowiadaniem, to połknęłam go raz dwa i nie mogłam oderwać się od niego! Agnieszka zgrabnie opisała zarówno różnice tej dwójki bohaterów, jak i to, co ich do siebie przyciągało. Te momenty, kiedy poznawali się nawzajem były opisane tak realistycznie, że czułam się, jakbym była naocznym świadkiem tych wydarzeń. A jak już pojawiły się jakieś romantyczniejsze sceny, to wszystko było takie delikatne, ze smakiem i wyczuciem, że ach... Poza tym jest tutaj spora dawka humoru, szczególnie w dialogach ociekających sarkazmem. Zresztą, powiem Wam, że już tak na spokojnie, po przeczytaniu całej historii, to sama nie wiem, jak ja bym się zachowała na miejscu Joasi, gdybym straciła pamięć i trafiła pod dach ... Nooo, w każdym razie, nie wiem, jak bym się zachowała, gdybym była w sytuacji, w jakiej znalazła się nasza bohaterka. Ona i tak zachowywała się wybornie. Zapraszam Was do lektury! 

#współpracabarterowa z Agnieszką Kowalską-Bojar

A e-booka zakupić możecie tutaj : 

https://sklep.motylewnosie.pl/product/poskromienie-zlosnicy-ebook/



Tytuł: "Poskromienie złośnicy"

Autor: Agnieszka Kowalska-Bojar

e-book

wydawnictwo: MotyleWnosie


     Aguś kolejny raz dzięki za możliwość patronowania Twojej twórczości :)


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo